Co słychać w Solidarności Nr 33/19
Tygodnik NSZZ Solidarność Polfa Warszawa S.A.
___________________________________________________________________________________________________________________________________
W
Polfie Warszawa S.A.
|
|
W Tygodniu
W
dniu 6 listopada organizacje związkowe działające w Polfie Warszawa
podpisały porozumienie z Zarządem Polfy oraz Zarządami dwóch Spółek nowej fabryki
biotechnologicznej w Duchnicach.
Pisałem
wcześniej o negocjacjach tego porozumienia. Porozumienia dotyczącego zasad
przejścia pracowników do nowej firmy. Po kilku spotkaniach, przy dużej pomocy
ekspertów, udało się dojść do kompromisowego porozumienia i zapisania
uzgodnień.
O
takie porozumienie zwracałem się do Zarządu wielokrotnie od kilku lat, udało
się teraz. To trochę późno, bo część pracowników już przeszła do Duchnic.
Niemniej jednak oczywiście cieszę się, że udało się obecnie skłonić Zarząd do
rozmów i po negocjacjach udało się osiągnąć porozumienie.
Sukcesem
tego porozumienia jest przede wszystkim zapisanie w dokumencie prawnym, zasad
na jakich pracownicy będą zatrudniani w Duchnicach. Pracownicy zanim zdecydują się przejść do nowej
Spółki, będą mieli możliwość zobaczenia na piśmie, co mają zagwarantowane.
Dowiedzą się, że mają na piśmie zagwarantowaną umowę o
pracę tego samego typu jaką mieli w Polfie tj. jeśli mieli na czas
nieokreślony, to taką samą będą mieli w Duchnicach. Dowiedzą się, że zasady
premiowania będą zachowane takie same, jak również nagrody jubileuszowe czy
emerytalne a wynagrodzenie nie mniejsze niż obecnie, jak również dwa razy w roku
premie okolicznościowe również jak obecnie, odpis na fundusz socjalny na
obecnym poziomie. Zapisana jest opieka medyczna Luxmed, kafeteria, MY Benefit
oraz Pracowniczy Program Emerytalny, dofinansowanie do posiłków, pomoc w
dojazdach do pracy.
W
porozumieniu mamy zapisane również, że pracodawca rozpocznie negocjacje Układów
Zbiorowych w Spółkach w Duchnicach, ale oczywiście to stanie się wówczas, gdy
będziemy mieli tam członków związku. Póki co w jednej Spółce mamy już członków
związku i zwrócimy się niebawem o negocjacje Układu Zbiorowego a z drugą Spółką
(CUN) poczekamy, aż będziemy tam również
mieli członków związku.
W
porozumieniu zapewniliśmy również dobre warunki działania organizacjom
związkowym, takie jak mają zapisane obecnie w ZUZP, no może nie udało się
zapisać wszystkiego jak obecnie, ale najważniejsze rzeczy jak bezpłatny lokal,
opłaty za media itp. są zapisane.
Jak
wiemy nie wszyscy pracownicy dostaną propozycje pracy w Duchnicach i dla
tych, którzy nie otrzymają propozycji pracy, zapisaliśmy zwiększone
odprawy. Pracownicy ze stażem od 10 do 20 lat otrzymają- 8 wynagrodzeń a
pracownicy ze stażem powyżej 20 lat – 11 wynagrodzeń. Pracownicy o małym stażu (do
10 lat) dostaną zgodnie z zapisami ZUZP – 3 wynagrodzenia. Podkreślam, zwiększone
odprawy dotyczyć będą tych
pracowników, którzy nie otrzymają propozycji zatrudnienia.
Szczegółowa
treść porozumienia będzie zapewne omawiana na spotkaniach kierownictwa z pracownikami, zawsze można
zapoznać się z treścią porozumienia w organizacjach związkowych.
Reasumując,
zawarliśmy porozumienie, które jest prawnie obowiązującym dokumentem i daje
jasne zasady zatrudnienia pracowników w nowej fabryce. W tym miejscu
dziękuję Zarządowi Polfy i Zarządom dwóch Spółek za to, że zdecydowali się na
negocjacje porozumienia, które moim zdaniem jest bardzo ważnym i potrzebnym
dokumentem. Bardzo rzadko zdarza mi się dziękować Zarządowi, ale jak jest
za co, to nie mam żadnego oporu aby to zrobić. Od dawna było dla mnie olbrzymim
problemem to, że likwidowana jest Polfa Warszawa a my nie mamy nawet żadnego
porozumienia w sprawie warunków zatrudnienia w nowej fabryce naszych
pracowników i zasad godnego pożegnania
tych co nie znajdą tam dla siebie miejsca. Może to porozumienie nie spełnia
wszystkich moich oczekiwań, ale uważam, że jest dobre.
Wspominałem
we wcześniejszych „Pigułkach”, że staramy się od jakiegoś czasu aby przed
likwidacją Polfy został sprzedany ośrodek w Marksewie. Po to żeby ze środków ze
sprzedaży mogli skorzystać pracownicy. Ostatnio pojawiła się szansa sprzedaży,
znalazł się nabywca i Rada Nadzorcza podjęła stosowną uchwałę zgadzając się na
sprzedaż. Natomiast sam akt sprzedaży jeszcze nie nastąpił i nie mam
informacji w jakim czasie się to stanie ale mam nadzieję, że stanie się to w
miarę szybko, abyśmy jako pracownicy mogli z tego skorzystać. Teraz informacje
zasadnicze, zgodnie z prawem, środki ze sprzedaży tego typu mienia, mogą tylko
i wyłącznie zasilić zakładowy fundusz świadczeń socjalnych. Natomiast ustawa o
zakładowym fundusz świadczeń socjalnych precyzuje jasno jak, na jakich zasadach
mają być wydawane środki finansowe z
ZFŚS.
„Art.
8. 1. Przyznawanie ulgowych usług i świadczeń oraz wysokość dopłat z Funduszu uzależnia
się od sytuacji życiowej, rodzinnej i materialnej osoby uprawnionej do
korzystania z Funduszu”.
Ja
osobiście chciałbym żeby środki ze sprzedaży Marksewa były podzielone na
zasadach zawartych w odrębnym regulaminie w którym moglibyśmy wysokość środków
na pracownika uzależnić np. od stażu pracy, ale jak wiemy pracodawca
odpowiada jako administrator funduszu za dysponowanie środkami funduszu zgodnie
z prawem i nie jestem przekonany, czy uda się pracodawcę przekonać do
innego podziału, niż ten cytowany wyżej z ustawy. Jeszcze rozmów na ten temat
nie mieliśmy.
No
właśnie i tu najfajniej, Marksewo
jeszcze nie jest sprzedane i nie wiem ile jeszcze potrwa proces sprzedaży,
nawet nie wiem, czy inwestor się nie wycofa, bo póki nie ma aktu notarialnego,
to zawsze może to nastąpić. Rozmów związków zawodowych z Zarządem na jakich
zasadach będzie podział środków jeszcze nie było a już dochodzą do mnie
informacje, że na jednym z działów trwa od kilku dni mocna dyskusja pracowników
niezadowolonych ze sposobu podziału. Jedni chcą ponoć podział ze względu
na staż, inni z małym stażem niekoniecznie tak a ja miałem osobiście pytanie, czy emeryci też
dostaną pieniądze ze sprzedaży i nawet pytanie od osób które w przyszłym roku
idą na emeryturę, czy się też załapią.
No
jak widać emocje już są duże a powtarzam ośrodek w Marksewie nie jest jeszcze
sprzedany.
Reasumując,
według mnie najbardziej prawdopodobnym i możliwym podziałem tych środków będzie wykorzystanie ich na tych samych
zasadach prawnych jakie ustawowo obowiązują, chociaż jak wspomniałem, osobiście
wolałbym podział z czynnikiem stażowym. Mam nadzieję, że np. z tych środków uda
nam się przez kolejne lata np. zwiększyć dodatki urlopowe tzw. gruszę lub co
byłoby pewnie lepsze wypłacić w postaci np. świadczenia świątecznego. Jak będą
dzielone te środki na pewno będziemy wiedzieć dopiero wówczas, gdy po pierwsze
ośrodek będzie sprzedany, po drugie środki wpłyną na konto ZFŚS i po trzecie
uzgodnimy z Zarządem zasady dysponowania tymi środkami.
Jeszcze
jedno wyjaśnienie z mojej strony, dotyczące wydawania „Pigułki” . Od wielu lat
staram się pisać „Pigułkę” co tydzień. Zdarza mi się ją czasem np. pisać
wieczorem w czwartek w domu, żeby była w poczcie w piątek rano. Przez ostatnie ponad
6 lat pełnię również funkcje przewodniczącego Krajowego Sekretariatu Przemysłu
Chemicznego, co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami i również z wieloma
wyjazdami krajowymi i zagranicznymi. Mimo tego staram się regularnie „Pigułkę”
pisać i robię to również na wyjazdach.
Zdarzało
mi się bardzo często wstawać podczas delegacji w hotelu w piątek o 4.30 i pisać „Pigułkę”. To powoduje, że „Pigułka” ukazuje
się w miarę regularnie i wszyscy się do tego przyzwyczaili.
Ostatnio
stało się tak, że „Pigułka” była wydana 17 października, tydzień potem byłem w
delegacji, ale nie napisałem „Pigułki”, bo nie miałem specjalnie tematów do
napisania. W tym miejscu tylko wtrącę, że tematy czerpię od pracowników, jak
nikt nie przyjdzie z problemem, nie zadzwoni, nie napisze maila, no to ja nie
jestem bajkopisarzem i nie wymyślam fabuły. Proszę o tym też pamiętać i
zgłaszać mi problemy, tematy.
Tydzień
potem było święto „Wszystkich Świętych”, wolny piątek i „Pigułki” nie było. I
co się wydarzyło, otóż miałem bardzo wiele pytań, dlaczego nie ma „Pigułki”,
koledzy i koleżanki żartowali nawet, że jak nie ma „Pigułki”, to jakoś tak
dziwnie itd. I oczywiście było to dla mnie bardzo miłe, że tyle osób
mnie pytało o „Pigułkę”, często byli to pracownicy, którzy nie są członkami
NSZZ Solidarność. No trochę mniej miło było mi jak się dowiedziałem, że ponoć
mówi się, że nie piszę „Pigułki” celowo, bo zostało sprzedane Marksewo i mam o
tym nie pisać i jeszcze jakaś tam inna wersja, której już nie pamiętam,
dlaczego nie piszę „Pigułki”.
Żeby
było jasne, nie denerwują mnie takie głupoty, raczej śmieszą, niech się
denerwują raczej ci, którzy takie głupoty wymyślają, zamiast zwyczajnie do
mnie zadzwonić, lub napisać maila lub na FB, na Messengerze, na WhatsAppie,
wszędzie jestem dostępny 24 h. Co zrobić, chyba lubimy trochę takie fantazje,
jak z tym podziałem pieniędzy z Marksewa czy z „Pigułką”. Ale dobrze jest, no
bo dzięki temu miałem właśnie temat :)
U
właściciela ; W farmacji
|
|
|||
Potrzebna
pilna reakcja rządu. Inaczej zaleją nas leki z Chin
Business Insider
Jeśli
rząd nie stworzy programu, który pomoże firmom farmaceutycznym się rozwijać,
a przez to nie wesprze opieki zdrowotnej w Polsce, polscy producenci leków
przegrają konkurencję z azjatyckimi firmami. W Polsce produkcja farmaceutyków
jest o wiele droższa niż w Chinach, a Ministerstwo Zdrowia chce kupować leki
jak najtaniej. - Taka polityka może doprowadzić do uzależnienia się od dostaw
z zagranicy – przestrzega Barbara Misiewicz-Jagielak, dyrektor ds.
relacji zewnętrznych Polpharma SA.
·
Rząd
stawia na innowacje i rozwój branży farmaceutycznej - w teorii
·
Bez
inwestycji polscy producenci leków wypadną z gry
·
Tymczasem
wiele państw UE wprowadziło instrumenty stymulujące produkcję leków na
terenie swojego kraju i wspiera własny przemysł
·
Bez
wsparcia konkurencja jest niemożliwa
Państwo
Środka dysponuje tanią siłą roboczą, nie jest związane regulacjami ani ustawą
środowiskową. Może więc wyprodukować każdy lek
po znacznie niższej cenie niż którykolwiek z krajowych producentów
farmaceutycznych. Bez rządowej strategii dla
sektora przyszłość wydaje się dla firm katastrofalna. Nie są one
bowiem w stanie konkurować z azjatyckimi producentami cenowo, a decyzje o
nowych inwestycjach podejmują bardzo ostrożnie, albo w ogóle odsuwają je na
później. Światełkiem w tunelu miała być strategia na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, która wskazuje na potrzebę
"wzmocnienia roli i sukcesywnego rozwoju potencjału sektora
farmaceutycznego i wyrobów medycznych w Polsce”. Jest ona realizowana m.in.
przez przyjętą przez rząd "Politykę lekową państwa 2018-2022",
która określała wielkość planowanego budżetu refundacyjnego – na 16,5 proc.
całkowitej sumy środków publicznych przeznaczonych na finansowanie świadczeń
gwarantowanych w planie finansowym Narodowego Funduszu Zdrowia. Zakładała też
wdrożenie Rozwojowego Trybu Refundacyjnego, który miał wspierać aktywności
firm budujących ekosystem proinnowacyjnego przemysłu farmaceutycznego w
Polsce, takie jak: rozbudowa zaplecza badawczo-rozwojowego, tworzenie
popytu na wyspecjalizowane usługi około innowacyjne, a także rozbudowa bazy
produkcyjnej (ze szczególnym naciskiem na wytwarzanie terapii
biotechnologicznych).
Zapowiedzi szumne, wyszło jak zawsze
Niestety
tak pierwszy, jak i drugi zapis pozostały na papierze. Bez tego zaś
zwiększenie produkcji leków w naszym kraju, a tym samym zwiększenie
bezpieczeństwa Polaków, nie jest możliwe. – Premier zapowiadał, że stawia na
innowacje, rozwój przemysłu farmaceutycznego i krajowych firm, jednak nic w
tym kierunku do tej pory nie zostało niestety zrobione – wyjaśnia Barbara
Misiewicz-Jagielak. – Wymaga się od nas za to dostarczania leków w cenach,
które nie pozwalają na inwestycje. A te są w tej branży niezbędne. W jej
ocenie, tylko wdrożenie RTR gwarantuje ściągnięcie do Polski inwestorów i
zwiększenie produkcji leków w Polsce. Dziś bowiem każda firma, która
planuje rozwijanie produkcji leków, zastanawia się, który kraj stwarza jak
najlepsze warunki, jakie zachęty proponuje. Dlatego też decyzje inwestycyjne
podejmowane są w oparciu o wnioski płynące z takich analiz. Liczy się zwrot z
inwestycji, a w tej branży czeka się na niego latami. W Polsce dodatkowo – w
obecnej sytuacji – wcale nie jest pewne, czy taki zwrot nastąpi. - Strategia
cenowa ministra zdrowia polega na negocjowaniu jak najniższych cen, a
wiadomo, że najniższe proponują firmy pozaeuropejskie – zaznacza
dyrektor. - To nie rokuje dobrze na przyszłość, bo inwestować trzeba teraz i
to dużo, inaczej zostaniemy w tyle. I dodaje, że jeśli rząd szybko zrealizuje
obietnice i na początku kadencji wprowadzi w życie RTR, mamy jeszcze przed sobą
ogromną szansę na szybki rozwój. Przykładem są na inne kraje, które takie
systemy wsparcia dla swoich producentów już wprowadziły – Hiszpania, Irlandia
czy Niemcy. Tam bardzo mocno chroni się rodzimych wytwórców. Polska powinna
pójść ich śladem.
Uzależnienie od Chin praktycznie już nastąpiło
To
samo dotyczy dostaw substancji czynnych do produkcji leków. W naszym kraju
pozostał już praktycznie jeden duży wytwórca – Polpharma, a ponieważ nie jest
ona w stanie zaopatrzyć całego rynku, dostawy płyną z Chin. – Minister
namawia nas, abyśmy produkowali więcej, ale to oznacza ogromne inwestycje i
wyższe ceny leków produkowanych na bazie tych substancji – podkreśla Barbara
Misiewicz-Jagielak. – Bez mądrej strategii i współpracy z rządem nigdy to się
nie uda. Oświadczenie w tej sprawie wydał też Polski Związek Pracodawców
Przemysłu Farmaceutycznego, zaznaczając, że krajowi producenci leków -
zarówno firmy polskie, jak Polfa Tarchomin, Adamed i Polpharma oraz
zagraniczne, jak Mylan, Servier, Sandoz czy Teva, które zainwestowały w
Polsce - oczekują, że w interesie Polaków rząd i parlament będą wspierały ich
działalność gospodarczą. Zwłaszcza że wiele państw UE wprowadziło instrumenty
stymulujące produkcję leków na terenie swojego kraju i wspiera własny
przemysł. "Ostatni kryzys lekowy udowodnił, że w interesie
bezpieczeństwa lekowego polskich obywateli należy jak najszybciej zachęcić
producentów do zwiększenia produkcji leków i substancji czynnych w Polsce, a
także przenoszenia jej do naszego kraju" - czytamy w komunikacie.
"Od lat podkreślamy, że nie domagamy się podwyżek cen naszych leków.
Chcemy, aby Ministerstwo Zdrowia nie zmuszało nas do ich obniżania do poziomu
uniemożliwiającego budowanie kapitału inwestycyjnego warunkującego
rozwój" - dodano.
|
||||
W kraju
i na świecie
|
|
|||
Japończycy testowali
czterodniowy tydzień pracy. Oto efekty
Microsoft przeprowadził ciekawy
eksperyment w Japonii - firma wprowadziła na próbę czterodniowy tydzień pracy.
Rezultat? Okazało się, że gigant technologiczny odnotował prawie
40-procentowy wzrost wydajności pracowników. Eksperyment trwał przez cały
sierpień i miał ocenić zalety skrócenia czasu pracy oraz promować równowagę
między życiem zawodowym a prywatnym. Przez cały miesiąc 2300 pracowników
Microsoftu wychodziło z pracy w czwartek i mogło cieszyć się z trzydniowego
weekendu (bez obcinania pensji). Co więcej, spotkania i
narady ograniczono do 30 minut, wzrosła natomiast liczba zdalnych
konferencji.
Korzyści
W tym okresie Microsoft odnotował
wzrost wydajności o 39,9 proc. w porównaniu z sierpniem poprzedniego roku. Ale
to nie koniec korzyści. Firma poinformowała również o spadku kosztów; zużyła
o 23,1 proc. mniej energii elektrycznej, a liczba wydrukowanych stron
spadła o 58,7 proc.
Pozytywnie do eksperymentu
odnieśli się też sami pracownicy ; 92,1 proc. z nich stwierdziło, że podoba im
się czterodniowy tydzień pracy. Firma zapowiedziała już, że w zimie
przeprowadzi podobne testy. Pomysł krótszego tygodnia pracy nie jest nowy.
Zwolennicy podkreślają, że takie rozwiązanie pomaga w zmniejszeniu stresu i
zapobiega przepracowaniu. Meksykański miliarder Carlos Slim przekonywał nawet,
że praca powinna zajmować tylko trzy dni w tygodniu (po 11
godzin na dobę). Wpływ przepracowania jest bardzo odczuwalny w Japonii. Według
rządowych badań z 2016 roku prawie 25 proc. japońskich firm wymaga od
pracowników wzięcia ponad 80 nadgodzin miesięcznie. Powstał
nawet termin "karoshi", co oznacza śmierć w wyniku przepracowania.
Europejska
płaca minimalna – dyskusja coraz bardziej gorąca!
W wystąpieniu przed Parlamentem
Europejskim, poprzedzającym głosowanie nad jej kandydaturą, na przewodnicząca
Komisji Europejskiej Komisji Ursula von der Leyen wskazała na szereg inicjatyw
które będą bezpośrednio oddziaływały na życie mieszkańców UE. Jest to dążenie
do pełnej implementacji Europejskiego Filaru Praw Socjalnych, potrzeba
wprowadzenia wspólnego ubezpieczenia od bezrobocia w sferze euro, działania na
rzecz równości płac kobiet i mężczyzn a także Green Deal – kompleks działań
związanych ze zmianą klimatu i wyzwaniami ekologicznymi. Jednakże tematem który
najbardziej wszystkich zelektryzował, w tym związki
zawodowe i organizacje pracodawców, jest zapowiedź wprowadzenia w ciągu
pierwszych 100 dni urzędowania europejskich ram prawnych dla płacy minimalnej.
Ursula von der Leyen wyraźnie podkreśliła, że każdy pracownik zatrudniony w
Unii w pełnym wymiarze czasu pracy powinien otrzymywać wynagrodzenie
pozwalające na zaspokojenie podstawowych potrzeb i realizujące prawo do
godności człowieka i jego rodziny. Jednocześnie zadeklarowała, że Komisja
Europejska podejmując konkretne działania musi brać pod uwagę zróżnicowanie
stosunków przemysłowych w poszczególnych państwach członkowskich. W debacie
najczęściej wskazuje się, na odniesienie płacy minimalnej do 60% przeciętnej
lub mediany płacy w danym państwie członkowskim. Europejska Konfederacja
Związków Zawodowych EKZZ oraz federacje branżowe zastanawiają się obecnie nad
wypracowaniem stanowiska w tej ważnej kwestii. 7 października odbyło się
posiedzenie Komitetu koordynacji rokowań zbiorowych i płac EKZZ poświęcone w
dużej części inicjatywie przewodniczącej Komisji. – Dyskusja była bardzo gorąca
szczególnie w odniesieniu do tego, jaki instrument prawny na
poziomie byłby odpowiedni – mówi Sławomir Adamczyk, reprezentujący w
komitecie polskie organizacje związkowe -my optujemy za dyrektywą, ale niektóre
organizacje obawiały się, że może to naruszyć ich autonomię negocjacyjną w
odniesieniu do płac. Dla EKZZ kluczowe jest powiązanie problematyki płacy
minimalnej z wzmocnieniem rokowań zbiorowych w szczególności w
wymiarze sektorowym. Ich zapaść obserwujemy na przykład w Polsce. Komitet prawa
pracy i rynku wewnętrznego EKZZ w dniu 10 października analizował prawne
uwarunkowania możliwości podejmowania na szczeblu unijnym inicjatyw
legislacyjnych w sprawie płac. W ocenie Barbary Surdykowskiej z Biura
Eksperckiego KK już obecnie Komisja Europejska de facto oddziałuje
na wynagrodzenia w państwach członkowskich poprzez mechanizm Semestru
Europejskiego. Przeciwnicy potencjalnej unijnej regulacji nie powinni więc
wskazywać na treść art. 153 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, który
w ust. 5 wyłącza z kompetencji unijnych płace, zrzeszanie się, strajk i lokaut
jako argumentu przesadzającego o braku możliwości podejmowania działań przez
Komisję w obszarze płac. Dla EKZZ jest bardzo ważne aby z nowej regulacji
wyraźnie wynikało, że płaca minimalne musi obejmować wszelkie kategorie
pracowników (nie możemy mieć do czynienia z wyłączeniami na przykład ze względu
na wiek pracownika) oraz że wszelkie dodatki (związane ze szczególnymi
warunkami pracy, praca w nocy itp.) muszą być doliczane do płacy minimalnej, a
nie wchodzić w jej zakres – zwraca uwagę ekspertka.Stanowisko EKZZ zostanie
wypracowane podczas posiedzenia Komitetu Wykonawczego organizacji, który
zbierze się 22 października.
|