czwartek, 7 listopada 2019

PIGUŁKA nr.33/19



PIGUŁKA                Warszawa 08.11.2019r.
Co słychać w Solidarności                    Nr 33/19
Tygodnik NSZZ Solidarność Polfa Warszawa S.A.
___________________________________________________________________________________________________________________________________

W Polfie Warszawa  S.A.

W Tygodniu
W dniu 6 listopada organizacje związkowe działające w Polfie Warszawa podpisały porozumienie z Zarządem Polfy oraz Zarządami dwóch Spółek nowej fabryki biotechnologicznej  w Duchnicach.
Pisałem wcześniej o negocjacjach tego porozumienia. Porozumienia dotyczącego zasad przejścia pracowników do nowej firmy. Po kilku spotkaniach, przy dużej pomocy ekspertów, udało się dojść do kompromisowego porozumienia i zapisania uzgodnień.
O takie porozumienie zwracałem się do Zarządu wielokrotnie od kilku lat, udało się teraz. To trochę późno, bo część pracowników już przeszła do Duchnic. Niemniej jednak oczywiście cieszę się, że udało się obecnie skłonić Zarząd do rozmów i po negocjacjach udało się osiągnąć porozumienie.
Sukcesem tego porozumienia jest przede wszystkim zapisanie w dokumencie prawnym, zasad na jakich pracownicy będą zatrudniani w Duchnicach. Pracownicy zanim zdecydują się przejść do nowej Spółki, będą mieli możliwość zobaczenia na piśmie, co mają zagwarantowane.
Dowiedzą  się, że mają na piśmie zagwarantowaną umowę o pracę tego samego typu jaką mieli w Polfie tj. jeśli mieli na czas nieokreślony, to taką samą będą mieli w Duchnicach. Dowiedzą się, że zasady premiowania będą zachowane takie same, jak również nagrody jubileuszowe czy emerytalne a wynagrodzenie nie mniejsze niż obecnie, jak również dwa razy w roku premie okolicznościowe również jak obecnie, odpis na fundusz socjalny na obecnym poziomie. Zapisana jest opieka medyczna Luxmed, kafeteria, MY Benefit oraz Pracowniczy Program Emerytalny, dofinansowanie do posiłków, pomoc w dojazdach do pracy.
W porozumieniu mamy zapisane również, że pracodawca rozpocznie negocjacje Układów Zbiorowych w Spółkach w Duchnicach, ale oczywiście to stanie się wówczas, gdy będziemy mieli tam członków związku. Póki co w jednej Spółce mamy już członków związku i zwrócimy się niebawem o negocjacje Układu Zbiorowego a z drugą Spółką (CUN)  poczekamy, aż będziemy tam również mieli członków związku.
W porozumieniu zapewniliśmy również dobre warunki działania organizacjom związkowym, takie jak mają zapisane obecnie w ZUZP, no może nie udało się zapisać wszystkiego jak obecnie, ale najważniejsze rzeczy jak bezpłatny lokal, opłaty za media itp. są zapisane.
Jak wiemy nie wszyscy pracownicy dostaną propozycje pracy w Duchnicach i dla tych, którzy nie otrzymają propozycji pracy, zapisaliśmy zwiększone odprawy. Pracownicy ze stażem od 10 do 20 lat otrzymają- 8 wynagrodzeń a pracownicy ze stażem powyżej 20 lat – 11 wynagrodzeń. Pracownicy o małym stażu (do 10 lat) dostaną zgodnie z zapisami ZUZP – 3 wynagrodzenia. Podkreślam, zwiększone odprawy dotyczyć  będą tych pracowników, którzy nie otrzymają propozycji zatrudnienia.
Szczegółowa treść porozumienia będzie zapewne omawiana na spotkaniach  kierownictwa z pracownikami, zawsze można zapoznać się z treścią porozumienia w organizacjach związkowych.
Reasumując, zawarliśmy porozumienie, które jest prawnie obowiązującym dokumentem i daje jasne zasady zatrudnienia pracowników w nowej fabryce. W tym miejscu dziękuję Zarządowi Polfy i Zarządom dwóch Spółek za to, że zdecydowali się na negocjacje porozumienia, które moim zdaniem jest bardzo ważnym i potrzebnym dokumentem. Bardzo rzadko zdarza mi się dziękować Zarządowi, ale jak jest za co, to nie mam żadnego oporu aby to zrobić. Od dawna było dla mnie olbrzymim problemem to, że likwidowana jest Polfa Warszawa a my nie mamy nawet żadnego porozumienia w sprawie warunków zatrudnienia w nowej fabryce naszych pracowników i zasad  godnego pożegnania tych co nie znajdą tam dla siebie miejsca. Może to porozumienie nie spełnia wszystkich moich oczekiwań, ale uważam, że jest dobre.

Wspominałem we wcześniejszych „Pigułkach”, że staramy się od jakiegoś czasu aby przed likwidacją Polfy został sprzedany ośrodek w Marksewie. Po to żeby ze środków ze sprzedaży mogli skorzystać pracownicy. Ostatnio pojawiła się szansa sprzedaży, znalazł się nabywca i Rada Nadzorcza podjęła stosowną uchwałę zgadzając się na sprzedaż. Natomiast sam akt sprzedaży jeszcze nie nastąpił i nie mam informacji w jakim czasie się to stanie ale mam nadzieję, że stanie się to w miarę szybko, abyśmy jako pracownicy mogli z tego skorzystać. Teraz informacje zasadnicze, zgodnie z prawem, środki ze sprzedaży tego typu mienia, mogą tylko i wyłącznie zasilić zakładowy fundusz świadczeń socjalnych. Natomiast ustawa o zakładowym fundusz świadczeń socjalnych precyzuje jasno jak, na jakich zasadach  mają być wydawane środki finansowe z ZFŚS.
„Art. 8. 1. Przyznawanie ulgowych usług i świadczeń oraz wysokość dopłat z Funduszu uzależnia się od sytuacji życiowej, rodzinnej i materialnej osoby uprawnionej do korzystania z Funduszu”.
Ja osobiście chciałbym żeby środki ze sprzedaży Marksewa były podzielone na zasadach zawartych w odrębnym regulaminie w którym moglibyśmy wysokość środków na pracownika uzależnić np. od stażu pracy, ale jak wiemy pracodawca odpowiada jako administrator funduszu za dysponowanie środkami funduszu zgodnie z prawem i nie jestem przekonany, czy uda się pracodawcę przekonać do innego podziału, niż ten cytowany wyżej z ustawy. Jeszcze rozmów na ten temat nie mieliśmy.
No właśnie i tu najfajniej, Marksewo jeszcze nie jest sprzedane i nie wiem ile jeszcze potrwa proces sprzedaży, nawet nie wiem, czy inwestor się nie wycofa, bo póki nie ma aktu notarialnego, to zawsze może to nastąpić. Rozmów związków zawodowych z Zarządem na jakich zasadach będzie podział środków jeszcze nie było a już dochodzą do mnie informacje, że na jednym z działów trwa od kilku dni mocna dyskusja pracowników niezadowolonych ze sposobu podziału. Jedni chcą ponoć podział ze względu na staż, inni z małym stażem niekoniecznie tak  a ja miałem osobiście pytanie, czy emeryci też dostaną pieniądze ze sprzedaży i nawet pytanie od osób które w przyszłym roku idą na emeryturę, czy się też załapią.
No jak widać emocje już są duże a powtarzam ośrodek w Marksewie nie jest jeszcze sprzedany.
Reasumując, według mnie najbardziej prawdopodobnym i możliwym podziałem tych środków  będzie wykorzystanie ich na tych samych zasadach prawnych jakie ustawowo obowiązują, chociaż jak wspomniałem, osobiście wolałbym podział z czynnikiem stażowym. Mam nadzieję, że np. z tych środków uda nam się przez kolejne lata np. zwiększyć dodatki urlopowe tzw. gruszę lub co byłoby pewnie lepsze wypłacić w postaci np. świadczenia świątecznego. Jak będą dzielone te środki na pewno będziemy wiedzieć dopiero wówczas, gdy po pierwsze ośrodek będzie sprzedany, po drugie środki wpłyną na konto ZFŚS i po trzecie uzgodnimy z Zarządem zasady dysponowania tymi środkami.

Jeszcze jedno wyjaśnienie z mojej strony, dotyczące wydawania „Pigułki” . Od wielu lat staram się pisać „Pigułkę” co tydzień. Zdarza mi się ją czasem np. pisać wieczorem w czwartek w domu, żeby była w poczcie w piątek rano. Przez ostatnie ponad 6 lat pełnię również funkcje przewodniczącego Krajowego Sekretariatu Przemysłu Chemicznego, co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami i również z wieloma wyjazdami krajowymi i zagranicznymi. Mimo tego staram się regularnie „Pigułkę” pisać i robię to również na wyjazdach.
Zdarzało mi się bardzo często wstawać podczas delegacji w hotelu  w piątek o 4.30  i pisać „Pigułkę”. To powoduje, że „Pigułka” ukazuje się w miarę regularnie i wszyscy się do tego przyzwyczaili.
Ostatnio stało się tak, że „Pigułka” była wydana 17 października, tydzień potem byłem w delegacji, ale nie napisałem „Pigułki”, bo nie miałem specjalnie tematów do napisania. W tym miejscu tylko wtrącę, że tematy czerpię od pracowników, jak nikt nie przyjdzie z problemem, nie zadzwoni, nie napisze maila, no to ja nie jestem bajkopisarzem i nie wymyślam fabuły. Proszę o tym też pamiętać i zgłaszać mi problemy, tematy.
Tydzień potem było święto „Wszystkich Świętych”, wolny piątek i „Pigułki” nie było. I co się wydarzyło, otóż miałem bardzo wiele pytań, dlaczego nie ma „Pigułki”, koledzy i koleżanki żartowali nawet, że jak nie ma „Pigułki”, to jakoś tak dziwnie itd. I oczywiście było to dla mnie bardzo miłe, że tyle osób mnie pytało o „Pigułkę”, często byli to pracownicy, którzy nie są członkami NSZZ Solidarność. No trochę mniej miło było mi jak się dowiedziałem, że ponoć mówi się, że nie piszę „Pigułki” celowo, bo zostało sprzedane Marksewo i mam o tym nie pisać i jeszcze jakaś tam inna wersja, której już nie pamiętam, dlaczego nie piszę „Pigułki”.
Żeby było jasne, nie denerwują mnie takie głupoty, raczej śmieszą, niech się denerwują raczej ci, którzy takie głupoty wymyślają, zamiast zwyczajnie do mnie zadzwonić, lub napisać maila lub na FB, na Messengerze, na WhatsAppie, wszędzie jestem dostępny 24 h. Co zrobić, chyba lubimy trochę takie fantazje, jak z tym podziałem pieniędzy z Marksewa czy z „Pigułką”. Ale dobrze jest, no bo dzięki temu miałem właśnie temat :)
U właściciela ; W farmacji


Potrzebna pilna reakcja rządu. Inaczej zaleją nas leki z Chin    Business Insider

Jeśli rząd nie stworzy programu, który pomoże firmom farmaceutycznym się rozwijać, a przez to nie wesprze opieki zdrowotnej w Polsce, polscy producenci leków przegrają konkurencję z azjatyckimi firmami. W Polsce produkcja farmaceutyków jest o wiele droższa niż w Chinach, a Ministerstwo Zdrowia chce kupować leki jak najtaniej. - Taka polityka może doprowadzić do uzależnienia się od dostaw z zagranicy – przestrzega Barbara Misiewicz-Jagielak, dyrektor ds. relacji zewnętrznych Polpharma SA.
·       Rząd stawia na innowacje i rozwój branży farmaceutycznej - w teorii
·       Bez inwestycji polscy producenci leków wypadną z gry
·       Tymczasem wiele państw UE wprowadziło instrumenty stymulujące produkcję leków na terenie swojego kraju i wspiera własny przemysł
·       Bez wsparcia konkurencja jest niemożliwa
Państwo Środka dysponuje tanią siłą roboczą, nie jest związane regulacjami ani ustawą środowiskową. Może więc wyprodukować każdy lek po znacznie niższej cenie niż którykolwiek z krajowych producentów farmaceutycznych. Bez rządowej strategii dla sektora przyszłość wydaje się dla firm katastrofalna. Nie są one bowiem w stanie konkurować z azjatyckimi producentami cenowo, a decyzje o nowych inwestycjach podejmują bardzo ostrożnie, albo w ogóle odsuwają je na później. Światełkiem w tunelu miała być strategia na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, która wskazuje na potrzebę "wzmocnienia roli i sukcesywnego rozwoju potencjału sektora farmaceutycznego i wyrobów medycznych w Polsce”. Jest ona realizowana m.in. przez przyjętą przez rząd "Politykę lekową państwa 2018-2022", która określała wielkość planowanego budżetu refundacyjnego – na 16,5 proc. całkowitej sumy środków publicznych przeznaczonych na finansowanie świadczeń gwarantowanych w planie finansowym Narodowego Funduszu Zdrowia. Zakładała też wdrożenie Rozwojowego Trybu Refundacyjnego, który miał wspierać aktywności firm budujących ekosystem proinnowacyjnego przemysłu farmaceutycznego w Polsce, takie jak: rozbudowa zaplecza badawczo-rozwojowego, tworzenie popytu na wyspecjalizowane usługi około innowacyjne, a także rozbudowa bazy produkcyjnej (ze szczególnym naciskiem na wytwarzanie terapii biotechnologicznych).
Zapowiedzi szumne, wyszło jak zawsze
Niestety tak pierwszy, jak i drugi zapis pozostały na papierze. Bez tego zaś zwiększenie produkcji leków w naszym kraju, a tym samym zwiększenie bezpieczeństwa Polaków, nie jest możliwe. – Premier zapowiadał, że stawia na innowacje, rozwój przemysłu farmaceutycznego i krajowych firm, jednak nic w tym kierunku do tej pory nie zostało niestety zrobione – wyjaśnia Barbara Misiewicz-Jagielak. – Wymaga się od nas za to dostarczania leków w cenach, które nie pozwalają na inwestycje. A te są w tej branży niezbędne. W jej ocenie, tylko wdrożenie RTR gwarantuje ściągnięcie do Polski inwestorów i zwiększenie produkcji leków w Polsce. Dziś bowiem każda firma, która planuje rozwijanie produkcji leków, zastanawia się, który kraj stwarza jak najlepsze warunki, jakie zachęty proponuje. Dlatego też decyzje inwestycyjne podejmowane są w oparciu o wnioski płynące z takich analiz. Liczy się zwrot z inwestycji, a w tej branży czeka się na niego latami. W Polsce dodatkowo – w obecnej sytuacji – wcale nie jest pewne, czy taki zwrot nastąpi. - Strategia cenowa ministra zdrowia polega na negocjowaniu jak najniższych cen, a wiadomo, że najniższe proponują firmy pozaeuropejskie zaznacza dyrektor. - To nie rokuje dobrze na przyszłość, bo inwestować trzeba teraz i to dużo, inaczej zostaniemy w tyle. I dodaje, że jeśli rząd szybko zrealizuje obietnice i na początku kadencji wprowadzi w życie RTR, mamy jeszcze przed sobą ogromną szansę na szybki rozwój. Przykładem są na inne kraje, które takie systemy wsparcia dla swoich producentów już wprowadziły – Hiszpania, Irlandia czy Niemcy. Tam bardzo mocno chroni się rodzimych wytwórców. Polska powinna pójść ich śladem.
Uzależnienie od Chin praktycznie już nastąpiło
To samo dotyczy dostaw substancji czynnych do produkcji leków. W naszym kraju pozostał już praktycznie jeden duży wytwórca – Polpharma, a ponieważ nie jest ona w stanie zaopatrzyć całego rynku, dostawy płyną z Chin. – Minister namawia nas, abyśmy produkowali więcej, ale to oznacza ogromne inwestycje i wyższe ceny leków produkowanych na bazie tych substancji – podkreśla Barbara Misiewicz-Jagielak. – Bez mądrej strategii i współpracy z rządem nigdy to się nie uda. Oświadczenie w tej sprawie wydał też Polski Związek Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, zaznaczając, że krajowi producenci leków - zarówno firmy polskie, jak Polfa Tarchomin, Adamed i Polpharma oraz zagraniczne, jak Mylan, Servier, Sandoz czy Teva, które zainwestowały w Polsce - oczekują, że w interesie Polaków rząd i parlament będą wspierały ich działalność gospodarczą. Zwłaszcza że wiele państw UE wprowadziło instrumenty stymulujące produkcję leków na terenie swojego kraju i wspiera własny przemysł. "Ostatni kryzys lekowy udowodnił, że w interesie bezpieczeństwa lekowego polskich obywateli należy jak najszybciej zachęcić producentów do zwiększenia produkcji leków i substancji czynnych w Polsce, a także przenoszenia jej do naszego kraju" - czytamy w komunikacie. "Od lat podkreślamy, że nie domagamy się podwyżek cen naszych leków. Chcemy, aby Ministerstwo Zdrowia nie zmuszało nas do ich obniżania do poziomu uniemożliwiającego budowanie kapitału inwestycyjnego warunkującego rozwój" - dodano.
 
W kraju i na świecie


Japończycy testowali czterodniowy tydzień pracy. Oto efekty

Microsoft przeprowadził ciekawy eksperyment w Japonii - firma wprowadziła na próbę czterodniowy tydzień pracy. Rezultat? Okazało się, że gigant technologiczny odnotował prawie 40-procentowy wzrost wydajności pracowników. Eksperyment trwał przez cały sierpień i miał ocenić zalety skrócenia czasu pracy oraz promować równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. Przez cały miesiąc 2300 pracowników Microsoftu wychodziło z pracy w czwartek i mogło cieszyć się z trzydniowego weekendu (bez obcinania pensji). Co więcej, spotkania i narady ograniczono do 30 minut, wzrosła natomiast liczba zdalnych konferencji.
Korzyści
W tym okresie Microsoft odnotował wzrost wydajności o 39,9 proc. w porównaniu z sierpniem poprzedniego roku. Ale to nie koniec korzyści. Firma poinformowała również o spadku kosztów; zużyła o 23,1 proc. mniej energii elektrycznej, a liczba wydrukowanych stron spadła o 58,7 proc.
Pozytywnie do eksperymentu odnieśli się też sami pracownicy ; 92,1 proc. z nich stwierdziło, że podoba im się czterodniowy tydzień pracy. Firma zapowiedziała już, że w zimie przeprowadzi podobne testy. Pomysł krótszego tygodnia pracy nie jest nowy. Zwolennicy podkreślają, że takie rozwiązanie pomaga w zmniejszeniu stresu i zapobiega przepracowaniu. Meksykański miliarder Carlos Slim przekonywał nawet, że praca powinna zajmować tylko trzy dni w tygodniu (po 11 godzin na dobę). Wpływ przepracowania jest bardzo odczuwalny w Japonii. Według rządowych badań z 2016 roku prawie 25 proc. japońskich firm wymaga od pracowników wzięcia ponad 80 nadgodzin miesięcznie. Powstał nawet termin "karoshi", co oznacza śmierć w wyniku przepracowania.

Europejska płaca minimalna – dyskusja coraz bardziej gorąca!
W wystąpieniu przed Parlamentem Europejskim, poprzedzającym głosowanie nad jej kandydaturą, na przewodnicząca Komisji Europejskiej Komisji Ursula von der Leyen wskazała na szereg inicjatyw które będą bezpośrednio oddziaływały na życie mieszkańców UE. Jest to dążenie do pełnej implementacji Europejskiego Filaru Praw Socjalnych, potrzeba wprowadzenia wspólnego ubezpieczenia od bezrobocia w sferze euro, działania na rzecz równości płac kobiet i mężczyzn a także Green Deal – kompleks działań związanych ze zmianą klimatu i wyzwaniami ekologicznymi. Jednakże tematem który najbardziej  wszystkich  zelektryzował, w tym związki zawodowe i organizacje pracodawców, jest zapowiedź wprowadzenia w ciągu pierwszych 100 dni urzędowania europejskich ram prawnych dla płacy minimalnej. Ursula von der Leyen wyraźnie podkreśliła, że każdy pracownik zatrudniony w Unii w pełnym wymiarze czasu pracy powinien otrzymywać wynagrodzenie pozwalające na zaspokojenie podstawowych potrzeb i realizujące prawo do godności człowieka i jego rodziny. Jednocześnie zadeklarowała, że Komisja Europejska podejmując konkretne działania musi brać pod uwagę zróżnicowanie stosunków przemysłowych w poszczególnych państwach członkowskich. W debacie najczęściej wskazuje się, na odniesienie płacy minimalnej do 60% przeciętnej lub mediany płacy w danym państwie członkowskim. Europejska Konfederacja Związków Zawodowych EKZZ oraz federacje branżowe zastanawiają się obecnie nad wypracowaniem stanowiska w tej ważnej kwestii. 7 października odbyło się posiedzenie Komitetu koordynacji rokowań zbiorowych i płac EKZZ poświęcone w dużej części inicjatywie przewodniczącej Komisji. – Dyskusja była bardzo gorąca szczególnie w odniesieniu do tego, jaki instrument prawny na poziomie  byłby odpowiedni – mówi Sławomir Adamczyk, reprezentujący w komitecie polskie organizacje związkowe -my optujemy za dyrektywą, ale niektóre organizacje obawiały się, że może to naruszyć ich autonomię negocjacyjną w odniesieniu do płac. Dla EKZZ kluczowe jest powiązanie problematyki płacy minimalnej z wzmocnieniem rokowań zbiorowych  w szczególności w wymiarze sektorowym. Ich zapaść obserwujemy na przykład w Polsce. Komitet prawa pracy i rynku wewnętrznego EKZZ w dniu 10 października analizował prawne uwarunkowania możliwości podejmowania na szczeblu unijnym inicjatyw legislacyjnych w sprawie płac. W ocenie Barbary Surdykowskiej z Biura Eksperckiego KK już obecnie Komisja Europejska de facto oddziałuje na wynagrodzenia w państwach członkowskich poprzez mechanizm Semestru Europejskiego. Przeciwnicy potencjalnej unijnej regulacji nie powinni więc wskazywać na treść art. 153 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, który w ust. 5 wyłącza z kompetencji unijnych płace, zrzeszanie się, strajk i lokaut jako argumentu przesadzającego o braku możliwości podejmowania działań przez Komisję w obszarze płac. Dla EKZZ jest bardzo ważne aby z nowej regulacji wyraźnie wynikało, że płaca minimalne musi obejmować wszelkie kategorie pracowników (nie możemy mieć do czynienia z wyłączeniami na przykład ze względu na wiek pracownika) oraz że wszelkie dodatki (związane ze szczególnymi warunkami pracy, praca w nocy itp.) muszą być doliczane do płacy minimalnej, a nie wchodzić w jej zakres – zwraca uwagę ekspertka.Stanowisko EKZZ zostanie wypracowane podczas posiedzenia Komitetu Wykonawczego organizacji, który zbierze się  22 października.



Miara Mirosław                  
 Przewodniczący KM NSZZ  Solidarność