środa, 29 lipca 2020

PIGUŁKA nr.29/20

PIGUŁKA
 Co słychać  w   Solidarności                    
Warszawa  
31.07.2020r.
nr 29/20             


W Polfie Warszawa  S.A.

W tygodniu

W dniu 29 lipca obradował Sztab Kryzysowy z udziałem przedstawicieli związków zawodowych. No i stało się to, co musiało kiedyś nastąpić tzn. mamy pierwszy przypadek Covidu19 w Grupie Polpharma. Póki co na szczęście nadal jeszcze nie w Polfie Warszawa, ale to zapewne niestety tylko kwestia czasu jak i u nas podobne zdarzenie będzie miało miejsce. Sądzę, że prędzej czy później zachorowania trafią się i wśród naszych pracowników, ponieważ jak widzimy wirus nie odpuszcza a mamy wakacje, pracownicy rozjechali się w różne miejsca, są na urlopach, bywają na weselach, pogrzebach, więc musielibyśmy mieć niebywałe szczęście gdyby żaden z naszych pracowników nie zachorował, czego oczywiście sobie i nam wszystkim życzę, miejmy szczęście. Natomiast szczęściu trzeba dopomóc i dlatego na sztabie zgłosiłem, aby już zabezpieczyć dla naszych wszystkich pracowników szczepionki na grypę. Tak na grypę, ponieważ co prawda dopiero środek wakacji, ale za pasem jesień i już eksperci ostrzegają, że jesień będzie bardzo trudna, gdyż zachorowania na Covid19 zbiegną się z epidemią grypy. Osobiście sądzę, że może się zrobić niezła panika, bo wiadomo, że objawy często są podobne. Może być jesienią bardzo źle z naszą służbą zdrowia i sądzę, że lepiej będzie unikać wizyt w przychodniach. Dlatego już teraz apeluję do wszystkich pracowników Polfy Warszawa, naprawdę do wszystkich, zaszczepmy się wszyscy w tym roku na grypę. Tak wiem to jest dobrowolne, niektórzy sceptycznie patrzą na szczepienia, ale naprawdę sądzę i jestem przekonany, że to szczepienie w tym roku będzie bardzo ważne. Ważne dla nas i ważne dla wytrzymałości naszej służby zdrowia, która jesienią niestety może nie dać rady i obym się mylił.
Reasumując w tym roku jesienią wszyscy się szczepimy przeciwko grypie, będę apelował, przypominał, bo mam wielkie przekonanie, że w tym roku będzie to bardzo ważne, jak nigdy dotąd.

W dniu 15 lipca ukazał się komunikat w którym mogliśmy przeczytać:
„W związku z powyższym, w porozumieniu ze stroną społeczną podjęliśmy decyzję o zamrożeniu od lipca do odwołania jednego ze świadczeń pozapłacowych, tj. przyznawania raz na kwartał wszystkim pracownikom Grupy Polpharma 100 punktów w systemie MyBenefit”.
To oznacza, że nie otrzymaliśmy już punktów za kwiecień, maj i czerwiec. Piszę o tym, bo są pytania od pracowników. Przy okazji apeluję, aby starać się realizować punkty MyBenefit w miarę możliwości na bieżąco, ponieważ okazuje się, że w przypadku zwolnienia z pracy punkty przepadają, jeśli nie zostały wcześniej wykorzystane, warto o tym pamiętać.

 -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bon 200,00 zł dla każdego członka NSZZ Solidarność Polfa Warszawa
Od wtorku 21 lipca, wydajemy bony o wartości 200,00 zł dla naszych członków związku.
W 40 rocznicę powstania NSZZ Solidarność, Spółka Domos zarządzająca trzema ośrodkami wypoczynkowymi, które są własnością NSZZ Solidarność, uruchomiła akcję związaną z wydawaniem bonów o wartości 200,00 zł. Bony można realizować  od 1 sierpnia 2020 do 31 lipca 2021 r. w:
Ośrodku Hyrny w Zakopanem www.hyrny.pl; Ośrodku Savoy w Spale www.savoy.com.pl; Ośrodku Ziemowit w Jarnołtówku www.osrodekziemowit.pl
Aby zrealizować bon dwustuzłotowy należy zarezerwować ( bezpośrednio przez ośrodek nie przez booking) przynajmniej dwa noclegi z wyżywieniem w jednym z wymienionych ośrodków w dowolnym terminie do 31 lipca 2021r. Jak wspomniałem w Polfie Warszawa rozpoczęliśmy wydawanie bonów dla członków związku od wtorku 21 lipca. Przypomnę, że dyżury w naszym biurze są we wtorki i czwartki w godz. 8.00 – 15.00. ZAPRASZAM. Bon otrzymają również pracownicy, którzy zapiszą się do NSZZ Solidarność w okresie obowiązywania tej promocji tzn. 01.08.2020r. – 31.07.2021r.
Wszystkich pracowników, którzy dotychczas nie zdecydowali się zapisać do żadnej z organizacji związkowej w Polfie Warszawa   zapraszamy do NSZZ Solidarność
 Chodźcie z Nami , ” ZORGANIZOWANI MAJĄ LEPIEJ”.
 Przed nami dwa, może trzy lata okresu likwidacji firmy, zastanów się czy nie warto mieć wsparcia

U właściciela ; W farmacji

KORONAWIRUS: REAKTYWACJA   Gazeta Wyborcza

Po miesiącach restrykcji świat z wielką ulgą przyjął próbę powrotu do normalności. Niestety, zapłata za tę chwilę przyszła wcześniej, niż się spodziewaliśmy – nadeszła druga fala koronawirusa. Można już śmiało o tym mówić nie w formie przypuszczenia, ale faktów. Epidemiolodzy przestrzegali przed tym od samego początku, ale my tak zafiksowaliśmy się na myśleniu, że druga fala koronawirusa przyjdzie dopiero jesienią, że nie słuchaliśmy tych ostrzeżeń. Koronawirus znów przycisnął USA. Jest tam najwięcej, bo ponad 4 mln zakażonych (z 16 na całym świecie). Stany po wiosennej fali zachorowań stopniowo znosiły ograniczenia i już widać skutki tego rozluźnienia – na południu USA, w niektórych częściach Florydy, Teksasu, Arizony i Missisipi nie ma już wolnych łóżek na intensywnej terapii. Od kilku dni znów szybują statystyki – dzienna liczba osób zakażonych oscyluje wokół 70 tys. Drugą co do wielkości liczbę zachorowań na świecie – ponad 2,3 mln – ma Brazylia. W ubiegłą środę odnotowała 68,3 tys. nowych zakażeń, co stanowi dotychczasowy rekord. Wirus szaleje też w Chile czy Peru. W tym drugim kraju, mającym 32 miliony mieszkańców, liczba wykrytych przypadków podwoiła się w porównaniu ze stanem z początku czerwca. Naliczono ich już ponad 360 tys. Koronawirus i ograniczenia z nim związane wracają w Hiszpanii, we Francji czy w Belgii. W Niemczech każdego dnia są nowe ogniska infekcji. W piątek i sobotę liczba nowych infekcji podskoczyła tam do 800. Francja notuje po 1000 przypadków dziennie. W ostatnich trzech tygodniach liczba zakażonych zwiększyła się o ponad 60 proc. Również Hongkong walczy z nową falą infekcji, Afryka Południowa, a także kraje Zatoki Perskiej, gdzie epidemia szerzy się wśród sprowadzanych z Azji pracowników najemnych. Chiny notują najwyższą dobową liczbę zachorowań od kwietnia. Ponowny atak wirusa widać też w Polsce. W piątek mieliśmy 458 nowych zakażeń, w sobotę – już 584, w niedzielę 440, a w poniedziałek 337.
My kontra wirus
Dlaczego wirus znów się uaktywnił? Ponieważ nie ma wakacji. Jego celem jest jedynie znaleźć odpowiedniego gospodarza (nasze komórki) i go zainfekować. Namnożyć się, a następnie rozprzestrzenić się dalej. W przypadku innych znanych nam wirusów część ludzi jest odporna na taki atak. Ich układ odpornościowy zna już wroga i nauczył się taką inwazję dusić w zarodku. SARS-CoV-2 jest jednak wirusem nieznanym wcześniej ludzkości. To żołnierz z bronią, której nie znamy. A to oznacza, że każdy z nas jest wobec niej bezbronny. Nie mamy żadnej odporności. To dlatego wirus będzie się rozprzestrzeniał dopóty, dopóki większa część ludzi na świecie (szacuje się, że około 70 proc.) nie zetknie się z tym zarazkiem, czyli przejdzie infekcję. Na szczęście, w większości przypadków bezobjawową. Sytuację może zmienić szczepionka, nad którą tak gorliwie pracują naukowcy. Jej podanie osobie zdrowej sprawi, że organizm nauczy się zwalczać wirusa bez konieczności zachorowania na COVID-19. Na razie jednak szczepionki nie ma. Zostaliśmy tylko my kontra wirus.
To nie jest cięższa grypa
 Inną sprawą jest to, że wiele osób wciąż traktuje koronawirusa jak znany nam zarazek grypy. Ponieważ pojawiają się informacje (także z ust rządzących), że COVID-19 „to taka cięższa grypa”, automatycznie przypisujemy SARS-CoV-2 jej cechy. A jako pierwszą to, że wirusy grypy wycofują się latem. Jednak koronawirus to nie cięższa grypa! Jedyne, co łączy te dwa zarazki, to fakt, że są one wirusami oddechowymi, oraz to, że dają część podobnych objawów. Koronawirus nie wycofuje się latem. Fakt, że w tym okresie zachorowań jest mniej, nie znaczy, że jest on wrażliwy na ciepło. Dzieje się tak dlatego, że nie siedzimy stłoczeni w zamkniętych pomieszczeniach, jak jesienią i zimą. W Afryce czy Indiach epidemia szaleje w najlepsze, a przecież tam panują upały. Nie, koronawirus potrzebuje tylko jednego – człowieka. Jeśli znajdzie się w środowisku, gdzie jedna osoba będzie miała możliwość zakażania drugiej, nic nie stanie mu na przeszkodzie. I to się właśnie dzieje na całym świecie, nie tylko w Polsce.
Dłużej tak się nie da
Ludzie pragnący odzyskania dawnego życia niemal z dnia na dzień porzucili maseczki i społeczny dystans. Tydzień po tygodniu padały kolejne obostrzenia, których celem było trzymanie nas z daleka od siebie. W Polsce rząd zniósł limit uczestników pogrzebów i zezwolił na organizację wesel i imprez do 150 gości. Weselnicy nie muszą nosić maseczek. Zniesiono limit osób przebywających jednocześnie w sklepie, otwarto kina, restauracje, baseny, bary, siłownie. Podobnie było w innych krajach. Po kilku miesiącach izolacji okazało się bowiem, że światowa gospodarka tego nie wytrzyma. Leczenie okazało się gorsze od choroby. Ludzie masowo tracą pracę, zamarła turystyka, zaczął kuleć handel, padła kultura. Dłużej nie dało się tego tak ciągnąć. Ta pandemia pokazała też, że ludzka psychika nie radzi sobie z tak ekstremalną sytuacją. Nie jesteśmy w stanie jako gatunek na dłuższą metę wytrzymać w takim reżimie i izolacji. Zdalna praca, która jeszcze pół roku temu wydawała nam się marzeniem, dla wielu osób okazała się pracą ponad siły. Całkowita reorganizacja życia (m.in. konieczność jednoczesnej opieki nad dziećmi i pracy) doprowadziła do wyczerpania. Psychiatrzy biją na alarm, że jest znacznie więcej ofiar tej pandemii niż ci, których zapisujemy w medycznych rejestrach jako zakażonych SARs-CoV-2. Liczba osób cierpiących na zaburzenia depresyjne poszybowała w górę podobnie jak covidowe statystyki. To wszystko oraz ekonomiczny kryzys sprawiły, że chęć powrotu do dawnego życia wyskoczyła z nas jak korek od szampana. Szybko i z hukiem. I mamy drugą falę pandemii. Nie zwycięstwo, ale kontrola
 Czy da się to zatrzymać? Nie, ale można spróbować spowalniać drugą falę pandemii. Wypłaszczać jej grzbiet. O to przecież chodziło od samego początku. Kiedy tylko stało się jasne, że koronawirusa nie da się utrzymać w Chinach, gdzie pojawił się po raz pierwszy, nasza walka z nim będzie polegać przede wszystkim na niwelowaniu strat. Na początku Światowa Organizacja Zdrowia apelowała o próbę powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa, ale potem przeszła do planu B – kontrolowania pandemii. Chodziło i nadal chodzi o to, żeby liczba osób zakażonych SARS-CoV-2 i wymagających leczenia szpitalnego nie przekroczyła możliwości służb zdrowia danych krajów. Inaczej mówiąc, żeby szpitale zapełniały się stopniowo, dając lekarzom możliwość leczenia osób najbardziej potrzebujących. WHO bała się zwłaszcza powtórki sytuacji z Lombardii, gdzie przepełnione szpitale nie dawały sobie rady z udzielaniem pomocy chorym. Ludzie umierali masowo. W prosektoriach nie było już miejsc, a na pogrzebach ofiar byli tylko grabarze.
Kontrola wymaga wiedzy
Kontrola epidemii to także testy, testy, testy. Hasło, które WHO powtarza jak mantrę. Żeby wiedzieć, co się dzieje, trzeba mieć pojęcie o tym, ile w danym kraju jest osób zakażonych. To pozwala nie tylko zauważyć trend wzrostowy, czyli nadejście kolejnej fali zachorowań, ale też izolację osób zakażonych. I znów – po to, by wirus rozchodził się wolniej. Kraje, które najlepiej radzą sobie z epidemią, testy na koronawirusa przeprowadzają masowo. A Polska wypada fatalnie. Nie robiliśmy i wciąż nie robimy wystarczającej liczby testów. Zatem nie wiemy, ile mamy osób zakażonych. Epidemiolodzy szacują, że nawet 50 razy więcej, niż podają oficjalne statystyki! Ci ludzie swobodnie się przemieszczają i zakażają innych. Na początku pandemii radziliśmy sobie nieźle, bo też naprawdę przestraszyliśmy się i siedzieliśmy w domach. Teraz będzie inaczej – ludzie zachowują się tak, jakby pandemię już odwołano. Rząd ogłosił, że drugiego lockdownu nie będzie, od września dzieci mają wrócić do szkół. I może słusznie, ale coś za coś. Skoro chcemy żyć z koronawirusem, to musimy się nauczyć, jak robić to mądrze. Zapewne powrócą niektóre obostrzenia, jak już dzieje się w innych krajach. I raczej powinno to się stać szybciej niż później. Powrotu do dawnego życia nie będzie, a wypieranie istnienia zagrożenia nic nie da. Wirus musi się przewalić przez świat – zapewne w kilku falach, a nie w dwóch – i dopiero wtedy można będzie uznać, że dystans społeczny można znieść. Dlatego wciąż należy nosić maseczki, myć ręce i odsuwać się od innych. W ten sposób dajemy czas lekarzom i naukowcom na wynalezienie nie tylko skutecznej szczepionki, ale też leków, które pomogą osobom już chorującym na COVID-19. Jeśli nie potraktujemy tego poważnie, ta fala może zmyć więcej żyć niż pierwsza. Tym bardziej że już niedługo nałożą się na nią grypa i sezon jesiennych infekcji. Tego nie wytrzyma żaden system. Wielka Brytania wprowadza kwarantannę dla turystów wracających z Hiszpanii, a w Niemczech chorują pracownicy sezonowi.
Koronawirus wciąż rozprzestrzenia się w Europie
 Zamykanie granic nie ma sensu Tak twierdzi Światowa Organizacja Zdrowia. Jej zdaniem rosnąca liczba przypadków SARS-CoV-2 w wielu krajach w Europie i na świecie nie jest wskazaniem do automatycznego zamykania granic. Takich środków nie można stosować w nieskończoność i są one przydatne tylko w połączeniu z szeroką gamą innych środków służących do wykrywania i przerywania łańcuchów przenoszenia koronawirusa. – Utrzymywanie szczelnych granic międzynarodowych niekoniecznie jest dobrą strategią m.in. dla światowej gospodarki – uważa Michael Ryan, dyrektor WHO ds. sytuacji kryzysowych. Gospodarki muszą się otworzyć, ludzie muszą pracować, handel musi zostać wznowiony. Ryan przyznał, że jeśli chodzi o COVID-19, niemożliwe jest stworzenie „globalnej polityki jednego rozmiaru dla wszystkich”, ponieważ epidemia rozwija się inaczej w różnych krajach.


W kraju i na świecie


Rynek pracy w czasie pandemii. Czerwiec bardziej optymistyczny!

Stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 6,1 proc. na koniec czerwca br. – wynika z szacunków Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To o 0,1 pkt proc. więcej niż w maju br., a w porównaniu do czerwca 2019 roku o 0,8 proc.  
Liczba bezrobotnych wzrosła w czerwcu o 15,4 tys. m/m (do 1 027,1 tys. osób). Od kwietnia poziom rejestrowanego bezrobocia rośnie. W czerwcu tempo wzrostu osłabło. W kwietniu br. liczba bezrobotnych w porównaniu do marca br. wzrosła o 6,2 proc., w maju o 4,8 proc., a w czerwcu o 1,5 proc.
Na koniec czerwca w województwie pomorskim zarejestrowanych było 52,4 tys. osób bezrobotnych. Oznacza to, że liczba bezrobotnych wzrosła w stosunku do maja br. o 1,3 proc., tj. o 700 osób. Wraz ze wzrostem liczby bezrobotnych nie wzrosła stopa bezrobocia w Pomorskiem – pozostała na poziomie z maja br. czyli 5,5 proc. i była wyższa niż przed rokiem o 1,1 proc.
Osób bezrobotnych w czerwcu było więcej niż w tym samym miesiącu przed rokiem gdy zarejestrowanych było 41,8 tys. osób bezrobotnych. Jest to ciągle dwukrotnie niższe bezrobocie niż w latach 2009-2014, gdy zarejestrowanych bez pracy było ok. 100 tys. osób.
Na poziomie lokalnym wzrost liczby bezrobotnych dotyczył w czerwcu br. 15 powiatów,  najwyższy w Sopocie – 5,7%, następnie w Słupsku – 4,6% i w Gdyni – 4,5% oraz w powiecie gdańskim – 4,2%. Spadek bezrobocia odnotowano w 5 powiatach, największy w powiecie puckim – o 7,9%.
Wstępne dane o bezrobociu rejestrowanym za czerwiec br. pokazują, że obserwowane w kwietniu i maju br. negatywne zjawiska na pomorskim rynku pracy wyhamowują,
W czerwcu 2020 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w kraju było niższe o 3,3 proc. r/r i wyniosło 6185,8 tys., natomiast przeciętne miesięczne wynagrodzenie (brutto) było wyższe o 3,6 proc. r/r i wyniosło 5286,00 zł.
Przypomnijmy, że maj był miesiącem, w którym działalność wznowiły przedsiębiorstwa dotknięte skutkami ograniczeń wprowadzonych w czasie pandemii, mimo to część branż działała jeszcze w mocno ograniczonym zakresie.
Dane dotyczące bezrobocia rejestrowanego w regionie pomorskim nie wskazywały widocznej poprawy sytuacji na rynku pracy. Utrzymuje się niższa liczba ofert pracy zgłaszanych przez pomorskich pracodawców do urzędów pracy.  
– To wciąż dużo mniej oferowanych miejsc pracy, bo o około 50 proc., niż w sytuacji sprzed pandemii – mówi Joanna Witkowska, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Gdańsku.  
 Według danych GUS przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w województwie pomorskim (dane za maj br.) kształtowało się na poziomie 346,7 tys. osób (o 1,5 proc. mniej niż w maju 2019 r.), a w porównaniu z kwietniem br. zmniejszyło się o 1,1 proc. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw to 5172,21 zł.
Na Pomorzu w odniesieniu do maja ubiegłego roku przeciętne zatrudnienie zmniejszyło się m.in. w działalności usługowej (o 16,5%), w zakwaterowaniu i gastronomii (o 10,4%), w administrowaniu i działalności wspierającej (o 4,1%) oraz w handlu i naprawie pojazdów samochodowych (po 3,9%).
Były branże, w których pracodawcy zwiększyli zatrudnienie. Wzrost zatrudnienia wystąpił m.in. w informacji i komunikacji (o 7,4%), w działalności profesjonalnej, naukowej i technicznej (o 3 %), w budownictwie (o 2,5%) oraz w działalności związanej z kulturą, rozrywką i rekreacją (o 2,4%).
Czekamy na pomorskie dane z czerwca br. Wiadomo już, że poprawiają się nastroje pomorskich pracodawców. Przedsiębiorcy coraz bardziej pozytywnie patrzą w przyszłość – badania ankietowe prowadzone przez GUS pokazują, że w czerwcu br. w większości badanych obszarów firmy z województwa pomorskiego oceniają koniunkturę mniej pesymistycznie niż w maju br. Spadek koniunktury odnotowano w sekcji transport i gospodarka magazynowa.
W handlu detalicznym następuje stopniowo odbicie po zniesieniu ograniczeń wprowadzonych przez rząd w celu stłumienia epidemii koronawirusa. Jest to częściowo efekt odłożonego popytu, który w kolejnych miesiącach będzie jednak mniej intensywny.   
Przyglądając się szacunkowym danym za czerwiec br. można zauważyć, że w kontekście liczby ofert pracy zgłaszanych przez pomorskich pracodawców do urzędów pracy w naszym województwie, miesiąc ten zdecydowanie różni się od dwóch poprzednich (kwietnia i maja).
 W czerwcu br. zgłoszono 6,8 tys. wolnych wakatów wobec 4,2 tys. ofert zgłoszonych w kwietniu br. i 4,5 tys. w maju br. Jest to ponad 50 proc. wzrost i chociaż wciąż jest to mniej niż w sytuacji sprzed pandemii – w czerwcu 2019 r. pracodawcy zgłosili 7,6 tys. ofert pracy, to dane wskazują na pozytywny trend.
Wzrost ofert zatrudnienia napływających do powiatowych urzędów pracy niewątpliwie jest w dużym stopniu efektem stopniowego powracania firm do działalności. W stosunku do gwałtownego spadku w marcu i kwietniu br. poprawa w tym zakresie zapoczątkowana w maju br. jest kontynuowana w coraz większej skali.
Przedsiębiorstwa są w trakcie analizowania negatywnych skutków lockdownu i podejmowania decyzji dostosowawczych.  
Trzeba pamiętać również, że konsekwencjami kryzysu związanego z pandemią mogą być także zmiany w wysokości wynagrodzeń w firmach. Istnieje też realne ryzyko inflacyjne, które dodatkowo wpłynie na obniżenie realnej siły nabywczej wynagrodzeń.
Optymistyczne jest, że produkcja sprzedana przemysłu w czerwcu wzrosła o 0,5 proc. r/d/r (w czerwcu 2019 r. odnotowano spadek o 2,6 proc. do analogicznego okresu roku poprzedniego), a w porównaniu z majem br. wzrosła aż o 13,9 proc. – podał Główny Urząd Statystyczny.  
– Nie utraciliśmy ani jednego miejsca pracy. W kwietniu podpisaliśmy porozumienie z pracodawcą godząc się na obniżenie pensji i skrócenie wymiaru czasu pracy. W maju weszliśmy pod osłonę tarczy antykryzysowej. Jej rozwiązania okazały się realnie bardzo pomocne. Optymizm niesie też zauważalny ostatnio wzrost zamówień na części linii montażowych. Mamy nadzieję, że jesienią sytuacja nie będzie dramatyczna. Do września pracodawca zobowiązał się, że żadnych zwolnień nie będzie poza dobrowolnymi odejściami na emeryturę – relacjonuje Paweł Dziwosz, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Federal-Mogul Bimet w Gdańsku
Jednak w okresie styczeń – czerwiec 2020 r. produkcja sprzedana przemysłu w skali kraju była o 6,3 proc. niższa w porównaniu z analogicznym okresem 2019 r., gdy notowano wzrost o 5,1 proc.
www.solidarnosc.gda.pl
 Oprac. Na podstawie: Wydział Pomorskiego Obserwatorium Rynku Pracy,  WUP Gdańsk, GUS

 

 

 

Miara Mirosław                    Przewodniczący KM NSZZ