PIGUŁKA
Co słychać w Solidarności
|
Warszawa
31.07.2020r.
nr 29/20
|
W Polfie Warszawa
S.A.
|
|
W
tygodniu
W dniu 29 lipca obradował
Sztab Kryzysowy z udziałem przedstawicieli związków zawodowych. No i stało się
to, co musiało kiedyś nastąpić tzn. mamy pierwszy przypadek Covidu19 w Grupie
Polpharma. Póki co na szczęście nadal jeszcze nie w Polfie Warszawa, ale to
zapewne niestety tylko kwestia czasu jak i u nas podobne zdarzenie będzie miało
miejsce. Sądzę, że prędzej czy później zachorowania trafią się i wśród naszych
pracowników, ponieważ jak widzimy wirus nie odpuszcza a mamy wakacje,
pracownicy rozjechali się w różne miejsca, są na urlopach, bywają na weselach,
pogrzebach, więc musielibyśmy mieć niebywałe szczęście gdyby żaden z
naszych pracowników nie zachorował, czego oczywiście sobie i nam wszystkim życzę,
miejmy szczęście. Natomiast szczęściu trzeba dopomóc i dlatego na sztabie
zgłosiłem, aby już zabezpieczyć dla naszych wszystkich pracowników szczepionki
na grypę. Tak na grypę, ponieważ co prawda dopiero środek wakacji, ale za pasem
jesień i już eksperci ostrzegają, że jesień będzie bardzo trudna, gdyż
zachorowania na Covid19 zbiegną się z epidemią grypy. Osobiście sądzę, że może
się zrobić niezła panika, bo wiadomo, że objawy często są podobne. Może być
jesienią bardzo źle z naszą służbą zdrowia i sądzę, że lepiej będzie unikać
wizyt w przychodniach. Dlatego już teraz apeluję do wszystkich pracowników
Polfy Warszawa, naprawdę do wszystkich, zaszczepmy się wszyscy w tym roku
na grypę. Tak wiem to jest dobrowolne, niektórzy sceptycznie patrzą na
szczepienia, ale naprawdę sądzę i jestem przekonany, że to szczepienie w tym
roku będzie bardzo ważne. Ważne dla nas i ważne dla wytrzymałości naszej
służby zdrowia, która jesienią niestety może nie dać rady i obym się
mylił.
Reasumując w tym
roku jesienią wszyscy się szczepimy przeciwko grypie, będę apelował,
przypominał, bo mam wielkie przekonanie, że w tym roku będzie to bardzo ważne,
jak nigdy dotąd.
W dniu 15 lipca ukazał
się komunikat w którym mogliśmy przeczytać:
„W
związku z powyższym, w porozumieniu ze stroną społeczną podjęliśmy decyzję o zamrożeniu
od lipca do odwołania jednego ze świadczeń pozapłacowych, tj. przyznawania
raz na kwartał wszystkim pracownikom Grupy Polpharma 100 punktów w systemie
MyBenefit”.
To
oznacza, że nie otrzymaliśmy już punktów za kwiecień, maj i czerwiec. Piszę o
tym, bo są pytania od pracowników. Przy okazji apeluję, aby starać się realizować
punkty MyBenefit w miarę możliwości na bieżąco, ponieważ okazuje się, że w
przypadku zwolnienia z pracy punkty przepadają, jeśli nie zostały wcześniej
wykorzystane, warto o tym pamiętać.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bon 200,00 zł dla każdego członka NSZZ
Solidarność Polfa Warszawa
Od wtorku 21 lipca, wydajemy bony o wartości 200,00
zł dla naszych członków związku.
W 40 rocznicę
powstania NSZZ Solidarność, Spółka Domos zarządzająca trzema ośrodkami
wypoczynkowymi, które są własnością NSZZ Solidarność, uruchomiła akcję związaną
z wydawaniem bonów o wartości 200,00 zł. Bony można realizować od 1 sierpnia 2020 do 31 lipca 2021 r. w:
Ośrodku Hyrny w Zakopanem www.hyrny.pl;
Ośrodku
Savoy w Spale www.savoy.com.pl; Ośrodku Ziemowit w Jarnołtówku www.osrodekziemowit.pl
Aby zrealizować bon dwustuzłotowy należy zarezerwować (
bezpośrednio przez ośrodek nie przez booking) przynajmniej dwa noclegi z
wyżywieniem w jednym z wymienionych ośrodków w dowolnym terminie do 31 lipca
2021r. Jak wspomniałem w Polfie Warszawa rozpoczęliśmy wydawanie bonów dla członków
związku od wtorku 21 lipca. Przypomnę, że dyżury w naszym biurze są we wtorki i
czwartki w godz. 8.00 – 15.00. ZAPRASZAM. Bon otrzymają również
pracownicy, którzy zapiszą się do NSZZ Solidarność w okresie obowiązywania tej
promocji tzn. 01.08.2020r. – 31.07.2021r.
Wszystkich
pracowników, którzy dotychczas nie zdecydowali się zapisać do żadnej z organizacji
związkowej w Polfie Warszawa zapraszamy do NSZZ
Solidarność
– „Chodźcie z Nami” , ” ZORGANIZOWANI
MAJĄ LEPIEJ”.
Przed nami dwa,
może trzy lata okresu likwidacji firmy, zastanów się czy nie warto mieć
wsparcia
U właściciela ; W farmacji
|
|
KORONAWIRUS:
REAKTYWACJA Gazeta Wyborcza
Po
miesiącach restrykcji świat z wielką ulgą przyjął próbę powrotu do normalności.
Niestety, zapłata za tę chwilę przyszła wcześniej, niż się spodziewaliśmy –
nadeszła druga fala koronawirusa. Można już śmiało o tym mówić nie w formie
przypuszczenia, ale faktów. Epidemiolodzy przestrzegali przed tym od samego
początku, ale my tak zafiksowaliśmy się na myśleniu, że druga fala koronawirusa
przyjdzie dopiero jesienią, że nie słuchaliśmy tych ostrzeżeń. Koronawirus
znów przycisnął USA. Jest tam najwięcej, bo ponad 4 mln zakażonych (z 16 na
całym świecie). Stany po wiosennej fali zachorowań stopniowo znosiły
ograniczenia i już widać skutki tego rozluźnienia – na południu USA, w
niektórych częściach Florydy, Teksasu, Arizony i Missisipi nie ma już wolnych
łóżek na intensywnej terapii. Od kilku dni znów szybują statystyki –
dzienna liczba osób zakażonych oscyluje wokół 70 tys. Drugą co do wielkości
liczbę zachorowań na świecie – ponad 2,3 mln – ma Brazylia. W ubiegłą środę
odnotowała 68,3 tys. nowych zakażeń, co stanowi dotychczasowy rekord. Wirus
szaleje też w Chile czy Peru. W tym drugim kraju, mającym 32 miliony
mieszkańców, liczba wykrytych przypadków podwoiła się w porównaniu ze stanem z
początku czerwca. Naliczono ich już ponad 360 tys. Koronawirus i ograniczenia z
nim związane wracają w Hiszpanii, we Francji czy w Belgii. W Niemczech każdego
dnia są nowe ogniska infekcji. W piątek i sobotę liczba nowych infekcji
podskoczyła tam do 800. Francja notuje po 1000 przypadków dziennie. W ostatnich
trzech tygodniach liczba zakażonych zwiększyła się o ponad 60 proc. Również
Hongkong walczy z nową falą infekcji, Afryka Południowa, a także kraje Zatoki
Perskiej, gdzie epidemia szerzy się wśród sprowadzanych z Azji pracowników
najemnych. Chiny notują najwyższą dobową liczbę zachorowań od kwietnia. Ponowny atak wirusa widać też w Polsce. W piątek
mieliśmy 458 nowych zakażeń, w sobotę – już 584, w niedzielę 440, a w
poniedziałek 337.
My
kontra wirus
Dlaczego
wirus znów się uaktywnił? Ponieważ nie ma wakacji. Jego celem jest jedynie
znaleźć odpowiedniego gospodarza (nasze komórki) i go zainfekować. Namnożyć
się, a następnie rozprzestrzenić się dalej. W przypadku innych znanych nam
wirusów część ludzi jest odporna na taki atak. Ich układ odpornościowy zna już
wroga i nauczył się taką inwazję dusić w zarodku. SARS-CoV-2 jest jednak
wirusem nieznanym wcześniej ludzkości. To żołnierz z bronią, której nie znamy.
A to oznacza, że każdy z nas jest wobec niej bezbronny. Nie mamy żadnej
odporności. To dlatego wirus będzie się rozprzestrzeniał dopóty, dopóki
większa część ludzi na świecie (szacuje się, że około 70 proc.) nie zetknie się
z tym zarazkiem, czyli przejdzie infekcję. Na szczęście, w większości
przypadków bezobjawową. Sytuację może zmienić szczepionka, nad którą tak
gorliwie pracują naukowcy. Jej podanie osobie zdrowej sprawi, że organizm
nauczy się zwalczać wirusa bez konieczności zachorowania na COVID-19. Na razie
jednak szczepionki nie ma. Zostaliśmy tylko my kontra wirus.
To nie
jest cięższa grypa
Inną sprawą jest to, że wiele osób wciąż
traktuje koronawirusa jak znany nam zarazek grypy. Ponieważ pojawiają się
informacje (także z ust rządzących), że COVID-19 „to taka cięższa grypa”,
automatycznie przypisujemy SARS-CoV-2 jej cechy. A jako pierwszą to, że wirusy
grypy wycofują się latem. Jednak koronawirus to nie cięższa grypa! Jedyne, co
łączy te dwa zarazki, to fakt, że są one wirusami oddechowymi, oraz to, że dają
część podobnych objawów. Koronawirus nie wycofuje się latem. Fakt, że w tym
okresie zachorowań jest mniej, nie znaczy, że jest on wrażliwy na ciepło.
Dzieje się tak dlatego, że nie siedzimy stłoczeni w zamkniętych
pomieszczeniach, jak jesienią i zimą. W Afryce czy Indiach epidemia szaleje w
najlepsze, a przecież tam panują upały. Nie, koronawirus potrzebuje tylko jednego
– człowieka. Jeśli znajdzie się w środowisku, gdzie jedna osoba będzie miała
możliwość zakażania drugiej, nic nie stanie mu na przeszkodzie. I to się
właśnie dzieje na całym świecie, nie tylko w Polsce.
Dłużej
tak się nie da
Ludzie
pragnący odzyskania dawnego życia niemal z dnia na dzień porzucili maseczki i
społeczny dystans. Tydzień po tygodniu padały kolejne obostrzenia, których
celem było trzymanie nas z daleka od siebie. W Polsce rząd zniósł limit
uczestników pogrzebów i zezwolił na organizację wesel i imprez do 150 gości.
Weselnicy nie muszą nosić maseczek. Zniesiono limit osób przebywających
jednocześnie w sklepie, otwarto kina, restauracje, baseny, bary, siłownie.
Podobnie było w innych krajach. Po kilku miesiącach izolacji okazało się bowiem, że światowa
gospodarka tego nie wytrzyma. Leczenie okazało się gorsze od choroby. Ludzie
masowo tracą pracę, zamarła turystyka, zaczął kuleć handel, padła kultura.
Dłużej nie dało się tego tak ciągnąć. Ta pandemia pokazała też, że ludzka
psychika nie radzi sobie z tak ekstremalną sytuacją. Nie jesteśmy w stanie jako
gatunek na dłuższą metę wytrzymać w takim reżimie i izolacji. Zdalna praca,
która jeszcze pół roku temu wydawała nam się marzeniem, dla wielu osób okazała
się pracą ponad siły. Całkowita reorganizacja życia (m.in. konieczność
jednoczesnej opieki nad dziećmi i pracy) doprowadziła do wyczerpania.
Psychiatrzy biją na alarm, że jest znacznie więcej ofiar tej pandemii niż ci,
których zapisujemy w medycznych rejestrach jako zakażonych SARs-CoV-2. Liczba
osób cierpiących na zaburzenia depresyjne poszybowała w górę podobnie jak
covidowe statystyki. To wszystko oraz ekonomiczny kryzys sprawiły, że chęć
powrotu do dawnego życia wyskoczyła z nas jak korek od szampana. Szybko i z
hukiem. I mamy drugą falę pandemii. Nie zwycięstwo, ale kontrola
Czy da się to zatrzymać? Nie, ale można
spróbować spowalniać drugą falę pandemii. Wypłaszczać jej grzbiet. O to
przecież chodziło od samego początku. Kiedy tylko stało się jasne, że
koronawirusa nie da się utrzymać w Chinach, gdzie pojawił się po raz pierwszy,
nasza walka z nim będzie polegać przede wszystkim na niwelowaniu strat. Na
początku Światowa Organizacja Zdrowia apelowała o próbę powstrzymania rozprzestrzeniania
się wirusa, ale potem przeszła do planu B – kontrolowania pandemii. Chodziło i
nadal chodzi o to, żeby liczba osób zakażonych SARS-CoV-2 i wymagających
leczenia szpitalnego nie przekroczyła możliwości służb zdrowia danych krajów.
Inaczej mówiąc, żeby szpitale zapełniały się stopniowo, dając lekarzom możliwość
leczenia osób najbardziej potrzebujących. WHO bała się zwłaszcza powtórki
sytuacji z Lombardii, gdzie przepełnione szpitale nie dawały sobie rady z
udzielaniem pomocy chorym. Ludzie umierali masowo. W prosektoriach nie było już
miejsc, a na pogrzebach ofiar byli tylko grabarze.
Kontrola
wymaga wiedzy
Kontrola
epidemii to także testy, testy, testy. Hasło, które WHO powtarza jak mantrę.
Żeby wiedzieć, co się dzieje, trzeba mieć pojęcie o tym, ile w danym kraju jest
osób zakażonych. To pozwala nie tylko zauważyć trend wzrostowy, czyli nadejście
kolejnej fali zachorowań, ale też izolację osób zakażonych. I znów – po to, by
wirus rozchodził się wolniej. Kraje, które najlepiej radzą sobie z epidemią,
testy na koronawirusa przeprowadzają masowo. A Polska wypada fatalnie. Nie
robiliśmy i wciąż nie robimy wystarczającej liczby testów. Zatem nie wiemy, ile
mamy osób zakażonych. Epidemiolodzy szacują, że nawet 50 razy więcej, niż
podają oficjalne statystyki! Ci ludzie swobodnie się przemieszczają i zakażają innych.
Na początku pandemii radziliśmy sobie nieźle, bo też naprawdę przestraszyliśmy
się i siedzieliśmy w domach. Teraz będzie inaczej – ludzie zachowują się
tak, jakby pandemię już odwołano. Rząd ogłosił, że drugiego lockdownu nie
będzie, od września dzieci mają wrócić do szkół. I może słusznie, ale coś za
coś. Skoro chcemy żyć z koronawirusem, to musimy się nauczyć, jak robić to
mądrze. Zapewne powrócą niektóre obostrzenia, jak już dzieje się w innych
krajach. I raczej powinno to się stać szybciej niż później. Powrotu do dawnego
życia nie będzie, a wypieranie istnienia zagrożenia nic nie da. Wirus musi się
przewalić przez świat – zapewne w kilku falach, a nie w dwóch – i dopiero wtedy
można będzie uznać, że dystans społeczny można znieść. Dlatego wciąż należy
nosić maseczki, myć ręce i odsuwać się od innych. W ten sposób dajemy czas
lekarzom i naukowcom na wynalezienie nie tylko skutecznej szczepionki, ale też
leków, które pomogą osobom już chorującym na COVID-19. Jeśli nie potraktujemy
tego poważnie, ta fala może zmyć więcej żyć niż pierwsza. Tym bardziej że już niedługo nałożą się na nią grypa i sezon
jesiennych infekcji. Tego nie wytrzyma żaden system. Wielka Brytania
wprowadza kwarantannę dla turystów wracających z Hiszpanii, a w Niemczech
chorują pracownicy sezonowi.
Koronawirus
wciąż rozprzestrzenia się w Europie
Zamykanie granic nie ma sensu Tak twierdzi
Światowa Organizacja Zdrowia. Jej zdaniem rosnąca liczba przypadków SARS-CoV-2
w wielu krajach w Europie i na świecie nie jest wskazaniem do automatycznego
zamykania granic. Takich środków nie można stosować w nieskończoność i są one
przydatne tylko w połączeniu z szeroką gamą innych środków służących do
wykrywania i przerywania łańcuchów przenoszenia koronawirusa. – Utrzymywanie
szczelnych granic międzynarodowych niekoniecznie jest dobrą strategią m.in. dla
światowej gospodarki – uważa Michael Ryan, dyrektor WHO ds. sytuacji
kryzysowych. Gospodarki muszą się otworzyć, ludzie muszą pracować, handel musi
zostać wznowiony. Ryan przyznał, że jeśli chodzi o COVID-19, niemożliwe jest
stworzenie „globalnej polityki jednego rozmiaru dla wszystkich”, ponieważ
epidemia rozwija się inaczej w różnych krajach.
W kraju i na świecie
|
|
||||
Rynek
pracy w czasie pandemii. Czerwiec bardziej optymistyczny!
Stopa bezrobocia rejestrowanego
wyniosła 6,1 proc. na koniec czerwca br. – wynika z szacunków
Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To o 0,1
pkt proc. więcej niż w maju br., a w porównaniu do czerwca 2019
roku o 0,8 proc.
Liczba
bezrobotnych wzrosła w czerwcu o 15,4 tys. m/m (do 1 027,1
tys. osób). Od kwietnia poziom rejestrowanego bezrobocia rośnie.
W czerwcu tempo wzrostu osłabło. W kwietniu br. liczba bezrobotnych
w porównaniu do marca br. wzrosła o 6,2 proc., w maju
o 4,8 proc., a w czerwcu o 1,5 proc.
Na koniec czerwca w województwie
pomorskim zarejestrowanych było 52,4 tys. osób bezrobotnych. Oznacza to, że liczba bezrobotnych wzrosła w
stosunku do maja br. o 1,3 proc., tj. o 700 osób. Wraz ze wzrostem liczby
bezrobotnych nie wzrosła stopa bezrobocia w Pomorskiem – pozostała na
poziomie z maja br. czyli 5,5 proc. i była wyższa niż przed rokiem o 1,1
proc.
Osób
bezrobotnych w czerwcu było więcej niż w tym samym miesiącu przed rokiem gdy
zarejestrowanych było 41,8 tys. osób bezrobotnych. Jest to ciągle dwukrotnie
niższe bezrobocie niż w latach 2009-2014, gdy zarejestrowanych bez pracy było
ok. 100 tys. osób.
Na
poziomie lokalnym wzrost liczby bezrobotnych dotyczył w czerwcu br. 15
powiatów, najwyższy w Sopocie – 5,7%, następnie w Słupsku – 4,6% i w
Gdyni – 4,5% oraz w powiecie gdańskim – 4,2%. Spadek bezrobocia odnotowano w
5 powiatach, największy w powiecie puckim – o 7,9%.
Wstępne
dane o bezrobociu rejestrowanym za czerwiec br. pokazują, że obserwowane w
kwietniu i maju br. negatywne zjawiska na pomorskim rynku pracy wyhamowują,
W
czerwcu 2020 r. przeciętne zatrudnienie w
sektorze przedsiębiorstw w
kraju było niższe o 3,3 proc. r/r i wyniosło 6185,8 tys., natomiast przeciętne miesięczne wynagrodzenie (brutto) było wyższe
o 3,6 proc. r/r i wyniosło 5286,00 zł.
Przypomnijmy,
że maj był miesiącem, w którym działalność wznowiły przedsiębiorstwa
dotknięte skutkami ograniczeń wprowadzonych w czasie pandemii, mimo to część
branż działała jeszcze w mocno ograniczonym zakresie.
Dane dotyczące bezrobocia
rejestrowanego w regionie pomorskim nie wskazywały widocznej poprawy sytuacji
na rynku pracy. Utrzymuje
się niższa liczba ofert pracy zgłaszanych przez pomorskich pracodawców do
urzędów pracy.
–
To wciąż dużo mniej oferowanych miejsc pracy, bo o około 50 proc., niż w
sytuacji sprzed pandemii – mówi Joanna Witkowska, dyrektor Wojewódzkiego
Urzędu Pracy w Gdańsku.
Według
danych GUS przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w województwie
pomorskim (dane za maj br.) kształtowało się na poziomie 346,7 tys. osób (o
1,5 proc. mniej niż w maju 2019 r.), a w porównaniu z kwietniem br.
zmniejszyło się o 1,1 proc. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze
przedsiębiorstw to 5172,21 zł.
Na
Pomorzu w odniesieniu do maja ubiegłego roku przeciętne zatrudnienie zmniejszyło
się m.in. w działalności usługowej (o 16,5%), w zakwaterowaniu i gastronomii
(o 10,4%), w administrowaniu i działalności wspierającej (o 4,1%) oraz w
handlu i naprawie pojazdów samochodowych (po 3,9%).
Były
branże, w których pracodawcy zwiększyli zatrudnienie. Wzrost zatrudnienia
wystąpił m.in. w informacji i komunikacji (o 7,4%), w działalności
profesjonalnej, naukowej i technicznej (o 3 %), w budownictwie (o 2,5%) oraz
w działalności związanej z kulturą, rozrywką i rekreacją (o 2,4%).
Czekamy
na pomorskie dane z czerwca br. Wiadomo już, że poprawiają się nastroje
pomorskich pracodawców. Przedsiębiorcy coraz bardziej pozytywnie patrzą w
przyszłość – badania ankietowe prowadzone przez GUS pokazują, że w czerwcu
br. w większości badanych obszarów firmy z województwa pomorskiego oceniają
koniunkturę mniej pesymistycznie niż w maju br. Spadek koniunktury odnotowano
w sekcji transport i gospodarka magazynowa.
W
handlu detalicznym następuje stopniowo odbicie po zniesieniu ograniczeń
wprowadzonych przez rząd w celu stłumienia epidemii koronawirusa. Jest to
częściowo efekt odłożonego popytu, który w kolejnych miesiącach będzie jednak
mniej intensywny.
Przyglądając
się szacunkowym danym za czerwiec br. można zauważyć, że w kontekście liczby ofert
pracy zgłaszanych przez pomorskich pracodawców do urzędów pracy w naszym
województwie, miesiąc ten zdecydowanie różni się od dwóch poprzednich
(kwietnia i maja).
W
czerwcu br. zgłoszono 6,8 tys. wolnych wakatów wobec 4,2 tys. ofert
zgłoszonych w kwietniu br. i 4,5 tys. w maju br. Jest to ponad 50 proc.
wzrost i chociaż wciąż jest to mniej niż w sytuacji sprzed pandemii – w
czerwcu 2019 r. pracodawcy zgłosili 7,6 tys. ofert pracy, to dane wskazują na
pozytywny trend.
Wzrost
ofert zatrudnienia napływających do powiatowych urzędów pracy niewątpliwie
jest w dużym stopniu efektem stopniowego powracania firm do działalności. W
stosunku do gwałtownego spadku w marcu i kwietniu br. poprawa w tym zakresie
zapoczątkowana w maju br. jest kontynuowana w coraz większej skali.
Przedsiębiorstwa
są w trakcie analizowania negatywnych skutków lockdownu i podejmowania
decyzji dostosowawczych.
Trzeba
pamiętać również, że konsekwencjami kryzysu związanego z pandemią mogą być
także zmiany w wysokości wynagrodzeń w firmach. Istnieje też realne ryzyko
inflacyjne, które dodatkowo wpłynie na obniżenie realnej siły nabywczej
wynagrodzeń.
Optymistyczne jest, że produkcja
sprzedana przemysłu w czerwcu wzrosła o 0,5 proc. r/d/r (w czerwcu 2019 r.
odnotowano spadek o 2,6 proc. do analogicznego okresu roku poprzedniego), a w
porównaniu z majem br. wzrosła aż o 13,9 proc. – podał Główny Urząd
Statystyczny.
–
Nie utraciliśmy ani jednego miejsca pracy. W kwietniu podpisaliśmy
porozumienie z pracodawcą godząc się na obniżenie pensji i skrócenie wymiaru
czasu pracy. W maju weszliśmy pod osłonę tarczy antykryzysowej. Jej
rozwiązania okazały się realnie bardzo pomocne. Optymizm niesie też
zauważalny ostatnio wzrost zamówień na części linii montażowych. Mamy
nadzieję, że jesienią sytuacja nie będzie dramatyczna. Do września pracodawca
zobowiązał się, że żadnych zwolnień nie będzie poza dobrowolnymi odejściami
na emeryturę – relacjonuje Paweł Dziwosz, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ
„Solidarność” w Federal-Mogul Bimet w Gdańsku
Jednak
w okresie styczeń – czerwiec 2020 r. produkcja sprzedana przemysłu w skali
kraju była o 6,3 proc. niższa w porównaniu z analogicznym okresem 2019 r.,
gdy notowano wzrost o 5,1 proc.
www.solidarnosc.gda.pl
Oprac. Na podstawie: Wydział Pomorskiego Obserwatorium Rynku Pracy, WUP Gdańsk, GUS
|
|||||