środa, 2 grudnia 2020

PIGUŁKA nr.43/20

 

PIGUŁKA

 Co słychać  w   Solidarności                    

Warszawa  

04.12.2020r.

nr 43/20             

 

W Polfie Warszawa  S.A.


W tygodniu

Tydzień temu w „Pigułce” napisałem: Przewodniczący NSZZ Solidarność z ZF Polpharma Starogard w imieniu wszystkich organizacji związkowych działających w Grupie Polpharma skierował pismo do Przewodniczącego Rady Nadzorczej – Jerzego Staraka. W piśmie opisał skomplikowaną sytuację związaną z epidemią, podkreślając olbrzymią rolę i zaangażowanie pracowników. Zwrócił się do Przewodniczącego z prośbą o możliwość wypłaty dodatkowej premii świątecznej”.

Dzisiaj z przyjemnością mogę poinformować, że Przewodniczący NSZZ Solidarność z ZF Polpharma Starogard otrzymał odpowiedź z której dowiadujemy się, że  jest zgoda i wszyscy pracownicy w Grupie Polpharma otrzymają karty przedpłacone a mianowicie w wysokości 350,00 zł - pracownicy do 15 kat. włącznie oraz 250,00 zł pracownicy w kategoriach 16-17.

To bardzo miła informacja i warto podziękować za ten gest tym bardziej, że wyniki finansowe w Grupie raczej niestety będą znacznie odbiegać od oczekiwanych przez właściciela. Natomiast postawa pracowników a w szczególności tych, którzy przez cały okres pandemii przyjeżdżają cały czas do pracy, jak najbardziej zasługuje na docenienie.


Przez ostatnie dwa lata na święta otrzymywaliśmy jeszcze dodatkowo po 200 pkt. z MyBenefit. W tym roku niestety w czasie pandemii, zablokowano nam system doładowania punktami co miesiąc, ale tak sobie pomyślałem, że skoro właściciel potrafił podziękować pracownikom za trud pracy w roku pandemii, to może i nasz Zarząd stanie na wysokości zadania i chociaż jednorazowo uruchomi system MyBenefit i te 200 punkcików doładuje nam na święta – byłoby miłe 😊.

 

Niebawem ukaże się zarządzenie dotyczące wdrożenia szczegółowych wymogów bezpieczeństwa sanitarnego na terenie zakładu pracy, w tym w szczególności w zakresie noszenia maseczek. Zgłaszałem wcześniej ten problem, że w naszej firmie nie ma stosownych wewnętrznych zapisów prawnych i bardzo dobrze, że wkrótce dokument taki  będzie obowiązywał.

Póki co, Rząd wydał kilka dni temu rozporządzenie, właśnie w zakresie obostrzeń  obowiązujących w okresie pandemii, które jak stwierdził nasz Prezes nie bezpodstawnie – w części jest niewykonalne, bo np. każdy pracownik musiałby spożywać posiłek w maseczce, albo w odrębnym pomieszczeniu. To taka ciekawostka, że projektodawca rozporządzenia przewidział spożywanie posiłku bez maseczki w przedziale w pociągu z rezerwacją a nie przewidział spożywania posiłków przez pracowników w firmie na stołówce. Ponoć niebawem ma być poprawione to rozporządzenie, no a póki co jemy nielegalnie w pracy 😊, co począć. Może doraźnie przydałby się model maseczki z suwakiem.

 

Komisja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność przyjęła zmiany w regulaminie „Kulturalny Członek Związku”. Na mocy przyjętych zmian, osoby które ze względu na pandemię nie zdążą w tym roku zrealizować zwrotów za bilety, będą mogły tego dokonać również w przyszłym roku za 2020r. Oczywiście w roku 2021 również uruchamiamy tę tradycyjną już akcję. Zmiany w regulaminie dotyczą również rozszerzenia zakresu naszej akcji i poza biletami do kina, teatru, na koncert, kabaret, do muzeum itp. wprowadzamy również możliwość zwrotu pieniędzy po okazaniu paragonu lub rachunku za zakup książek, płyt itp. Szczególnie w okresie pandemii to może być dobre i przydatne rozwiązanie.

Członków NSZZ Solidarność zapraszam we wtorek 8.12 w godz. 7.00 - 14.00 po odbiór kalendarzy oraz maseczek ( ci, którzy jeszcze nie zdążyli odebrać).

Wszystkich pracowników, którzy dotychczas nie zdecydowali się zapisać do żadnej z organizacji związkowej w Polfie Warszawa   zapraszamy do NSZZ Solidarność

 Chodźcie z Nami , ” ZORGANIZOWANI MAJĄ LEPIEJ”.

 Przed nami dwa, może trzy lata okresu likwidacji firmy, zastanów się czy nie warto mieć wsparcia

 

U właściciela ; W farmacji


Koronawirus. U ilu uczestników testów szczepionek na COVID wystąpiły efekty uboczne?   Rp.pl

Do 15 proc. uczestników testów klinicznych eksperymentalnych szczepionek na COVID-19 opracowanych przez Modernę i Pfizer odczuwało "dość znaczące efekty uboczne" po otrzymaniu szczepionki - mówił dr. Moncef Slaoui główny doradca ds. nauki amerykańskiej operacji Warp Speed - publiczno-prywatnego partnerstwa, którego celem było jak najszybsze dostarczenie szczepionki na COVID-19 na amerykański rynek. U części uczestników testów pojawiły się symptomy podobne do symptomów grypy po otrzymaniu szczepionki, w tym mdłości, bóle ciała, bóle głowy i dreszcze. - Sądzę, że te efekty uboczne są czymś zwyczajnym - powiedział Slaoui w rozmowie z CNN. - Powiedziałbym, że może 10-15 proc. zaszczepionych miało dość znaczące efekty uboczne, które zazwyczaj nie trwały dłużej niż 24, 36 godzin - i ustępowały - dodał. Poniżej dalsza część artykułu - Większość osób miała mniej znaczące efekty uboczne - podkreślił dodając, że wydaje się to być niskim kosztem w porównaniu do "95-procentowej ochrony przed zakażeniem, które może być śmiertelne". Slaoui przyznał, że dużo ważniejsze będą ewentualne długoterminowe efekty uboczne szczepień przeciwko COVID-19. Pfizer i Moderna starają się o zgodę na użycie ich szczepionek w sytuacjach nadzwyczajnych. W USA zgodę taką może wydać Agencja ds. Żywności i Leków (FDA).

ZA PÓŁ ROKU POŁOWA Z NAS ZE SZCZEPIONKĄ    Dziennik

Co najmniej 5 mld zł ma kosztować zakup i dystrybucja szczepionki na COVID-19. Samo jej podanie ma być bezpłatne i dobrowolne Rząd zakłada, że w pierwszej fali zaszczepi się ok. 16 mln Polaków. Jak wynika z informacji DGP, szczepionka ma być bezpłatna, choć wcześniej rozważano różne warianty współpłacenia. Strategia szczepień jest w tej chwili dopracowywana. Szczegóły mamy poznać w najbliższych dniach. Wstępnie rząd przewiduje, że szczepienia ruszą w styczniu. Preparaty są w tej chwili w procedurze rejestracyjnej w EMA – Europejskiej Agencji Leków. – Mamy nadzieję, że na koniec grudnia jedna lub dwie szczepionki zostaną zatwierdzone przez EMA – mówi osoba z rządu. W każdej gminie ma być co najmniej jeden punkt szczepień. Dlatego w zeszłym tygodniu rząd sondował lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej na temat możliwości szczepień w ich gabinetach. Zakup szczepionki na COVID-19 oraz jej dystrybucja w kraju ma kosztować co najmniej 5 mld zł. Pod koniec grudnia, a najpóźniej do połowy stycznia ma do nas trafić ok. 2 mln sztuk produktów koncernów Pfizer i Astra Zeneca. W dalszej kolejności miałyby dotrzeć dostawy od Johnson & Johnson. Być może ta szczepionka będzie wymagała tylko jednej dawki, co znacznie uprościłoby logistykę. Osoby chętne do zaszczepienia nie będą miały wpływu na to, którą szczepionkę otrzymają. – Zakładamy podobną skuteczność wszystkich preparatów, priorytetem jest to, by szybko zaszczepić jak najwięcej obywateli. Dlatego nie chcemy nic komplikować – twierdzi nasz rozmówca z rządu. Szczepienia mają być dobrowolne. Rząd liczy, że do połowy 2021 r. uda się zaszczepić połowę społeczeństwa. Jednym z rozważanych wariantów jest szczepienie według roczników, zaczynając od najstarszych. Przy takiej formie „kolejkowania” chętnych dałoby się wykorzystać system PESEL, a osoby skierowane na szczepienie mogłyby otrzymywać stosowne powiadomienia, np. SMS-em. Bez względu na wariant pierwszeństwo będzie miał personel medyczny.

 

W kraju i na świecie

 



 

Mapa biedy i bogactwa. Ile Polacy mają w portfelu?

Mieszkańcy najbogatszych powiatów w Polsce mają w portfelu ponad dwa razy więcej niż mieszkańcy tych najbiedniejszych. Jednak nawet bogate regiony odstają od europejskiej średniej – wynika z raportu agencji badań rynkowych GfK Purchasing Power Europe 2020.

Przeciętny dochód, jakim dysponuje rocznie Polak, po potrąceniu podatków i składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne, wynosi średnio 7 143 euro, czyli około 32 tys. zł. To 2,6 tys. zł miesięcznie, licząc 4,5 zł za euro. Tyle średnio może przeznaczyć statystyczny rodak na jedzenie, mieszkanie, usługi, wakacje czy transport. Jest to kwota przypadająca na jedną osobę w gospodarstwie domowym i dotyczy dochodów ze wszystkich źródeł, w tym świadczeń społecznych.

32 tys. zł rocznie to polska średnia krajowa. Zauważalne są duże różnice w rozkładzie siły nabywczej w 380 powiatach. Jedynie w 17 siła nabywcza na mieszkańca jest o co najmniej 20 proc. wyższa od średniej krajowej. W aż 106 powiatach jest o co najmniej 20 proc. niższa od  średniej.  

Pierwsze miejsce, z siłą nabywczą na mieszkańca wynoszącą 12 120 euro rocznie (ok. 54 tys. zł), zajmuje Warszawa. Jej mieszkańcy dysponują o 70 proc. większą kwotą pieniędzy na wydatki i oszczędności niż wynosi średnia krajowa. I więcej niż w Pradze (11 961 euro), Bukareszcie (10 173 euro) oraz Budapeszcie (8627 euro).

W pierwszej dziesiątce rankingu znajdują się głównie miasta na prawach powiatu. Na drugim i trzecim miejscu w zestawieniu są Sopot i Poznań, w których mieszkańcy mają do dyspozycji 10 693 euro (ponad 48 tys. zł) oraz 10 081 euro (45 tys. złotych). W pierwszej dziesiątce  znajdują się jeszcze Wrocław, Katowice, powiat piaseczyński, powiat warszawski zachodni, Kraków, Bielsko-Biała oraz Gliwice.

Na drugim końcu rankingu znajduje się, powiat szydłowiecki w województwie mazowieckim,   130 km od “najbogatszej” stolicy. Siła nabywcza na osobę wynosi tam 4 721 euro (ok. 21 tys. zł), co stanowi 66 proc. średniej krajowej. Mieszkaniec Warszawy ma do dyspozycji ok. 4,5 tys. zł miesięcznie, mieszkaniec powiatu szydłowieckiego 1,8 tys. zł miesięcznie.   

Ostatnie lata należały do udanych na rynku pracy. Bezrobocie spadało. Wzrost gospodarczy napędzała konsumpcja. Jednak okazuje się, że nawet mieszkańcy najbogatszej w kraju Warszawy mają w portfelu 87 proc. tego, ile wynosi średnia europejska. Statystyczny Polak ma w portfelu 51 proc. średniej europejskiej.

Badania objęły 42 państw, bez Federacji Rosyjskiej, ale z Turcją. Zajmujemy w tej stawce 28 miejsce. Statystyczny Europejczyk w 2020 roku ma do dyspozycji 13 894 euro na wydatki i oszczędności. Jest to o 5,3 proc. mniej niż rok wcześniej. Spadek w dużej mierze jest efektem pandemii COVID-19.

Widmo zwolnień nad polskimi firmami. Pracę stracą tysiące osób

 

Zbliża się koniec roku, a wraz z nim pojawia się coraz więcej zapowiedzi masowych zwolnień. Dotyczą one banków, zakładów produkcyjnych, nie omijają też mediów.

·       Kolejne banki zapowiadają zwolnienia - po największych, czyli PKO BP i Pekao SA, teraz redukcje chce przeprowadzić Santander

·       Zwalniają pracowników też nierentowne kopalnie i tracące pasażerów lotniska

·       Fala zwolnień przetacza się również przez ogromne międzynarodowe koncerny

Najszybciej ubywa bankowców

Skala zwolnień może budzić niepokój – mowa jest bowiem o setkach, a nawet tysiącach osób, których pracodawca zamierza pozbawić zatrudnienia. Powód jest jeden – spadek wpływów, który jest efektem pandemii. Zwolnienia na największą skalę zapowiadają banki, które notują gorsze wyniki od planowanych, wskutek rządowych regulacji – np. funkcjonującego już od dłuższego czasu podatku bankowego, ale również z powodu maksymalnego ścięcia na początku pandemii stop procentowych. O około dwa tysiące osób – 18,5 proc. zatrudnionych – chce zredukować szeregi trzeci największy bank w Polsce – Santander. Zwolnienia mają objąć zarówno pracowników w centrali, jak i w sieci dystrybucji. Potrwają do końca 2022 roku i mają przynieść 1 mld euro oszczędności.

Podobne zamierzenia ogłosił też BNP Paribas, który w latach 2021-2023 zamierza pozbyć się nie więcej niż 800 pracowników zatrudnionych w centrali i sieci sprzedaży. Bank tłumaczy podjęte kroki dalszą adaptacją modelu operacyjnego i planuje przeprowadzić zwolnienia grupowe w odpowiedzi na zmiany sytuacji rynkowej, dynamiczny rozwój technologiczny sektora bankowego oraz realizowane projekty w obszarze digitalizacji. Pod koniec trzeciego kwartału BNP Paribas zatrudniał 9,3 tys. pracowników. Zwolnienia wcześniej przeprowadziły już: Bank Pekao SA, PKO BP, Getin Bank i Alior Bank. Z danych KNF wynika, że na koniec września 2020 r. w sektorze bankowym pracowało niecałe 151 tys. ludzi. Oznacza to, że w ciągu minionego roku w bankowości zniknęło 7,7 tys. etatów.

Lotniska święcą pustkami

Typowo pandemiczne powody leżą z kolei u podstaw decyzji, jaka zapadła w Górnośląskim Towarzystwie Lotniczym. Do końca 2021 roku pracę straci 35 spośród 435 pracowników. Spółka zastrzega jedna, że jeżeli kryzys związany z pandemią COVID-19 pogłębi się, zwolnienia mogą być większe. Aby proces był w miarę bezbolesny, w pierwszej kolejności zwolnieni zostaną emeryci oraz osoby, które nabędą uprawnienia emerytalne. Planowane jest także nieprzedłużanie umów terminowych.

Trudną sytuacją finansową tłumaczył zamiar przeprowadzenia zwolnień grupowych swoich pracowników zarząd Polskiej Grupy Górniczej. Na liście może znaleźć się aż 360 nazwisk, przedtem jednak uruchomiono procedurę konsultacyjną z organizacjami związków zawodowych. Właśnie trwają rozmowy w sprawie zawarcia porozumienia. Jeśli tak się stanie, zwolnionych zostanie 284 pracowników dołowych, 21 zatrudnionych na powierzchni kopalń oraz 55 biurowych.

Cięcia nie omijają też mediów – TVN podał, że planuje zwolnić 50 pracowników z biura reklamy – w sumie 20 proc. zespołu.

Koncerny szukają oszczędności, a hotelarstwo krwawi

Redukcje zatrudnienia zapowiadane są też w międzynarodowych koncernach. Niemiecki producent ciężarówek MAN planuje zlikwidować część zakładów i zwolnić na całym świecie niemal 10 tys. pracowników. Ma to przynieść oszczędności w wysokości prawie 2 mld euro.

Również 10 tys. osób – około 20 proc. zatrudnionych – z tym że tylko w Europie zredukuje też w najbliższym czasie IBM. Największe zwolnienia zostaną przeprowadzone w oddziałach w Wielkiej Brytanii i Niemczech, ale cięcia planowane są również w Polsce, Słowacji, Włoszech i Belgii.

Oprócz zwolnień grupowych pracodawcy żegnają się też z pojedynczymi pracownikami. Branżą, w której zatrudnienie kurczy się ostatnio najszybciej, jest gastronomia i hotelarstwo. Nic dziwnego – tutaj restrykcje związane z koronawirusem są najostrzejsze. Z badania Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego wynika, że w tym roku prace straciło już 38 proc. osób zatrudnionych bezpośrednio w hotelarstwie. Według izby, bez pilnego rządowego wsparcia kolejne 16 proc. miejsc pracy może zniknąć jeszcze przed nowym rokiem, co oznacza nawet 110 tys. osób do zwolnienia.

 

 

 


Miara Mirosław                    Przewodniczący KM NSZZ