PIGUŁKA Co słychać w Solidarności |
Warszawa
13.11.2020r. nr 40/20 |
W Polfie Warszawa
S.A. |
|
W
tygodniu
W ubiegłym oraz w tym tygodniu, rozdawaliśmy certyfikowane maseczki jednorazowe (100 szt. na osobę ) dla członków NSZZ Solidarność Polfa Warszawa. Cały pomysł na akcję wynikł z interwencji pracowników Kontroli Jakości, którzy zgłosili do mnie, iż ilość maseczek wydanych im przez pracodawcę jest niewystarczająca. Próbowałem na obradach Sztabu Kryzysowego oraz podczas rozmów z Zarządem Polfy, przekonać do przydzielenia dodatkowych maseczek dla tych pracowników, którzy przecież cały czas podczas pandemii przychodzą do pracy i jeszcze na dodatek pracują w trudnym systemie 12-godzinnym. Niestety mój głos był jak walenie głową w mur. Nie będę cytował odpowiedzi w tej sprawie Pani Dyrektor KJ, bo na samą myśl o tej odpowiedzi, podnosi mi się ciśnienie. W związku z powyższym postanowiliśmy zakupić maseczki ze środków finansowych NSZZ Solidarność i rozdać wszystkim członkom związku pracującym w Polfie. Co się okazało ? Od lat prowadzimy różne akcje jak karta CDO24 (porady prawne), kulturalny członek związku ( 300,00 zł zwrot za bilety), talony do ośrodków wypoczynkowych i inne i okazuje się, że nigdy nie dostaliśmy takiej liczby podziękowań, jak za akcję z zakupem maseczek. Co to oznacza ? No to oznacza moim zdaniem, że pracownicy potrzebują maseczek, to „proste jak drut”. Piszę o tym wszystkim, bo aspekt maseczek jest bardziej złożony niestety w naszej Grupie. Po pierwsze maseczki, to nie jest artykuł drogi i ja uważam, że w takiej firmie jak Polfa skoro jest obowiązek noszenia maseczek, powinny być wystawione dozowniki maseczek i każdy powinien mieć do nich dostęp, jak za przeproszeniem do papieru toaletowego, czy ręczników jednorazowych, po prostu. W najgorszym przypadku przydział maseczek jednorazowych powinien być tak wyliczony, aby nikomu ich nie brakowało a raczej by każdy miał ich nadmiar, bo to nasze bezpieczeństwo.
Po drugie, niestety żaden przepis nie określa wprost, że
pracodawca ma obowiązek dostarczyć maseczki pracownikowi. Co prawda jest zapis
w kodeksie, że pracodawca ma zapewnić bezpieczne warunki pracy ( to według mnie
jest wystarczający na 100% zapis, choć nie napisany wprost), ale oczywiście
pracodawca może uważać, że tu nie chodzi o maseczki w czasie pandemii i tak
niektórzy pracodawcy uważają niestety. Ja w Polfie też usłyszałem taki argument
od władzy, że nie ma przecież takie przepisu. Po trzecie jest problem z
przyłbicami. Rozporządzenie Rady Ministrów zezwala zamiennie stosować maseczki
lub przyłbice a u nas w Polfie nie ma oficjalnej zgody na stosowanie przyłbic (
poza stanowiskiem pracy) i to moim zdaniem jest niezgodne z prawem. Skoro
rozporządzenie zezwala a w Polfie nie mamy przepisów wewnętrznych regulujących
problemu maseczek i przyłbic, to powinno obowiązywać rozporządzenie. Zgłosiłem
ten problem do działu bezpieczeństwa, mam nadzieję, że sprawa zostanie
formalnie rozwiązana. Mam nadzieję, że również jako poważny pracodawca
zapiszemy sobie w regulaminie obowiązek dostarczenia, zapewnienia pracownikom
maseczek. Jeśli sytuacja z dostępem maseczek dla pracowników się diametralnie
nie poprawi, powtórzymy na początku roku 2021 akcję z zakupem maseczek,
zawstydzając tym samym ponownie pracodawcę.
W dniu 9 listopada ukazał się komunikat Prezesa
Zarządu Grupy Polpharma dotyczący wykorzystania urlopów. Faktem jest, że
zgodnie z Kodeksem Pracy pracownik ma obowiązek wykorzystać w całości do końca roku należny mu urlop. Niektórzy pracownicy
ciągle uważają, że mają czas do września następnego roku, ale to tak nie jest,
wielokrotnie to tłumaczyłem. Mamy obowiązek wykorzystać urlop za dany rok do
końca roku, taki jest fakt prawny. Natomiast w cytowanym komunikacie według
mnie jest pewna nieścisłość, żeby nie powiedzieć nadużycie.
Otóż jest napisane: „W planowaniu urlopów uwzględniamy zarówno urlop zaległy, jak
i bieżący, tj. przysługujący na rok 2020 (jako urlop wypoczynkowy planujemy również 4 dni urlopu tzw. „na żądanie”).
Zgodnie z przepisami w planie urlopów nie uwzględnia
się 4 dni na żądanie, co jest chyba dla wszystkich logiczne. Oczywiście w
planie urlopu można uwzględnić 4 dni na żądanie, ale tylko z poprzedniego roku,
zaległe a z treści komunikatu ja nie wyczytałem, że chodzi o zaległe 4 dni
urlopu na żądanie. Reasumując, nakazywanie
pracownikom uwzględnienia w planie
urlopów 4 dni na żądanie jest moim zdaniem niedopuszczalne i nadaje się do
zgłoszenia do Compliance Officera. No chyba, że jak wspomniałem chodzi o 4 dni
urlopu na żądanie z poprzedniego roku. Zgłosiłem problem czekam na
wyjaśnienie. Mam nadzieję, że w Polfie nie zmusza się pracowników do
umieszczania w planie urlopów 4 dni na żądanie, mam nadzieję, że u nas jest to
w formie prośby, aby pracownicy wykorzystali do końca roku również te 4 dni
urlopu.
Przypominam, zmienia się
nam ubezpieczyciel. Proszę pamiętać, że należy przystąpić
do nowego ubezpieczenia na życie do dnia 15 listopada
aby kontynuować ubezpieczenie od 1 grudnia w PZU. Obecne ubezpieczenie wygasa 30.11. Szczegóły w komunikacie z dnia 20 listopada.
W środę 11 listopada cała Polska obchodziła
Święto Niepodległości a w Polfie Warszawa nie powiewała ani jedna flaga. Przed
prywatyzacją byłoby to nie do pomyślenia, Prezes Władysław Karaś nigdy by do tego nie dopuścił. Mówi się, że Grupa
Polpharma to największa polska firma farmaceutyczna, to czemu tak jest teraz w
święta narodowe, że na naszych budynkach nie powiewają flagi ? To już kolejny
raz jak zwracam na to uwagę publicznie.
U właściciela ; W farmacji |
|
Leczenie po epidemii będzie droższe Serwis
gazeta prawna.pl
Ten rok będzie od strony finansowej bardzo trudny dla systemu ochrony
zdrowia, ale kolejny będzie stokroć trudniejszy
Zaabsorbowani bieżącymi działaniami
dotyczącymi pandemii nie możemy zapominać, że po COVID-19 będzie
życie. Dla systemu ochrony zdrowia
oznaczać to będzie ogromne wyzwanie.
Śmiem twierdzić, że jego funkcjonowanie kosztować będzie w przyszłości
o wiele więcej niż obecnie, w stanie pandemii. Marek Wójcik, ekspert Związku
Miast PolskichTrudno zbilansować skalę tegorocznych dodatkowych wydatków
systemu ochrony spowodowanych pandemią. Nikt nie publikuje tego typu wyliczeń,
działając z dnia na dzień i nie zważając na skalę finansowania. Bo przecież
walka z COVID-19 to priorytet. Ja pokusiłem się jednak o taki szacunkowy
bilans. Rachunek za koronawirusa Uważam, że walka z epidemią będzie
kosztować ok. 7–8 mld zł. Najdroższymi pozycjami na tym rachunku są koszty
wykonywania testów do wykrywania wirusa metodą RT-PCR oraz zakupione przez
resort zdrowia testy antygenowe (ich stosowanie jest co najmniej
kontrowersyjne), na które wydamy prawdopodobnie do końca roku nawet do 3 mld
zł. Koszty dodatkowego wynagrodzenia dla personelu medycznego, zakupów środków
bezpieczeństwa i ochrony osobistej, dodatkowego wyposażenia dla szpitali,
dostosowania do wymogów epidemiologicznych i zmiany struktury organizacyjnej
szpitali wyceniam łącznie również na kwotę 3 mld zł. Rzecz jasna to bilans
bardzo przybliżony, ale warto go dokonać z co najmniej dwóch powodów. Po
pierwsze dlatego, że te pieniądze muszą mieć jakieś źródło (pozostaje budżet
państwa, bo przecież nie składka zdrowotna, której w tym roku wpłynie do NFZ
mniej, niż planowano pierwotnie), a po wtóre, dlatego że tegoroczne wyliczenia
muszą stanowić podstawę do planowania na rok 2021. Planowania, w którym trzeba
będzie uwzględnić w dalszym ciągu walkę z COVID-19 i jej konsekwencjami.
Negatywne skutki pandemii będą bowiem długofalowe. Trzeba się przygotować
Ten rok będzie od strony finansowej bardzo trudny dla systemu ochrony zdrowia,
ale kolejny będzie stokroć trudniejszy. Jeżeli poważnie i odpowiedzialnie
traktuje się społeczeństwo, to trzeba powiedzieć to otwarcie i wyprzedzająco
podjąć działania, które złagodzą skalę kryzysu. Potrzeba zarządzania ryzykiem,
opracowania strategii działań, której teraz nie ma – dziś działa się pod
presją. Kryzysu nie tylko zresztą ekonomicznego, ale przede wszystkim
zdrowotnego. Jeśli bowiem w wariancie optymistycznym w pierwszej połowie 2021
r. pandemia przygaśnie (oby!), do szpitali trafią pacjenci zaniedbani
medycznie, z chorobami przewlekłymi, których od dłuższego czasu nikt nie
kontrolował. Powodami są znacznie ograniczona dostępność do systemu i lęk przed
zakażeniem. Już teraz do szpitali trafiają w ciężkim stanie ofiary
ograniczonego leczenia i prowadzenia terapii przez konsultacje w formie
teleporady. Leczenie takich pacjentów kosztować będzie znacznie więcej, niż
gdyby byli zdiagnozowani i zaopiekowano się nimi na wcześniejszym stadium
choroby. Mamy więc dwa pierwsze czynniki, które znacząco wpłyną na większe
zapotrzebowanie na środki finansowe w 2021 r. – obciążenie walką z COVID-19
oraz skutki ograniczonej dostępności do systemu ochrony zdrowia. Są jednak
kolejne. Istotny będzie skokowy wzrost wynagrodzeń personelu medycznego (nie
trzeba mieć zbytniej wyobraźni, aby ocenić, że po tym, w jaki sposób pracuje
obecnie, medycy będą oczekiwać wyższych płac), w ślad za którymi wzrosnąć muszą
wyceny procedur medycznych (oby!). Na wycenę tych procedur wpływ powinno mieć także
to, że po COVID-19 na stałe wzrosną standardy zabezpieczeń i ochrony osobistej
pacjentów oraz personelu podmiotów leczniczych. Nie od rzeczy będzie także
wspomnieć, iż wzrost zapotrzebowania na pieniądze w systemie ochrony zdrowia
wynika z dynamicznych zmian demograficznych. Znacząco zwiększa się liczba
odbiorców usług medycznych korzystających z najdroższych procedur. Zaskakujący
plan NFZ W świetle zaprezentowanych argumentów ogromne zdziwienie budzi to,
co dzieje się z planem finansowym Narodowego Funduszu Zdrowia na 2021 r.
Jego pierwotna wersja z sierpnia br. przewidywała przychody w
wysokości blisko 109 mld zł, czyli o 12 mld zł więcej niż w pierwotnym planie
na 2020 r. Nakłady na świadczenia zdrowotne miałyby wzrosnąć znacząco, aż o 1/8
rok do roku. To stwarzało szansę na zbilansowanie przychodów i kosztów
niełatwego 2021 r. oraz na uniknięcie ograniczania dostępności świadczeń
zdrowotnych. Niestety to już przeszłość, bo 30 września pojawiała się nowa
wersja planu finansowego, w którym przychody maleją o 7,3 mld zł, a nakłady na
świadczenia zdrowotne o 4,2 mld zł. Planuje się, że wynik finansowy NFZ na 2021
r. będzie ujemny i wyniesie minus 1,5 mld zł. Największe zdziwienie wywołuje
cięcie środków na świadczenia opieki zdrowotnej przeznaczanych dla
poszczególnych oddziałów wojewódzkich NFZ. Zastosowano mechanizm „ciężkiej
siekiery, rozmiar 39,5 proc.”. O tyle bowiem obcięto środki dla poszczególnych
województw – bez względu na to, jaki mają potencjał i strukturę świadczeń oraz
regionalną specyfikę. Łącznie o 29 mld zł.
Przyczyną tych korekt jest zapewne znaczne zmniejszenie planowanej dla
NFZ w 2021 r. dotacji z budżetu państwa. Czy to już dowód na wycofywanie się z realizacji
tzw. ustawy 6 proc. (zakładającej przeznaczenie 6 proc. PKB na system ochrony zdrowia
– przyp. red.)? Zapewne jeszcze nie, ale to bardzo mocny sygnał, że może być
zagrożony skokowy wzrost nakładów na system ochrony zdrowia do 2024 r. Trudno
znaleźć racjonalne wyjaśnienie decyzji o zmniejszeniu nakładów na leczenie w
2021 r. Jako niepoprawny optymista wierzę, że to tylko dowód na tymczasowość
wrześniowej wersji planu NFZ. Mam nadzieję na refleksję ze strony Ministerstwa
Zdrowia oraz Ministerstwa Finansów, Funduszy i Polityki Regionalnej, które to
resorty zatwierdziły plan funduszu. Refleksję, która doprowadzi do zwiększenia
środków na system ochrony zdrowia, by nie rozpadł się na dobre. Pandemia bowiem
jaskrawo uwidoczniła bolączki, z którymi system ten zmagał się nie od dzisiaj.
CO ZA DUŻO, TO NIEZDROWO Gazeta Wyborcza
Polipragmazja, czyli zażywanie wielu leków jednocześnie, to dziś
problem milionów Polaków. Co zrobić, żeby uniknąć szkodliwych interakcji? Pan
Adam ma 52 lata i jest menedżerem w firmie IT. Rok temu zdiagnozowano u niego
nadciśnienie. Obecnie jest pod opieką lekarza w nowej przychodni. Ma problem z
tarczycą, która produkuje za mało hormonów w stosunku do potrzeb jego
organizmu. Mężczyzna jest otyły, pali papierosy i pije dużo kawy. Skarży się na
drganie powiek i dość męczący kaszel, chociaż nie jest przeziębiony. Ma również
problemy z sercem. Adam na co dzień przyjmuje kilka różnych leków na
nadciśnienie. Bierze także lek na tarczycę, suplementy: magnezu, potasu,
wapnia, oraz witaminy. Podczas wizyty w aptece, przy okazji realizacji jednej z
recept, farmaceuta zaczął go wypytywać o inne zażywane leki. Co się okazało?
Jednoczesne stosowanie preparatów na nadciśnienie, które gromadzą potas, nie
jest wskazane ze względu na ryzyko zbyt dużego stężenia pierwiastka w
organizmie. Adam powinien niezwłocznie odstawić przyjmowany na własną rękę
suplement potasu do czasu otrzymania wyników badań krwi i konsultacji z
lekarzem. Uciążliwy suchy kaszel Adama może być spowodowany przez lek, który
mężczyzna przyjmuje na zbyt wysokie ciśnienie. Kaszlu można się pozbyć, jeśli
lekarz zdecyduje o zastąpieniu leku innym, który nie daje tego efektu.
Suplement z wapniem ogranicza wchłanianie leku na tarczycę. Jeśli lekarz
zalecił jego stosowanie, Adam powinien przyjmować wapń kilka godzin po
przyjęciu tabletki na tarczycę. Jeśli natomiast suplementuje wapń bez wskazań,
jego stosowanie przeszkadza w leczeniu tarczycy. Powyższa sytuacja, opisana w
poradniku opracowanym przez NFZ, to wręcz klasyczny przykład polipragmazji,
czyli zażywania wielu (co najmniej pięciu) leków jednocześnie. Pan Adam miał szczęście,
że trafił na dobrego farmaceutę, który poświęcił mu czas i uwagę i naprawił
popełnione błędy. Niestety, nie zawsze tak to wygląda. Czasami z winy lekarza,
który skupia się tylko na jednym konkretnym problemie, z którym zgłosił się
pacjent, czasami z winy tego drugiego, gdyż nie powiedział lekarzowi, że oprócz
leków przepisanych na receptę zażywa na własną rękę również te bez recepty,
suplementy diety czy preparaty ziołowe (lub wszystkie naraz). Narodowy Fundusz
Zdrowia wraz z ekspertami postanowił przeanalizować to zjawisko i opublikował w
lutym 2020 r. raport poświęcony polipragmazji. Wynika z niego, że jedna trzecia
Polaków po 65. roku życia przyjmuje co najmniej pięć leków dziennie. Wnioski z
raportu stały się podstawą do stworzenia kampanii edukacyjnej „Świadomy pacjent
– skuteczna terapia”. 20 leków na miesiąc W 2018 r. aż 4,5 miliona osób
zrealizowało recepty na co najmniej pięć leków w ciągu pół roku. Prawie 3
miliony z nich to osoby w wieku 65 lat i więcej. Autorzy raportu skupili się
przede wszystkim na tej grupie. Okazało się, że 1,6 mln osób powyżej 65. roku
życia przyjmowało co najmniej pięć substancji regularnie w okresie minimum
miesiąca. Rekordziści w tym czasie potrafili wykupić ponad 20 różnych leków!
Ponad pół miliona osób z tej grupy przyjmowało regularnie co najmniej pięć
substancji przez minimum pół roku, a 380 tys. osób – przez minimum rok. Te dane
dotyczą leków na recepty. Biorąc pod uwagę to, że Polacy od lat są w
europejskiej czołówce, jeżeli chodzi o nadużywanie leków bez recepty, skala
zjawiska polipragmazji jest co najmniej dwukrotnie większa. Gdzie szukać
przyczyn tego zjawiska? Nasze społeczeństwo – podobnie jak większość
społeczeństw europejskich – starzeje się. W roku 2010 osoby powyżej 65. roku
życia stanowiły 13,4 proc. populacji. Obecnie jest to już prawie 18 proc.
Eksperci nie mają wątpliwości, że w kolejnych latach odsetek ten będzie się
zwiększał. A wraz z wiekiem rośnie liczba problemów zdrowotnych, z którymi się
zmagamy (cukrzyca, nadciśnienie, niewydolność krążenia). Lekarze starają się
przeciwdziałać im za pomocą leków – niekiedy nie jednego, lecz kilku.
Oczywiście, przyjmowanie większej liczby leków nie musi być zjawiskiem
negatywnym. Czasami jest to po prostu konieczne, a odpowiednio dobrana terapia
oraz stosowanie się do zaleceń lekarza sprawiają, że pacjent wraca do zdrowia.
Polipragmazja staje się problemem, gdy leków jest za dużo i ryzyko wystąpienia
działań niepożądanych może przewyższać potencjalny efekt terapeutyczny. Wraz z
liczbą przyjmowanych leków rośnie ryzyko wystąpienia niekorzystnych efektów
polipragmazji, np. niewłaściwego połączenia leków i niepożądanych interakcji
między nimi – podkreślają eksperci NFZ. Z danych przedstawionych w raporcie
wynika, że w 2018 r. najliczniejszą grupą wśród badanych narażonych na takie
interakcje były osoby, które wykupiły w tym samym czasie leki obniżające
ciśnienie tętnicze krwi (ponad 7,3 mln osób) oraz niesteroidowe leki
przeciwzapalne (prawie 5,9 mln osób). Włączyć farmaceutów Problem polipragmazji
dotyczy nie tylko Polski. – Zaledwie kilka krajów w sposób systematyczny
próbuje walczyć z polipragmazją, m.in. Szwecja, Holandia i Wielka Brytania –
mówił podczas konferencji prasowej poświęconej wielolekowości prof. Przemysław
Kardas, kierownik Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Zwracał również uwagę na to, że polipragmazji sprzyjają związana z postępującym
wiekiem wielochorobowość i ogólne pogorszenie stanu zdrowia. – Często wpadamy w
błędne koło, które próbujemy przerwać stosowaniem kolejnego leku – wyjaśniał
prof. Kardas. Z kolei Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes Naczelnej Rady
Aptekarskiej, podkreślała, że polipragmazja wynika głównie z leczenia się u
wielu specjalistów, którzy nie mają wiedzy o pozostałych przyjmowanych lekach.
– Trzeba zwracać uwagę na interakcję nie tylko między lekami, ale też między
lekami a suplementami diety, które są kupowane w dużych ilościach, a także na
interakcje z lekami, suplementami i żywnością – zwracała uwagę. Jej zdaniem w
farmakoterapię powinni zostać włączeni farmaceuci, gdyż są najłatwiej dostępną
dla pacjenta grupą zawodów medycznych, mogą przeglądać zażywane przez chorego
leki oraz eliminować potencjalnie szkodliwe połączenia.
W kraju i na świecie |
|
|
KE podała prognozę polskiego PKB za 2020 rok. "Jest
bardziej optymistyczna niż przedstawiona latem"
Komisja Europejska prognozuje, że w 2020
r. PKB Polski spadnie o 3,6 proc. To bardziej optymistyczna prognoza, niż
przedstawiona latem, gdy unijni urzędnicy szacowali, że w tym roku PKB nad
Wisłą spadnie o 4,6 proc. W efekcie
mniejszego prognozowanego spadku PKB w tym roku, odbicie w przyszłym roku ma
być też niższe. Komisja szacuje, że w 2021 r. PKB Polski wzrośnie o 3,3 proc.,
podczas gdy latem prognozowała, że gospodarka w przyszłym roku urośnie o 4,3 proc.
Dla porównania, gospodarka całej UE ma w tym roku zmniejszyć się o 7,4 proc., a
w przyszłym roku wzrosnąć o 4,1 proc. KE informuje, że
pierwsza fala pandemii i ograniczenia narzucone w celu zwalczania koronawirusa
w Polsce spowodowały wyraźny spadek aktywności gospodarczej w pierwszej połowie
roku. Konsumpcja prywatna, będąca podstawą wzrostu w Polsce w ostatnich latach,
spadła dwucyfrowo. Oczekuje jednak, że po spadku aktywności
gospodarczej w pierwszej połowie roku, w trzecim kwartale nastąpi gwałtowne
odbicie, ponieważ złagodzono środki ograniczające, wprowadzone w związku z
pandemia. Jednak nagły wzrost liczby nowych infekcji
prawdopodobnie spowoduje tymczasowe zahamowanie ożywienia w ostatnim kwartale
2020 r. Oczekuje się, że handel zagraniczny znacznie się
poprawi w 2021 i 2022 r., ale wyższy import negatywnie wpłynie na bilans
handlowy. "Przewiduje się również, że poziom inwestycji wróci do normy
wraz ze zmniejszeniem niepewności i zwiększonym popytem krajowym i zagranicznym.
Jednak ożywienie to będzie częściowo ograniczane przez sektor budowlany, który
może nadal odczuwać spadek zamówień, szczególnie w pierwszej połowie 2021
r." - podała KE. KE prognozuje, że
bezrobocie w Polsce w tym roku wzrośnie do 4 proc., w 2021 r. do 5,3 proc, a w
2022 r. spadnie do 4,1 proc. Zwiększone koszty
operacyjne wynikające ze środków powstrzymania COVID-19 doprowadziły zdaniem
Komisji do inflacji. W połączeniu z trwałym wzrostem inflacji cen żywności
spowodowanym słabymi zbiorami, inflacja ma osiągnąć 3,6 proc. w 2020 r., pomimo
spadku cen energii. Jednak wraz z zanikaniem środków
rządowych oczekuje się, że inflacja spadnie w 2021 r. do 2,0 proc. W 2022 r.
prognozuje się wzrost w wyniku m.in. dalszego zwiększania się popytu krajowego i
zewnętrznego. Z prognoz wynika, że deficyt sektora
instytucji rządowych i samorządowych ma ulec znacznemu pogorszeniu w 2020 r. w
związku ze spowolnieniem gospodarczym i środkami wsparcia przyjętymi w celu
złagodzenia skutków gospodarczych pandemii. KE oczekuje, że
deficyt nominalny sektora instytucji rządowych i samorządowych wyniesie około
8,5 proc. PKB. Prognozuje przy tym spadek dochodów podatkowych w porównaniu do
2019 r. i oczekuje, że wydatki znacznie wzrosną. "Szacuje
się, że koszt środków łagodzących skutki kryzysu wyniesie około 5,25 proc. PKB.
Największe wydatki w tym obszarze mogą pochodzić z pożyczek udzielonych firmom
przez Polski Fundusz Rozwoju. Według szacunków władz około dwie trzecie tych
pożyczek zostanie ostatecznie przekształconych w dotacje, a szacowany wpływ na
zwiększenie deficytu wyniesie około 2 pkt procentowe. PKB w 2020 roku" -
wskazała. Oczekuje się, że relacja długu sektora instytucji
rządowych i samorządowych do PKB wzrośnie do około 56,6 proc. w 2020 r. Z 45,7
proc. w 2019 r. i utrzyma się na poziomie około 56,4 proc. - 57,3 proc. w
latach 2021-2022.
Opinia NSZZ Solidarność o projekcie
dyrektywy w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej
28 października 2020 r. Komisja
Europejska przedstawiła projekt dyrektywy w sprawie adekwatnych wynagrodzeń
minimalnych w Unii Europejskiej (COM (2020) 682 final).Projekt przygotowany
przez Komisję Europejską NSZZ Solidarność wita z zadowoleniem, gdyż jest
to ważny krok w kierunku implementacji zasad europejskiego filaru praw socjalnych
odnoszących się do uczciwych warunków pracy, w tym wprowadzenia uczciwej płacy
minimalnej i promowania efektywnych rokowań zbiorowych.
Projekt dyrektywy służy budowaniu
społecznego wymiaru procesu integracji europejskiej. Z polskiej perspektywy najważniejsze
jest zapisane w projekcie wzmocnienie roli rokowań zbiorowych i negocjacyjnego
kształtowania stosunków pracy, a więc tego czego brakuje w naszym kraju.
Związek widzi jednocześnie potrzebę dalszych prac nad redakcją
zapisów w pewnych obszarach. Na obszary te wskazuje Decyzja
Prezydium KK NSZZ Solidarność z dnia 3 listopad 2020 r. 178/ 20
(załącznik). Należy podkreślić, że pandemia unaocznia kluczową rolę
często nisko wynagradzanych pracowników sektora opieki, transportu czy handlu.
Potrzebujemy stabilnej struktury zapewniającej wzrost wynagrodzeń co gwarantuje
zachowanie niezbędnego dla odbudowy gospodarek popytu wewnętrznego. Szczególnie
w obecnym trudnym okresie walki z pandemią potrzebujemy działań, które określą
społeczny wymiar odbudowy ekonomii i umocowania jej na zasadach społecznej
gospodarki rynkowej.
Miara Mirosław Przewodniczący KM NSZZ |
|