czwartek, 27 września 2018

PIGUŁKA nr. 35/18

PIGUŁKA       Co słychać  w   Solidarności
Warszawa   28.09.2018r. nr 35/18


W Polfie Warszawa  S.A.

W tygodniu

W poniedziałek 24 września 2018r. odbyło się kolejne cykliczne spotkanie przedstawicieli związków zawodowych z Zarządem Spółki. Po raz kolejny nie było na spotkaniu Prezesa Tomasza Moysa a dodatkowo tym razem członek Zarządu – Krzysztof Raczyński podczas spotkania opuścił nas udając się oczywiście do innych obowiązków, chyba na wideokonferencję ale dokładnie nie pamiętam. Natomiast już wiem, iż od jakiegoś czasu naszym wielu pracownikom, praca w naszej korporacji kojarzy się z wideokonferencjami, konferencjami, zebraniami, spotkaniami, szkoleniami, integracjami, naradami itd. itd. Póki co jeszcze dla niektórych zostaje trochę czasu na normalną pracę, ale innym już niewiele, po zaliczeniu wszystkich zebrań i spotkań. Podejrzewam, że przy dalszym rozwoju tej formy działalności, ktoś zgłosi „kaizena” żeby zrezygnować z normalnej pracy, czy produkcji, aby efektywniej wykorzystać czas na wideokonferencje, szkolenia, konferencje, spotkania, narady.
Wracając do naszego poniedziałkowego spotkania to niewiele mogę o nim powiedzieć poza tym, że przebiegło w miłej atmosferze, co oczywiście jest jakimś tam sukcesem, bo pamiętam tego typu spotkania bardzo niemiłe.
Na początku długi nieciekawy (tak jak wyniki) referat o sytuacji w Grupie i w Polfie. Jakoś niepostrzeżenie minęły czasy, gdy podczas tych prezentacji wyników, we wszystkich kategoriach byliśmy prawie najlepsi na Karolkowej. Nie wiem dlaczego to się zmieniło, może właśnie teraz tak jak w całej korporacji, mamy za dużo wideokonferencji, szkoleń, konferencji, spotkań, narad i kadra nie ma czasu na przypilnowanie „roboty”.
Drwię sobie z tych wydawałoby się poważnych przecież spotkań, ale dlatego, że coraz częściej docierają do mnie głosy właśnie od kadry, iż nie mają czasu na normalną pracę, to przecież jest chore. Zgłaszam pomysł na ostatni kwartał 2018 roku, likwidacja wszystkich „nasiadówek”, poprawimy wówczas wyniki produkcyjne, bo w sumie o produkcję chodzi, chyba że się mylę, może się jednak mylę, bo w korporacji jednak nie wielkość produkcji ale wskaźniki są najważniejsze.
Ponownie wracając do naszego spotkania cyklicznego, bo już drugi raz odpłynąłem od meritum, to po referacie z wynikami, była krótka rozmowa na temat trzymiesięcznego okresu rozliczeniowego w czwartym kwartale i o możliwości rozpoczynania pracy w niedziele wieczorem na „kroplach”. Po krótkiej wymianie zdań, wyjaśnieniu nieporozumień z interpretacją zasad pracy w niedziele a zaistniałym przekazem, oraz po omówieni warunków wprowadzenia trzymiesięcznego okresu rozliczeniowego, rozstaliśmy się w miłej atmosferze, bez dokonania jakichkolwiek ustaleń. To właściwie tyle o tym spotkaniu .

Zapraszamy do NSZZ Solidarność.
Zapraszam „niezrzeszonych” pracowników, do zapisywania się do NSZZ Solidarność. Wystarczy przyjść do biura i wypełnić deklarację, można ją otrzymać również mailowo. Oprócz wszystkich zalet przynależności do związków zawodowych tj. jak obrona pracownika, reprezentowanie jego interesów przed pracodawcą, przypomnę o kilku dodatkowych kwestiach: wypłacamy zasiłki statutowe (urodzenie dziecka -  1000,00zł, śmierć członka rodziny -500,00zł), każdy członek związku dostaje dofinansowanie do imprez kulturalnych do wysokości 200,00 zł, członek związku odchodzący na emeryturę otrzymuje prezent w wysokości – 600,00 zł, każdy członek związku otrzymuje specjalną kartę, która upoważnia go do korzystania bez ograniczeń z porad prawnych kancelarii CDO24, każdy członek związku może otrzymać  specjalną kartę rabatową na paliwo,  dofinansowujemy również dla członków związku wycieczki, opłacamy adwokata w przypadku zwolnienia pracownika z pracy, gdy zdecydujemy się „iść do sądu” i szereg innych przywilejów.

U właściciela ; W farmacji

Najbardziej rentowna inwestycja koncernów farmaceutycznych     Rynek Aptek
Badacze z obszaru nauk ekonomicznych opracowali analizę "Interakcje lekarzy w branży: perswazja i dobrobyt". Sprawdzili w niej, jak zjedzenie przez lekarza obiadu fundowanego przez koncern farmaceutyczny wpływa na skłonność do przepisywania recept na leki. Naukowcy zbadali rynek statyn.
Posłużyli się danymi z lat 2011-2012. W tym okresie na amerykańskim rynku sprzedawano dwie markowe statyny: Lipitor Pfizera i Crestor AstraZeneki oraz kilka leków generycznych. W badanym okresie, 59 proc. z 15 tys. kardiologów przyjęło zaproszenie od przynajmniej jednego z producentów tych leków - informuje portal obserwatorfinansowy.pl. Z wyliczeń analityków wynika, że taki obiad powodował wzrost liczby przepisywanych recept leku fundatora o 73 procent. Przekłada się to na wzrost udziału danego leku w sprzedaży rynkowej z 2,7 proc. do 4,6 procenta. Koncern Astra Zeneca fundował obiady kardiologom dwa i pół razy częściej niż jego konkurent Pfizer. Ich obiady były także znacznie droższe (38 dolarów w porównaniu do 24 dolarów). Biorąc pod uwagę koszt obiadu (ok. 100-150 zł) i zyski z nich wynikające dla koncernów, można wnioskować, że obiady dla lekarzy to najbardziej rentowna inwestycja koncernów farmaceutycznych.
Rośnie pula na lekarstwa    Dziennik

NFZ będzie co roku przeznaczał tę samą część budżetu na refundację farmaceutyków. Obecnie określone są tylko maksymalne wydatki na ten cel - minimum nie ma. Jak się dowiedzieliśmy, taki zapis znalazł się w dokumencie „Polityka lekowa państwa” (uchwałę w tej sprawie przyjął w zeszłym tygodniu rząd). Z naszych informacji wynika, że Ministerstwo Zdrowia planuje wprowadzenie zmian do ustawy refundacyjnej jeszcze w tym roku. Chodzi o sztywny zapis, że z każdego budżetu NFZ co najmniej 16,5 proc. ma trafi ać na leki (dziś na ogół przeznacza się na nie 13-14 proc. wydatków). O jaką kwotę chodzi? W planie finansowym funduszu na przyszły rok są 82 mld zł. W rubryce „refundacja” zaplanowano wydatki rzędu 12,2 mld zł. Gdyby już obowiązywała zasada 16,5 proc. na leki, byłaby to kwota ok. 13,5 mld zł. O takie zmiany od lat walczyli przedstawiciele pacjentów. Ich zdaniem to właśnie budżet refundacyjny (czyli to, ile NFZ dokłada do leków) jest najczęściej zmniejszany ze względu na inne potrzeby. A terapii, które z braku refundacji nie są dla pacjentów dostępne, wciąż jest mnóstwo.
W samej onkologii - co najmniej kilkadziesiąt. Jak mówi Wojciech Wiśniewski z fundacji Alivia, która pomaga pacjentom zbierać pieniądze na nierefundowane leki, w kolejce czekają m.in. preparaty stosowane w leczeniu szpiczaka, terapia trzeciej i czwartej linii w przypadku nowotworów jelita grubego czy uzupełniająca drugą linię przy raku płuca. Szczególnie źle pod względem dostępu do kosztownych specyfi ków jest w hematologii, np. przy przewlekłej białaczce szpikowej.
Potrzeby trudno zliczyć, ale planowana „kotwica” zobowiązująca fundusz do wydania określonej puli pieniędzy na leki zaspokoi przynajmniej część z nich. NFZ do tej pory tłumaczył, że sam wie, jakie są największe potrzeby, i lepiej, by budżet pozostał elastyczny. Jednak resort przekonuje, że zmiana gwarantuje przewidywalność. - Płatnik wie, na co go stać, pacjenci wiedzą, na co mogą liczyć. To także stabilniejsza sytuacja dla producentów i wszystkich graczy na rynku - uważa autor pomysłu wiceminister zdrowia Marcin Czech.  Szczególnie źle pod względem dostępu do leków jest w hematologii



W kraju i na świecie


Budżetówka dostanie więcej. To zasługa Solidarności!

O podwyżkach w budżetówce, płacy minimalnej, Radzie Dialogu Społecznego i protestach w rozmowie z Robertem Wąsikiem z Tygodnika Solidarność - Piotr Duda, szef Solidarności

O podwyżkach w budżetówce, płacy minimalnej, Radzie Dialogu Społecznego i protestach w rozmowie z Robertem Wąsikiem z Tygodnika Solidarność - Piotr Duda, szef Solidarności. Mamy za sobą ważne posiedzenie Rady Dialogu Społecznego, na którym rozmawiano o budżecie. Ile środków popłynie w przyszłym roku do pracowników budżetówki? Znacząco więcej niż w latach poprzednich oraz znacznie więcej niż pierwotnie proponował rząd, choć mniej niż postulowała Solidarność. Najważniejsze i kluczowe jest to, że wreszcie o 2,3 proc. zostanie uwolniony wskaźnik waloryzacji (który od 2010 roku jest zamrożony). Pierwsza propozycja projektu budżetu, to było dalsze mrożenie wskaźnika, dopiero po spotkaniu Premiera z Solidarnością rząd zmienił zdanie. Wzrost o ten procent nastąpi poprzez wzrost kwoty bazowej dla pracowników objętych systemem mnożnikowym oraz wzrost wynagrodzenia zasadniczego pracowników niemnożnikowych. To trochę skomplikowane, ale pracownicy budżetówki wiedzą o co chodzi. I to jest pierwsza ważna wiadomość. Druga to taka, że dodatkowe środki z rezerwy budżetowej zasilą fundusze pracowników objętych tzw. niemnożnikowym systemem wynagrodzeń, czyli przede wszystkim inspektoraty, takie jak np. sanitarny, farmaceutyczny, weterynaryjny, pracy, itd. Tych inspektoratów jest ponad dwadzieścia. Dodatkowe środki otrzymają również pracownicy w administracji wojewódzkiej. Ale jest jeszcze trzecia wiadomość. Decyzje jakie podwyżki dostanie konkretny pracownik, czy grupa pracowników, będą podejmowane w uzgodnieniu z organizacjami związkowymi. I to jest tutaj dla nas najważniejsze.
Jeśli szybko policzyć, to jednak mniej niż 12 proc. Ale więcej niż pierwotna propozycja rządu, który zakładał wzrost funduszu o 2,3 mld zł bez odmrażania wskaźnika. Zresztą z tych środków większość przeznaczona byłaby na urzędników, których wynagrodzenia regulowane są innymi ustawami (sędziowie, asesorzy, prokuratorzy itp.). A to oznacza dalsze tworzenie kominów t/z. lojalnościowych. Mówiąc krótko, dzisiaj mamy odmrożenie wskaźnika i dodatkowe środki z rezerwy budżetowej. I na tym właśnie polega kompromis. I trzeba jasno powiedzieć: korzystniejsze propozycje rządu dot. płacy minimalnej i podwyżek w budżetówce, to wyłącznie zasługa Solidarności. W mojej ocenie więcej w tym momencie nie dało się osiągnąć. Ważne jest też, że otwieramy pewien trend nadrabiania zaległości, który w przyszłym roku mam nadzieję będzie kontynuowany. W każdym razie Solidarność będzie się tego domagała.
W swojej wyliczance mówi pan o uzgodnieniu konkretnych podwyżek ze związkami zawodowymi działającymi tam gdzie te podwyżki będą dzielone. Dlaczego to takie ważne. Jeśli spojrzymy na wynagrodzenia w budżetówce to zobaczymy ogromne kominy płacowe. Skierowanie samych procentów, nawet wyższych niż postulowane 12 proc. spowoduje, że ci najniżej zarabiający znowu otrzymają kilka złotych, a wysoko zarabiający po kilkaset. Dzięki mechanizmowi uzgadniania – zwracam uwagę na słowo uzgadniania, a nie konsultowania – te pieniądze będą bardziej sprawiedliwie dzielone. Tym samy największe środki powinny trafić do najniżej zarabiających. I to jest dla nas najważniejsze.
Jednak na RDS nie udało się uzgodnić wspólnego stanowiska, a OPZZ w ubiegłą sobotę manifestowało w Warszawie. Nie lubię komentować działalności innych central związkowych. Wolę skupiać się na tym co my robimy. Ale to prawda. OPZZ stawia nierealne, wzięte z sufitu postulaty – byle wyższe od Solidarności – i nie chce prowadzić dialogu. Weźmy chociażby płacę minimalną. OPZZ chce od razu poziomu 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia, czyli grubo powyżej 2300. I co z tego, że to słuszne oczekiwanie, gdy nie ma najmniejszych szans na jego realizację. Jestem zły, bo od 2011 roku wspólnie z pozostałymi centralami konsekwentnie udawało nam się zbliżać do tego poziomu, dzięki czemu płaca minimalna rośnie szybciej, niż chciały kolejne rządy i pracodawcy. Przypomnę, przez 8 lat to grubo ponad 700 zł, czyli blisko 70 proc. wzrostu. Wtedy relacja do przeciętnego wynagrodzenia wynosiła poniżej 37 proc., teraz jest powyżej 47 proc. Poziom 2250, który wywalczyła Solidarność jest kontynuacją tej drogi. Jeszcze 2-3 lata i osiągniemy to, o co od lat zabiegamy.
OPZZ zarzuca Solidarności upolitycznienie i uważa, że gdyby nie uległość wobec władzy udałoby się wywalczyć więcej. Panie redaktorze. OPZZ nie musi się oglądać na Solidarność. Jeśli jak samo twierdzi jest największym związkiem zawodowym w Polsce – co oczywiście jest bzdurą – może robić własne skuteczne akcje. Tymczasem po dwumiesięcznej akcji informacyjnej wyprowadza na ulicę kilkanaście tysięcy osób. To jest kompromitacja. Weźmy nauczycieli. Należące do OPZZ Związek Nauczycielstwa Polskiego zrzesza ok. 40 proc. wszystkich pracujących nauczycieli (Solidarność w oświacie stanowi mniejszość). Przypomnę jest ich w Polsce blisko 600 tys. I w sobotę – a więc w dzień wolny – do Warszawy przyjeżdża zaledwie kilka tysięcy.
To wina OPZZ? Nie do końca. To szerszy problem. Związki zawodowe stwarzają możliwości pracownikom, ale ci muszą chcieć z nich korzystać. Jeśli organizujemy manifestację, to bierzemy na siebie wysiłek, odpowiedzialność, ponosimy koszty i dajemy pracownikom narzędzie. A ci muszą tylko z tego skorzystać. Mówiąc oględnie ruszyć się z fotela, wsiąść w autobus i walczyć o swoje. Byłem swojego czasu bardzo zawiedziony, gdy walcząc o wiek emerytalny przeciwko Donaldowi Tuskowi, było nas kilkadziesiąt tysięcy. A sprawa dotyczyła 16 milionów ubezpieczonych. Podobnie przy kodeksie pracy w 2013 r. Co z tego, że wspólnie z OPZZ i Forum ZZ wyprowadziliśmy na ulicę 200 tys. ludzi, gdy pozostałe 16 milionów siedziało sobie w domu i kibicowało. Podobnie dzisiaj. Co nie zmienia faktu, że ze swoimi żądaniami OPZZ powinien zejść na ziemię i współpracować.
Powiedział pan przewodniczący, że wyższy niż planowany przez rząd wzrost wynagrodzeń w budżetówce i większa płaca minimalna to wyłącznie zasługa Solidarności. To dość jednoznaczna teza. Ale prawdziwa. Solidarność szukając bardziej skutecznych narzędzi zdecydowała się wspierać tych polityków, którzy chcą realizować postulaty pracownicze. I to jak na razie daje bardzo dobre efekty. Wiek emerytalny, ograniczenie handlu w niedzielę, klauzule społeczne w zamówieniach publicznych, minimalna stawka godzinowa, bardziej dynamiczny wzrost płacy minimalnej, lepsze zabezpieczenia dla zatrudnionych na czas określony, wyłączenie z minimalnego wynagrodzenia dodatków nocnych, lepsza ochrona dla pracowników agencji pracy tymczasowej, w tym szczególnie kobiet w ciąży, zniesienie syndromu pierwszej dniówki, zniesienie dyskryminacji przy zatrudnianiu młodych pracowników, dłuższe okresy odwoławcze w sądzie pracy, lepsze wsparcie dla rodzin wychowujących dzieci, dialog społeczny, ograniczenie umów śmieciowych, itd., itp. Mógłbym jeszcze wymieniać. Podobnie jest z obecnym budżetem. To jest właśnie zasadnicza różnica między nami, a innymi centralami związkowymi.
Ale minimalna stawka godzinowa przy umowach zleceniach to postulat OPZZ. Tak, ale to myśmy go zrealizowali dzięki podpisaniu umowy z Andrzejem Dudą w wyborach prezydenckich i wsparciu Zjednoczonej Prawicy w wyborach parlamentarnych. Mówiąc wprost – OPZZ ma postulaty, ale to Solidarność je realizuje. Tak było m.in. ze stawką godzinową. To zrealizowany element umowy programowej. Jak większość wskazanych powyżej.
Podsumujmy. Płaca minimalna 2250 zł (zamiast 2220 zł), stawka godzinowa 14,70 zł (zamiast 14 zł), procentowy wzrost nakładów na podwyżki w budżetówce zamiast kwotowego i o kolejne dwa lata odmrożona kwota bazowa naliczania funduszu socjalnego. Tu niestety propozycja rządu jest o jeden rok, ale zrobimy wszystko, aby w pracach nad budżetem w sejmie dołożyć kolejny rok. A więc od poziomu 2014 r. Jednoroczna waloryzacja jest dla nas nie do przyjęcia. Pamiętajmy, że rząd proponuje budżet, a przyjmuje go sejm, senat i podpisuje prezydent. Na etapie sejmowym mamy kilka możliwości zmian i będziemy robić wszystko, aby to osiągnąć. Przypomnę że poprzednie odmrożenie wskaźnika to tylko zasługa Solidarności. Wszystko co pan wymienił, to mniej niż chciała Solidarność, ale na tym polega właśnie dialog i kompromis. Wszystkie strony nie są zadowolone. My też. Ale gdyby nie nasze działania, dialog z rządem, byłoby znacznie mniej, albo nie byłoby w ogóle

Miara Mirosław                    Przewodniczący KM NSZZ Solidarność


czwartek, 20 września 2018

PIGUŁKA nr. 34/18

PIGUŁKA       Co słychać  w   Solidarności
Warszawa   21.09.2018r. nr 34/18


W Polfie Warszawa  S.A.

W tygodniu

Ostatnio miałem okazję porozmawiać z kilkoma pracownicami z produkcji i chciałbym się podzielić moimi przemyśleniami po tych rozmowach. Zacznę może jednak z innej strony. Na zewnątrz są zapewne widoczne dla wszystkich działania właścicielskie w grupie, mające na celu pokazanie pozytywnego wizerunku naszej firmy, to oczywiście dobre działania, nie mam nic do tego. Co jakiś czas pracodawca z grupy otrzymuje jakieś nagrody typu „idealny pracodawca” czy „idealny pracodawca dla studentów”, czy jakoś tam, nieważne , ale niech tam, są nagrody i jest ok. Nie wiem jak te nagrody są przyznawane, mogę tylko podejrzewać. Nigdy przyznający nagrody nie spytał mnie związkowca jakie mam zdanie 😊 a może powinien 😊. W naszej Spółce też co jakiś czas robione są różne działania mające poprawić wizerunek firmy, czy mające na celu „zjednanie” sobie pracowników a to jakieś spotkanie integracyjne a to jakiś „my benefit” a to jakaś „kafeteria” no i dobrze też się nie czepiam, chociaż niektóre rzeczy mnie wkurzają lub śmieszą, ale dobra, są dla pracowników i ok niech będzie. Ostatnie badania wskazują, sam to czytałem, że pracownikowi nie tylko ponoć chodzi o dobrą płacę ale i o inne świadczenia, no dobra też mogę się z tym prawie zgodzić, chociaż mnie osobiście wydaje się, że są najistotniejsze dwa aspekty a mianowicie godziwa płaca i odpowiednia atmosfera w pracy, mówiąc ogólnie. Jeśli chodzi o płacę, to oczywiście temat trudny, bo każdy z nas inaczej ocenia czy płaca jest wystarczająca, czy nie. Patrząc na średnie płace w kraju, porównując płace w innych firmach farmaceutycznych, narażając się niektórym, ośmielę się postawić diagnozę, że u nas nie jest źle ale uważam, iż na niższych stanowiskach, płace powinny być trochę wyższe niż są. Natomiast jeśli chodzi o drugi aspekt, czyli odpowiednia atmosfera, to tutaj niestety jest moim zdaniem bardzo słabo, pomimo benefitów, kafeterii  i innych wynalazków. Rozmawiam z różnymi pracownikami z różnych działów i praktycznie wszędzie pracownicy mają poważne zastrzeżenia. W działach tzw. biurowych, że użyje takiego sformułowania, często pracownikowi narzuca się takie zadania, że nie może się wyrobić w godzinach pracy i albo zostaje „nielegalnie” po godzinach albo bierze laptopa do domu i działa w domu. Pomimo wielokrotnego wskazywania tego zjawiska pracodawcy, nigdy nie zadziałano tak aby ten proceder przerwać. To że pracownicy zostają dłużej można w prosty sposób sprawdzić kontrolując godziny wyjścia z firmy a to że pracują w domach, widać chociażby po godzinach wysyłanych maili czy komunikatów. Pracodawca nie interweniuje, bo moim zdaniem to mu „pasuje” mówiąc kolokwialnie. Niestety takie zaangażowanie w pracę powoduje brak satysfakcji z pracy i przemęczenie pracownika. Przy tej grupie pracowników duże znaczenie ma również traktowanie ich przez kadrę kierownicza w ich działach i tu jest bardzo, bardzo słabo. Nie wiem dlaczego tak jest, że kadra kierownicza zachowuje się mówiąc delikatnie „słabo” wobec pracowników, mimo szkoleń, ale mogę tylko przypuszczać, że wynika to ze specyfiki korporacji, czyli jak „góra ciśnie” dyrektora, to on ciśnie kierownika a kierownik koordynatora czy lidera a ci „wyżywają się” na pracowniku. Teraz dochodzę do tego co zaznaczyłem na początku a mianowicie do produkcji, ale to co opiszę dotyczy oczywiście również działów okołoprodukcyjnych. Pracownicy na produkcji mają według mnie dwa poważne powody do niezadowolenia, które jest niestety bardzo duże. Przede wszystkim są przepracowani. Jest ich za mało, to po pierwsze, ale po drugie i najważniejsze, „wykańczają ich” zmiany nocne i soboty pracujące. Ten problem zgłaszam z uporem od początku, to jest farmacja, tu produkuje się leki dla pacjentów i nie powinno ich się produkować na zmianie nocnej, bo człowiek w nocy powinien spać. Nie wiem co musi się stać na zmianie nocnej, żeby „możni” z tej Grupy doszli do wniosku, że nie powinno być pracy w nocy na produkcji. Nigdy w farmacji nie będziecie mieli zadowolonego pracownika, jak będziecie mu kazali pracować w nocy. Może w rafinerii gdzie pracownik ma pochodzić i popatrzeć na parametry i coś sprawdzić, podkręcić, to ten pracownik będzie zadowolony z pracy ale nasze pracownice, przy tak trudnej i odpowiedzialnej pracy nie powinny i nie mogą pracować w nocy. Ponadto praca tak trudna i odpowiedzialna, wymagająca tych wszystkich aspektów jak strefy, przebierania itd. itd. powoduje przemęczenie i po pięciu dniach pracownicy powinni mieć możliwość odpoczynku w sobotę i w niedzielę i spędzenie czasu z rodziną. Wtedy będziecie mieli zadowolonego pracownika a nie wtedy gdy mu dacie jakąś tam „kafeterię”. 
Oprócz zmian nocnych i pracujących sobót, jest jeszcze jeden aspekt, który bardzo źle wpłynął na atmosferę na produkcji. Moim zdanie poprzednia struktura organizacyjna, gdzie był mistrz i miał odpowiedzialność za określone aspekty i był brygadzista i byli pracownicy, wówczas praca była dobrze zorganizowana i odbywała się w poprawnych stosunkach międzyludzkich. Teraz gdy zlikwidowano mistrzów a dużą odpowiedzialność narzucono pracownikom i liderom, atmosfera jest dużo gorsza. Jeśli do tego dołożymy często bardzo złe wybory jeśli chodzi o mianowanie liderów ( a takie sygnały mam), którzy też pewnie naciskani od góry, stają się naraz całkiem innymi ludźmi niż byli dotychczas, to atmosfera staje się często nie do zniesienia.  
Reasumując, moim zdaniem w naszej Spółce jest ogrom pracy do zrobienia aby poprawić atmosferę pracy. Myślę, że Zarząd odpowiedzialny za ten stan rzeczy, powinien nieco inaczej zbierać informacje o panującej atmosferze. Sprawa jest prosta i oczywista o atmosferę trzeba spytać pracowników z najniższego szczebla, ale żeby dowiedzieć się rzeczywiście jakie mają zdanie, no to trzeba się trochę natrudzić, bo trzeba zdobyć ich zaufanie, żeby zechcieli naprawdę powiedzieć jakie mają uwagi, spostrzeżenia.
Wspominam często w „Pigułce”, że nastał rynek pracownika i to jest już faktem. Mamy za parę lat przenieść produkcję do innych firm w grupie i mamy przeszkolić naszych pracowników do pracy w nowej firmie. Będziemy potrzebować naszych pracowników jak nigdy dotąd a jeśli tak, to zadbajmy o nich teraz, bo wiem, że zaczynają się poważnie rozglądać za inną pracą, bez nocnej zmiany i bez „ciśnienia korporacji”. Jak mówię o tym Zarządowi, to słyszę, że statystyka odejść z firmy jest niewielka i w normie średniej krajowej. Oj te statystyki i tabelki kiedyś nas zgubią i obudzimy się z „ręką w nocniku”.

Zapraszamy do NSZZ Solidarność.
Zapraszam „niezrzeszonych” pracowników, do zapisywania się do NSZZ Solidarność. Wystarczy przyjść do biura i wypełnić deklarację, można ją otrzymać również mailowo. Oprócz wszystkich zalet przynależności do związków zawodowych tj. jak obrona pracownika, reprezentowanie jego interesów przed pracodawcą, przypomnę o kilku dodatkowych kwestiach: wypłacamy zasiłki statutowe (urodzenie dziecka -  1000,00zł, śmierć członka rodziny -500,00zł), każdy członek związku dostaje dofinansowanie do imprez kulturalnych do wysokości 200,00 zł, członek związku odchodzący na emeryturę otrzymuje prezent w wysokości – 600,00 zł, każdy członek związku otrzymuje specjalną kartę, która upoważnia go do korzystania bez ograniczeń z porad prawnych kancelarii CDO24, każdy członek związku może otrzymać  specjalną kartę rabatową na paliwo,  dofinansowujemy również dla członków związku wycieczki, opłacamy adwokata w przypadku zwolnienia pracownika z pracy, gdy zdecydujemy się „iść do sądu” i szereg innych przywilejów.

U właściciela ; W farmacji
Pracodawcy RP: NFZ będzie dyktował szpitalom, czym mają leczyć   Rzeczpospolita
Szpitalom grozi utrata niezależności w metodach leczenia pacjentów, jeśli w życie wejdzie nowe zarządzenie Prezesa NFZ określającego warunki zawierania i realizacji umów w rodzaju leczenie szpitalne w zakresie programy lekowe - uważają Pracodawcy RP. Zakończyły się właśnie konsultacje społeczne dotyczące projektowanego przez NFZ zarządzenia. Wnioski są niepokojące. Projekt to kolejny krok na drodze osłabiania roli szpitali w procesie leczenia - uważają Pracodawcy RP. Jak wyjaśniają, obecnie o tym, czym leczeni są pacjenci (jakie wyroby medyczne i leki są używane w terapii) decydował szpital korzystając z katalogu produktów refundowanych przez Ministra Zdrowia – czyli szpitalny dział zamówień publicznych współpracujący z lekarzami. Zmieni to projektowane zarządzenie, które wprowadza zapisy ustawy z 20 lipca 2017 r. o systemie informacji w ochronie zdrowia. Fundusz zyska bowiem możliwość wpływania na proces zakupu wyrobów medycznych i leków. W ocenie organizacji Pracodawcy RP taka zmiana zmusza do zadania pytania, czy szpital w Polsce jeszcze leczy i zajmuje się pacjentem, czy też jest jedynie wykonawcą poleceń Narodowego Funduszu Zdrowia. Uprawnienie jakie zyska NFZ, przy arbitralnych decyzjach może istotnie wpłynąć na proces zakupów wyrobów medycznych i leków dla szpitali, a tym samym uniemożliwić optymalne i efektywne leczenie. Jeśli Narodowy Fundusz Zdrowia narzuci lekarzom konkretne opcje terapeutyczne lub konkretne wyroby medyczne, to czy weźmie także odpowiedzialność za wynik leczenia chorego? - pytają Pracodawcy RP. W projekcie  rozszerzono stosowanie wskaźników korygujących o nowe jednostki chorobowe. Wskaźnik korygujący to dodatkowe i zupełnie uznaniowe podwyższenie finansowania diagnostyki przed podaniem leku oraz wzrost finansowania samego podania leku - dla wybranych arbitralnie przez NFZ leków. Fundusz planuje na to przeznaczyć nie mniej niż 10 mln zł - tak wynika z Oceny Skutków Regulacji do projektu z lipca br., bo w projekcie z 5 września żadne wyliczenia się nie pojawiły - twierdzą Pracodawcy RP. - Co to oznacza dla pacjenta? Szpitale zachęcone premią będą kupowały produkty wskazane przez NFZ, a potrzeby terapeutyczne pacjenta przejdą na drugi plan - dodają Pracodawcy RP. W ich opinii coraz częstsze i śmielsze stosowanie przez NFZ  wskaźników korygujących nie jest zgodne z delegacją ustawową. Organizacja wnioskuje o odrzucenie wszystkich zmian zawartych w nowelizacji zarządzenia oprócz tych, które dotyczą uregulowania wypłaty wyższych wynagrodzeń dla pracowników medycznych oraz uelastycznienia wymogów kadrowych w programach lekowych.


W kraju i na świecie


Pikieta Solidarności przeciwko szykanowaniu związkowców i obniżaniu standardów pracy

http://www.tysol.pl/a23963--Nasza-Fotorelacja-Pikieta-Solidarnosci-przeciwko-szykanowaniu-zwiazkowcow-i-obnizaniu-standardow-pracy

- Dobrze, że przyjechaliście upominać się o swoje prawa. Jesteśmy tu z wami, bo jesteśmy solidarni, jesteśmy Solidarność, jesteśmy związkiem dialogu, który negocjuje i rozmawia. Dzisiejsza pikieta jest rodzajem nacisku, jeśli ze strony pracodawcy nie będzie dialogu, to zorganizujemy dużo większy strajk – zapewnił Mirosław Miara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Przemysłu Chemicznego NSZZ Solidarność. Międzyzakładowa Komisja Związkowa NSZZ Solidarność w International Paper Kwidzyn 19 września zorganizowała  pikietę pod siedzibą Spółki Falck Fire Services w Warszawie. Pikieta była częścią akcji protestacyjnej „Protestujemy, ale ratujemy”, która jest prowadzona przez Zakładową Służbę Ratowniczą na terenie International Paper Kwidzyn w związku z trwającym sporem zbiorowym w tej spółce. International Paper prowadzi działalność w Polsce od 1992 roku, zatrudniając prawie 2,5 tys. pracowników w dwóch głównych siedzibach: w fabryce papieru i celulozy w Kwidzynie oraz w Centrum Usług Wspólnych w Krakowie. Strażacy-ratownicy z IP w Kwidzynie prowadzą spór zbiorowy z Falck Fire Service, firmą która prowadzi i zapewnia ochronę przeciwpożarową w zakładzie. - Falck wygrał przetarg na prowadzenie działalności w zakresie ochrony przeciwpożarowej i prewencji w International Paper zastępując Konsalnet – dotychczasowego dostawcę tych usług. Wraz z nowym dostawcą miała przyjść poprawa jakości świadczonych usług i  poprawa sytuacji pracowników. Jednak już od  początku napotkaliśmy na problemy. Falck nie chciał bowiem przejąć wszystkich pracowników.  Dopiero w wyniku długich negocjacji wspartych głośnymi protestami  zawarliśmy porozumienie i wszyscy pracownicy zostali zatrudnieni – tłumaczy Marek Ziarkowski, przewodniczący MKZ NSZZ Solidarność IP Kwidzyn. W porozumieniu firmy z Solidarnością pojawił się też zapis o rozmowach podwyżkowych, jednak, jak podkreśla przewodniczący Ziarkowski, firma najpierw nie chciała podjąć rozmów, by, gdy do nich w końcu doszło, stwierdzić, że zawarła niekorzystny kontrakt, a International Paper nie przedstawiła im rzeczywistych kosztów prowadzenia tej działalności i dlatego nie ma pieniędzy na podwyżki dla ratowników. Spór zbiorowy w Falck trwa od 16 stycznia, wyczerpane zostały wszystkie kroki wynikające z ustawy o sporach zbiorowych – oprócz strajku. – Należy jednak podkreślić, że strażakom, nawet zakładowym, ustawa zabrania strajkować, mimo że w referendum strajkowym za strajkiem opowiedziało się ponad 90 proc. załogi. Dlatego postanowiliśmy im pomóc i zaprotestować przeciwko szykanowaniu związkowców i obniżaniu standardów pracy – tłumaczy Ziarkowski.  1 maja br. zawarto porozumienie z prezesem FFS o spełnieniu części postulatów i o zawieszeniu protestu do 15 lipca. Porozumienie polegało na tym, że pracownicy spółki otrzymali połowę żądanej kwoty podwyżki (200 zł) pozostałą część (200 zł) mogli by otrzymać po ewentualnym zwiększeniu kontraktu przez głównego zleceniodawcę IP Kwidzyn. - Jednak po tej dacie nowy dyrektor firmy zakomunikował, że dalszego spełnienia postulatów nie będzie – twierdzi przewodniczący. Protest do tej pory polegał m.in. na oflagowaniu budynku IP w Kwidzyniu. Działacze podjęli kolejne kroki i przyjechali do Warszawy, by wziąć udział w pikiecie. Oprócz licznej delegacji z Kwidzynia, w stolicy pojawili się przedstawiciele innych zakładów. – Musimy być solidarni między różnymi zakładami. Przecież należymy do jednego Krajowego Sekretariatu Przemysłu Chemicznego, każdego mogą kiedyś spotkać nieprzyjemności, dlatego musimy się wzajemnie wspierać i sobie pomagać – przekonywał Piotr Śliwa, przewodniczący „S” w Zakładach Azotowych Puławy. Na pikiecie pojawili się również przedstawiciele Azotów Tarnów, Bridgestone Poznań, czy Orlenu Płock. - Bronimy strażaków, którzy chronią nasz zakład. Firma Falck nie chce dać im podwyżek i próbuje skłócić załogę. Na terenie zakładu IP w Kwidzynie panuje całe spektrum zagrożeń, dlatego tak ważne jest doświadczenie ratowników. Jednak pracodawca przyjmując nowych ratowników z zewnątrz, którzy nie posiadają takiego doświadczenia, nie tylko stwarza zagrożenie w zakładzie, ale generuje też konflikty. Protestujemy dziś przeciwko pozorowanemu dialogowi – przekonywał Marek Ziarkowski. Przewodniczący Ziarkowski, na koniec pikiety, razem z Mirosławem Miarą, przewodniczącym Krajowego Sekretariatu Przemysłu Chemicznego NSZZ Solidarność, zanieśli przedstawicielowi firmy Falck petycję podpisaną przez działaczy „S”. Ta została przyjęta, a związkowcy otrzymali zaproszenie na rozmowy, które mają odbyć się w niedługim czasie.





Miara Mirosław                    Przewodniczący KM NSZZ Solidarność


czwartek, 13 września 2018

PIGUŁKA nr. 33/18

PIGUŁKA       Co słychać  w   Solidarności
Warszawa   14.09.2018r. nr 33/18


W Polfie Warszawa  S.A.

Co pewien czas staram się w „Pigułce” przypominać podstawowe świadczenia jakie NSZZ Solidarność Polfa Warszawa oferuje swoim członkom a i tak co kilka miesięcy trafia się członek związku ( tak jak dzisiaj 😊 ), który „melduje” mi, że on nie wiedział, że są np. zasiłki statutowe na chociażby urodzenie dziecka, czy prezenty dla odchodzących na emeryturę. Dlatego kolejny raz robię to w tym wydaniu i będę nadal co jakiś czas powtarzał te informacje.
Podobnie przypominam, że w każdym wydaniu „Pigułki” w stopce są adresy mailowe i numery telefonów do mnie i do Pani Sandry – pracownika KSPCH NSZZ Solidarność. W stopce jest również adres bloga w którym umieszczane jest każde wydanie „Pigułki” i dzięki temu możemy w każdym dowolnym miejscu w kraju i zagranicą, mając dostęp do internetu, przeczytać wszystkie informacje .
I ostatnia prośba, mamy już za chwilę jesień, wybierzmy się do teatru, na koncert czy do kina i zrealizujmy akcję „kulturalny członek związku”, nie zostawiajmy tego na grudzień i tu poskarżę się, że praktycznie co roku mimo wielokrotnych przypomnień, jak zbliża się okres przedświąteczny to robi się „rwetest” z biletami a niestety często zdarza się, że ktoś przychodzi np. 2 stycznia i jest zdziwiony, że już nie uznajemy biletów a w komunikatach powtarzanych wielokrotnie jest jasno napisane do jakiej daty trwa akcja w danym roku. Reasumując członkowie NSZZ Solidarność Polfa Warszawa – jesienią „pędzimy” do teatru 😊 , przede wszystkim ci, którzy jeszcze nie zrealizowali akcji „kulturalny członek związku”.

Karty LOTOS

Proponujemy członkom NSZZ SOLIDARNOŚĆ z Polfy Warszawa, możliwość pozyskania kart umożliwiających tankowanie z rabatem na wszystkich stacjach LOTOS i LOTOS Optima.
 Zapraszamy członków związku do skorzystania z oferty, należy wypełnić wniosek i złożyć w biurze związku u Pani Sandry Domagalskiej tel. 22 691 35 75; kom: 785 192 803; mail: spch.solidarnosc@gmail.com

Zasiłki Statutowe

Przypominam wysokość zasiłków statutowych i prezentu dla odchodzących na emeryturę
Komisja Międzyzakładowa Polfa Warszawa NSZZ Solidarność, podczas posiedzenia w dniu 14 marca 2018 r. podjęła uchwałą, decyzję w sprawie wzrostu wysokości zasiłków statutowych. Niżej treść uchwały:
§1
Komisja Międzyzakładowa Polfa Warszawa NSZZ Solidarność postanawia, iż wysokości zasiłków statutowych od 1 kwietnia 2018r. będą wynosiły:
1000,00 zł - na urodzenie dziecka
500,00 zł - na śmierć członka związku
500,00 zł - na śmierć członka rodziny
§2
Komisja Międzyzakładowa Polfa Warszawa NSZZ Solidarność postanawia, iż wysokość prezentu dla odchodzących członków związku na emeryturę od 1 kwietnia 2018r. będzie wynosiła:
600,00 zł - Prezent dla odchodzących na emeryturę
§3
Prezent dla odchodzących na emeryturę, może zakupić KM, po uzgodnieniu z zainteresowanym, ewentualnie zakupuje sam zainteresowany, dostarczając fakturę imienną. Jeśli na fakturze jest kwota mniejsza niż 600,00 zł, zwracamy kwotę taką jaka widniej na fakturze. W przypadku kwoty większej niż 600,00 zł na fakturze, zwracamy kwotę 600,00 zł. Zakup prezentu i rozliczenie można zrealizować jeden miesiąc przed odejściem na emeryturę i do sześciu miesięcy po odejściu.
§4
Uchwała wchodzi w życie z dniem 1 kwietnia 2018 r. Nie przewiduje się wyrównywania wysokości opisanych świadczeń w uchwale, wypłaconych przed dniem 1 kwietnia 2018r.

Prawo do wszelkich świadczeń finansowych nabywa członek NSZZ Solidarność po 6 miesiącach stażu związkowego.

Kulturalny Członek NSZZ Solidarność

Kolejny rok kontynuujemy  akcję „Kulturalny Członek Związku”. Akcja rozpoczęła się w dniu  2 stycznia 2018r  i zakończy w dniu 31 grudnia 2018r.  Proszę pamiętać, że po zwrot kwoty za bilety, będzie można się zgłosić tylko raz w roku, co oznacza, że przychodzimy wówczas, gdy mamy bilet o wartości około 200,00zł lub zbieramy bilety w ciągu roku, do momentu uzbierania biletów o wartości  około 200,00 zł.
Bardzo proszę wszystkich, aby nie czekać na koniec roku i nie realizować akcji w ostatnie dni grudnia jak było to w tym roku. Paleta rozrywek kulturalnych jak widać z regulaminu jest duża: kino, teatr, mecz, koncert, kabaret, festiwal, widowisko, imprezy sportowe, muzea, galerie itp. i zapewne każdy z nas w ciągu 11 miesięcy znajdzie coś dla siebie i najbliższej osoby z czego może skorzystać. Przypominam również istotny warunek, który co roku zapominamy: z jednej imprezy realizujemy maksimum dwa bilety i bez znaczenia jest czy pójdziemy z jedną, dwoma czy pięcioma członkami rodziny do kina, dwa bilety z jednej imprezy.

Ochrona prawna dla członków NSZZ Solidarność

Wszyscy członkowie  otrzymali ( lub mogą otrzymać) karty ochrony prawnej CDO24, teraz zachęcamy do korzystania z usług prawnych w praktycznie każdej dziedzinie prawnej. Zwracam się również z prośbą o informowaniu mnie w przypadku jakichkolwiek problemów związanych z korzystaniem z usługi. Proszę również o uwagi i spostrzeżenia związane z tą usługą. W przypadku zgubienia karty lub kradzieży, proszę zgłosić do nas, wyrobimy duplikat karty. Zachęcam do korzystania z tej usługi przy każdej sposobności, gdy mamy jakiekolwiek wątpliwości jak postąpić, jak się zachować wobec sytuacji, które nas spotykają w sklepie, przy zatrzymaniu przez policję itd.
„Mini ambulatorium” w „Solidarności”
Od sześciu lat, nie mamy już w Polfie przychodni lekarskiej, gdzie można było skorzystać z porad lekarskich, usług stomatologicznych,  jak również z ambulatorium, gdzie można było zrobić zastrzyk czy chociażby zmierzyć ciśnienie tętnicze. Mamy oczywiście wykupiony pakiet usług w Luxmedzie, ale to nie jest tu na miejscu. Czasem pracownik potrzebuje natychmiast sprawdzić np. swoje ciśnienie, bo słabiej się poczuł. Wyszliśmy naprzeciw takiej potrzebie już jakiś czas temu i zakupiliśmy ciśnieniomierz, potem za chwilę okazało się, że ciśnieniomierze znalazły się na niektórych działach. Co jakiś czas ktoś przychodzi do nas sprawdzić swoje ciśnienie i oczywiście zachęcamy do  tego każdego pracownika, kto tylko ma potrzebę sprawdzenia ciśnienia.
Natomiast dla członków związku NSZZ Solidarność mamy jeszcze jedną ofertę, otóż zakupiliśmy urządzenie do pomiaru glukozy (cukru), cholesterolu i trójglicerydów. Osoby które mają taką potrzebę dokonania tych pomiarów i potrafią posługiwać się tym sprzętem (urządzenie ogólnodostępne w aptekach) zapraszamy do siedziby NSZZ Solidarność, służymy również pomocą w czasie pomiaru.

Zapraszamy do NSZZ Solidarność.

Zapraszam „niezrzeszonych” pracowników, do zapisywania się do NSZZ Solidarność. Wystarczy przyjść do biura i wypełnić deklarację, można ją otrzymać również mailowo. Oprócz wszystkich zalet przynależności do związków zawodowych tj. jak obrona pracownika, reprezentowanie jego interesów przed pracodawcą, przypomnę o kilku dodatkowych kwestiach: wypłacamy zasiłki statutowe (urodzenie dziecka -  1000,00zł, śmierć członka rodziny -500,00zł), każdy członek związku dostaje dofinansowanie do imprez kulturalnych do wysokości 200,00 zł, członek związku odchodzący na emeryturę otrzymuje prezent w wysokości – 600,00 zł, każdy członek związku otrzymuje specjalną kartę, która upoważnia go do korzystania bez ograniczeń z porad prawnych kancelarii CDO24, każdy członek związku może otrzymać  specjalną kartę rabatową na paliwo,  dofinansowujemy również dla członków związku wycieczki, opłacamy adwokata w przypadku zwolnienia pracownika z pracy, gdy zdecydujemy się „iść do sądu” i szereg innych przywilejów.


U właściciela ; W farmacji

Farmacja potrzebuje zachęt inwestycyjnych Rzeczpospolita

dr n. med. Małgorzata Adamkiewicz dyrektor generalna, Adamed
Nasz kraj stoi przed ogromnym wyzwaniem demograficznym. Już dziś osoby po 60. roku życia stanowią prawie jedną czwartą społeczeństwa. Ten trend się pogłębia, co oznacza dramatyczny wzrost nakładów na opiekę zdrowotną. Jedyny sposób na to, aby znaleźć konieczne środki, których potrzeba coraz więcej, to generowanie wzrostu gospodarczego. Taką szansę daje właśnie rozwój przemysłu farmaceutycznego. W Polsce jest on jednym z motorów innowacyjnej gospodarki, odpowiadając za 1,3 proc. PKB Polski, z czego firmy krajowe generują 0,93 proc. Znaczenie branży zostało dostrzeżone w rządowej strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, która uznała ochronę zdrowia za jedną z kluczowych dziedzin innowacyjnej gospodarki, podkreślając znaczenie rozwoju prac badawczo-rozwojowych. Napotykamy jednak wciąż bariery rozwojowe. Spadek rentowności spowodowany jest wzrostem kosztów przy jednoczesnej presji na obniżki.
Tymczasem nawet w dobie globalizacji i wolnego rynku każdy kraj powinien rozwijać u siebie branże wysokich technologii, gdyż to właśnie one generują wzrost gospodarczy. Taką branżą jest przemysł farmaceutyczny. Odpowiadamy bowiem za 25 proc. sprzedaży produktów wysokich technologii i już dziś poprawiamy innowacyjność gospodarki. Wkład krajowych firm farmaceutycznych do budżetu państwa sięga ok. 2,6 mld zł rocznie i równoważy wydatki na refundację produktów tych firm. Nasza branża dodatkowo ma strategiczne znaczenie dla zapewniania bezpieczeństwa lekowego polskim pacjentom. Jeśli chcemy realizować inwestycje w badania i rozwój, które w branży farmaceutycznej są niezwykle kosztowne i długofalowe, konieczne są ulgi podatkowe i specjalne zachęty. Dobrym przykładem jest Refundacyjny Tryb Rozwojowy (RTR), czyli premiowanie producentów leków przyczyniających się do rozwoju polskiej gospodarki. Żeby ten program był skuteczny i zrealizował swój cel, niezbędny jest dialog międzyresortowy, pomiędzy Ministerstwem Zdrowia, Ministerstwem Przedsiębiorczości i Technologii oraz Ministerstwem Finansów.



W kraju i na świecie

Raj w pracy? Jak pracodawcy dbają o szczęście pracowników

Sercem każdej firmy są pracownicy i nie jest tajemnicą, że gdy są zadowoleni, odwdzięczają się większą efektywnością i lojalnością. Niektóre firmy biorą sobie tę wiedzę do serca i wykorzystują ją w praktyce, tworząc etaty dla tzw. specjalistów ds. szczęścia. Na czym polega ich praca? W Dolinie Krzemowej – zwłaszcza w takich firmach jak Google, Apple czy też niektórych start‑upach – stanowiska happy office managera czy chief happiness oficera stają się standardem. Osoby je zajmujące są nie tylko cenione przez pracowników, lecz też sowicie wynagradzane. Chociaż szczegółowe dane na temat wysokości zarobków CHO nie są powszechnie dostępne, jedna z firm internetowych (Buffer) poinformowała, że ich CHO zarabia ponad 140 tysięcy dolarów rocznie. Do propagatorów szczęścia w miejscu pracy należy między innymi Arnaud Collery. Pomaga organizacjom w zwiększaniu dobrostanu ich pracowników i budowaniu zaufania wewnątrz zespołu. Od kilku lat przekonuje świat biznesu do rewolucji i masowego powoływania ludzi na stanowiska CHO. Podczas wystąpienia TED stwierdził: Jeśli znajdziecie odpowiedniego dyrektora ds. szczęścia, firma będzie działać znakomicie. Organizacja będzie bardziej produktywna i bardziej kreatywna niż kiedykolwiek wcześniej. I trudno się z nim nie zgodzić, ponieważ: atmosfera w pracy jest coraz ważniejszym czynnikiem przy wyborze pracy: w badaniu „Trendy w rekrutacji” przeprowadzonym w 2014 roku aż 94 proc. ankietowanych wskazało na ten czynnik jako kluczowy, zadowoleni pracownicy pracują ciężej: prof. Andrew Oswald, dr Eugenio Proto oraz dr Daniel Sgroi z Wydziału Ekonomii na University of Warwick przeprowadzili badania, z których wynika, że ludzie szczęśliwi stają się o ponad 10% bardziej wydajni, niezaangażowani pracownicy przynoszą straty: w 2010 roku Instytut Gallupa oszacował, że firmy amerykańskie tracą co roku 300 bilionów dolarów z tego powodu. Pracodawcy coraz częściej dostrzegają te zależności i inwestują w poprawę atmosfery oraz integrację zespołów. Zwłaszcza że gdy wysokość pensji osiągnie pewien pułap, pieniądze nie mają już większego znaczenia. Wtedy pracownicy jeszcze bardziej oczekują tego, że miejsce pracy będzie dla nich źródłem szczęścia. Oczekują przede wszystkim możliwości rozwoju, poczucia sensu, dobrej i przyjaznej atmosfery, która sprzyja realizacji ambitnych i kreatywnych projektów. Pierwszą firmą w Polsce, która powołała happy office managera, była Future Processing ze Śląska. Agnieszka Zimończyk pełniła tę funkcję przez dwa lata. Doszliśmy do wniosku, że szczęście pracowników to efekt pracy całej organizacji oraz indywidualnego nastawienia pracownika. Stąd nie można odpowiedzialnością za ten cel obciążać tylko jednej osoby. Warto każdorazowo analizować, jak poszczególne decyzje podejmowane w firmie mogą wpływać na szczęście pracowników – pamiętając przy tym, że każdy ma swoją indywidualną definicję szczęścia i że nie da się nikogo uszczęśliwić na siłę. Dlatego po dwóch latach zrezygnowaliśmy z nazywania mojego stanowiska CHO. Dążymy do tego, aby osoby decyzyjne i liderzy zespołów byli świadomi swojej strefy wpływu w obszarze szczęścia pracowników i tak realizowali stawiane im cele, by odpowiadać zarówno na potrzeby biznesowe jak i czysto ludzkie – powiedziała mi w rozmowie Agnieszka Zimończyk. Obecnie jest liderką zespołu Culture, który zajmuje się m.in. komunikacją wewnętrzną, działaniami integrującymi i wpływającymi na zadowolenie pracowników oraz monitorowaniem ich poziomu szczęścia. Czy takie podejście rzeczywiście przyniosło firmie efekty? Rotacja jest mniejsza niż średnia w Polsce i na świecie. Zespól stale się powiększa, dołączają do niego najlepsi. Biorąc pod uwagę specyfikę branży IT, to wyjątkowo duży sukces. Według Agnieszki Zimończyk w przyszłości wiele firm zainwestuje w funkcje happy office managera. Muszą jednak same najpierw się przygotować na takie stanowisko, tworząc dla niego zaplecze w postaci kultury organizacyjnej i filozofii firmy. Wtedy będzie on kimś w rodzaju konsultanta wspierającego kierownictwo. Będzie podpowiadać, jak zwiększać zadowolenie pracowników na różnych płaszczyznach funkcjonowania firmy. Działaniami na rzecz szczęścia swoich pracowników chwali się również Ceneo, które powołało funkcję przechodnią good mood managera (menedżer ds. dobrego nastroju). Polega ona na tym, że pracownik zgłasza się na ochotnika i w danym miesiącu zajmuje się umilaniem pracy swoim kolegom. W ramach przydzielonego mu budżetu organizuje dla nich atrakcje. Funkcja cieszy się dużym powodzeniem i zazwyczaj swoje trzeba odczekać w kolejce. Ale potem jest się bohaterem miesiąca. Ceneo chwali się licznymi fotorelacjami z aranżowanych przez good mood managerów akcji. Zazwyczaj są to tematyczne poczęstunki: uczta sushi, pizza party, bufet sałatkowo‑kanapkowy. Czasami dzięki nim do chillout roomu trafiają nowe gry, a do sali kawowej smakowe syropy. Bywają i pomysły bardziej oryginalne, jak np. zabawa z okularami wirtualnej rzeczywistości, zafundowanie kolegom masażu biurowego wykonanego przez specjalistę, a nawet warsztaty z robienia czekoladowych pralinek. Głównie chodzi o to, aby dodać ekipie energii i wywołać uśmiech na twarzach współpracowników. Postanowiłam osłodzić pracę kolegom i koleżankom – na wszystkich czekała pyszna czekolada do picia! Wybrani mogli również skorzystać z czekoladowych warsztatów – zapoznać się z historią czekolady, poznać proces jej produkcji oraz własnoręcznie przygotować pralinki - mówi Joanna Gąska z działu marketingu Ceneo, mood manager w marcu. Google zainwestował we wsparcie pracowników nie dla kaprysu, lecz dla efektu. Dzięki działaniom na rzecz poprawy atmosfery satysfakcja pracowników wzrosła o 37%, a wraz z nią lawinowo zwiększyły się wydajność i zaangażowanie. To się po prostu opłaca. Wiele organizacji nie dojrzało jeszcze do stworzenia specjalnych stanowisk do uszczęśliwiania, ale za 5–10 lat najprawdopodobniej może to już być normą. Ta praca jak żadna inna zobowiązuje do bycia szczęśliwym. Bez własnego dobrostanu nie można przecież nikogo uszczęśliwić. Na razie brakuje standardowego opisu obowiązków CHO. Oto lista jego głównych zadań, która jest elastyczna:

  • sprawdza poziom szczęścia w miejscu pracy – wiąże się to z wywiadami z pracownikami, aby zebrać informacje na temat aktualnych warunków pracy, oraz przeprowadzaniem ankiet ewaluacyjnych, weryfikujących poziom szczęścia pracowników
  • współpracuje z menedżerami w celu rozwoju i implementacji tworzenia szczęśliwego zespołu, np. CHO może zdecydować, że pracownicy mogą przynieść do pracy swoje zwierzęta, ponieważ istnieje wiele korzyści z posiadania zwierzaka w biurze
  • opracowuje efektywne programy świadczeń pracowniczych – pozapłacowy system motywowania pracowników
  • pomaga pracownikom stworzyć wizję siebie dopasowaną do wizji organizacji
  • poszukuje sposobów na zwiększenie poziomu szczęścia pracowników w pracy – może to polegać np. na nowej aranżacji przestrzeni
  • organizuje wydarzenia, podczas których pracownicy mówią o szczęściu, CHO może prowadzić sesje czy konferencje na ten temat
  • bierze udział w rozwiązywaniu sporów w miejscu pracy, zapewniając bezstronność i dążąc do tego, aby konflikt nie zniszczył relacji pracowniczych
  • nadzoruje działy personalne, które obejmują specjalistów rozwoju pracowników, doradców, psychologów i trenerów życia
  • zapewnia indywidualne porady dla pracowników, którzy mogą się do niego zgłosić po pomoc, wskazówki lub nawet inspirację
  • rekomenduje książki, blogi lub inne publikacje, dzięki którym pracownicy mogą dowiedzieć się więcej o szczęściu
  • szuka możliwości wspierania badań naukowych o szczęściu, np. nawiązując współpracę z miejscowym uniwersytetem w celu przeprowadzenia takich badań
https://www.hbrp.pl/b/raj-w-pracy-jak-pracodawcy-dbaja-o-szczescie-pracownikow/9Lg8Uz96
Miara Mirosław                    Przewodniczący KM NSZZ Solidarność