czwartek, 28 lutego 2019

PIGUŁKA 8/19


PIGUŁKA                Warszawa 01.03.2019r.
Co słychać w Solidarności                     Nr 08/19
Tygodnik NSZZ Solidarność Polfa Warszawa S.A.
___________________________________________________________________________________________________________________________________

W Polfie Warszawa  S.A.

Wybory przedstawicieli załogi

Komisja Wyborcza rozpoczęła   pracę i zapewne wkrótce ogłosi termin lub terminy wyborów przedstawicieli załogi w Radzie Pracowników Polfy Warszawa S.A. oraz w  Radzie Nadzorczej Polfy Warszawa S.A.
Organizacje związkowe zebrały wymaganą ilość podpisów zgodnie z ustawą i wybory 7 członków Rady Pracowników w Polfie Warszawa odbędą się, podobnie jak wybory 3 członków Rady Nadzorczej.
Organizacje związkowe w tym momencie uzgodniły listy kandydatów, których będą wspierać, teraz czekamy aż Komisja Wyborcza ogłosi termin lub terminy wyborów w zależności od tego czy uda się te wybory dokonać jednocześnie, czy w dwóch terminach, zapewne wkrótce się dowiemy.

Po ukazaniu się komunikatu Komisji Wyborczej, udostępnimy listę kandydatów wspieranych przez związki zawodowe, teraz mogę tylko zwrócić się w imieniu dwóch organizacji związkowych do wszystkich pracowników o wsparcie w wyborach kandydatów, których wytypują i przedstawią wspólnie związki zawodowe działające w Polfie.

Płace

Negocjacje płacowe zakończyliśmy w dniu 26 lutego, niestety negocjacje zakończyliśmy brakiem porozumienia, mówiąc wprost nie udało nam się uzgodnić z Pracodawcą wspólnego stanowiska co do podwyżek. Oczekiwania związków zawodowych były dość odmienne od tego co oferował Zarząd Polfy. Oba związki zawodowe tzn. MZZ Chemików jak i NSZZ Solidarność przez cały czas trwania negocjacji prezentowały wspólne stanowiska, przez cały czas negocjacji współpracowaliśmy z sobą w pełnej zgodzie i występowaliśmy do pracodawcy za każdym razem z takimi samymi uzgodnionymi postulatami.
Nasze początkowe propozycje podwyżki były większe niż to co osiągnęliśmy w poprzednim roku ( wówczas było 6.5%) . Na skutek negocjacji i uwierzenia Pracodawcy, iż możliwości są znacznie mniejsze, zeszliśmy do podwyżki w wysokości takiej samej jak w poprzednim roku tj. 6,5 % a w zamian domagaliśmy się zwiększenia dwóch premii okolicznościowych o 500,00 zł. Jak to okazało się niemożliwe zaproponowaliśmy premię jednorazową w czerwcu z okazji 195 lecia Polfy, to też nie zaakceptowano.
Ostatecznie chcieliśmy 6,5% podwyżki płac, podniesienia wysokości z 1000,00zł do 1300,00 zł minimalnej wysokości premii w  zapisach w regulaminie premii okolicznościowej, uzgodnienia obowiązkowej podwyżki o 200,00 zł do kat. XIV oraz dodatkowo dofinansowania ZFŚS o brakujące 250 000,00zł. W końcowej fazie zrezygnowaliśmy nawet ze zmian w regulaminie premii okolicznościowej a i tak okazało się, że pracodawca nie akceptuje naszych propozycji. W takiej sytuacji uznaliśmy, iż odchodzimy od stołu negocjacyjnego.
Uznaliśmy, że nie będziemy się podpisywać pod porozumieniem w którym pracodawca proponuje 5.67% podwyżki i uzupełnienie ZFŚS o kwotę 250 000,00zł.
Całe te negocjacje skomentuję tak: Uważam, że postąpiono wobec Polfy Warszawa niegodziwie, proponując podwyżkę w wysokości takiej jak w ubiegłym roku i według naszych informacji i wyliczeń mniejszą (całościowo) niż w innych spółkach Grupy, chociaż wiadomo, że w Warszawie płace relatywnie z wiadomych powodów są wyższe. Związki zawodowe zapewne te negocjacje i te propozycje zapamiętają i uwzględnią we wszystkich rozmowach w tym roku, gdy pracodawca będzie chciał nas namawiać do zmian dotyczących czasu rozliczeniowego, czy pracy w soboty itd. Itd. To jest niepojęte dla mnie, żeby w tak potężnej firmie dla dobra dialogu społecznego Zarząd nie mógł samodzielnie podjąć decyzji dotyczącej jednorazowego wydania 250 000,00zł. Bo tak naprawdę moim zdaniem negocjacje rozbiły się o tą dotację na ZFŚS. My w ostateczności chcieliśmy 6.5% podwyżki plus dotacja na ZFŚS a pracodawca z uporem te 250 000,00 zł odliczał z podwyżki 6,5% i proponował 5,67%.
Moim zdaniem Zarząd w naszej firmie nie jest w stanie samodzielnie zdecydować o jednorazowym wydaniu 250 000,00zł  i to jest główny problem tych negocjacji.
Jak „najwyżsi w Grupie” zdecydowali, że w Warszawie ma być tyle a tyle, to nasze negocjacje o k..d. potłuc.
Dlatego uważałem i wielokroć o tym mówiłem, negocjacje płacowe mają sens w październiku roku poprzedzającego, jak „możni tego świata w Grupie” uzgadniają budżet. Teraz Zarząd moim zdaniem mógł tylko negocjować na minus tego, na co miał zezwolenie, że tak powiem.
Refleksja moja na przyszłość - negocjować płace przed uchwaleniem budżetu a jak to się nie uda, to prawdziwe negocjacje mogą być tylko i wyłącznie pod presją Sporu Zbiorowego. Dopiero gdy zagrozimy protestem, moim zdaniem Zarząd może zapukać „do góry” i spytać: „co robimy, bo oni chcą nam tu strajkować”.
Bez tego moim zdaniem Zarząd „nawet nie piśnie”.
No to chyba tak trzeba będzie działać w przyszłym roku, żeby negocjacje były negocjacjami , bo jak chcieliśmy w tym roku tak normalnie, tak żeby się porozumieć, to mam tylko „zgagę” bo tych „pożal się Boże” negocjacjach.
Co może  najśmieszniejsze, to nawet nie mam pretensji do Zarządu, bo atmosfera rozmów jak wspominałem, było dobra, mam pretensje do tego mechanizmu korporacyjnego, który oparty jest tylko i wyłącznie na wskaźnikach i „za ch…..” jednorazowe 250 000,00 zł dla firmy o potężnym zysku, nie pasuje, bo zmienia wskaźnik.

U właściciela ; W farmacji


Leki biopodobne umożliwiają dziś większej grupie pacjentów skorzystanie z nowoczesnych terapii w bardziej dostępnej cenie    Rzeczpospolita

ROZMOWA  Lekiem na zwyrodnienie plamki żółtej wchodzimy na rynek amerykański - mówi Piotr Zień, dyrektor ds. Badań i Rozwoju w Polpharma Biologics. Nie wszyscy wiedzą, czym są leki biologiczne.
Czym one różnią się od leków produkowanych tradycyjnie? Piotr Zień: Leki „tradycyjne”powstają w drodze syntezy chemicznej. Leki biologiczne to zaś duże, złożone struktury białkowe, które powstają przy udziale żywych organizmów, np. komórek bakterii, drożdży, ssaków. Dają możliwość skutecznego i bezpiecznego leczenia w przypadku wielu ciężkich chorób, takich jak nowotwory czy schorzenia o podłożu immunologicznym, dla których nie było dotychczas skutecznych terapii. W porównaniu z klasycznymi lekami chemicznymi są one jednak dużo bardziej skomplikowane w rozwoju oraz produkcji, wymagają dużo wyższych kompetencji i nakładów. Opracowanie leku biologicznego zajmuje 10-14lat i kosztuje w przybliżeniu aż 800-1400mln dolarów. Czym są w tym konkteście leki biopodobne? Leki biopodobne to leki biologiczne tworzone na wzór leków referencyjnych, po wygaśnięciu ich patentów.
Leki biopodobne stanowią dziś wielką szansę na umożliwienie większej grupie pacjentów skorzystania z nowoczesnych terapii w bardziej dostępnej cenie - obniża to znacznie koszty terapii, na czym zyskuje zarówno pacjent, jak i cały system opieki zdrowotnej. Czy leki biopodobne są zatem alternatywą?
Na pewno to olbrzymia szansa na zwiększenie dostępu do leczenia. Wciąż poszerza się ich spektrum, a także mechanizmy kontroli pozwalające stwierdzić, że leki biopodobne są tak skuteczne i bezpieczne jak produkty referencyjne. Ich jakość i działanie są dziś doskonale udokumentowane, podlegają ścisłej kontroli regulatorów, musimy rejestrować je w agencjach międzynarodowych. Ponadto - jak w przypadku leków referencyjnych - konieczne jest przedstawienie wyników badań klinicznych i udowodnienie, że wytworzyliśmy wysoce podobną cząstkę w zakresie mechanizmu działania, bezpieczeństwa, farmakokinetyki i skuteczności terapeutycznej. Na jakim etapie prac znajduje się aktualnie Polpharma Biologics? Rozwój leku biopodobnego zajmuje ok. 7-10lat i kosztuje ok.100-200mln dolarów. Jakkolwiek to ciągle ogromny nakład czasu i środków, w Polpharma Biologics postanowiliśmy się skupić właśnie na rozwoju leków biopodobnych. W tej chwili firma posiada trzy produkty w zaawansowanej fazie rozwoju, a kolejne są na wczesnych etapach prac rozwojowych. Jakie to leki? Jeden z tych leków to produkt na AMD, czyli zwyrodnienie plamki żółtej prowadzące do ślepoty. Światowa skala zachorowań na AMD szacowana jest na ok. 50 mln osób i określana mianem „epidemiiślepoty”. Wszystkie prognozy wskazują niestety na to, że z upływem lat chorych będzie coraz więcej. Co za tym idzie, potrzeba poszukiwania skutecznych i efektywnych ekonomicznie rozwiązań jest więc bardzo realna. Lek będzie wytwarzany w naszym centrum w Gdańsku. Niebawem zgłosimy go do rejestracji w USA, a w kolejnym etapie w Unii Europejskiej, w tym również w Polsce. Będzie to pierwszy polski produkt biologiczny wdrożony na rynek amerykański. Na jakich obszarach skupiają się pozostałe projekty? Drugi lek to produkt na stwardnienie rozsiane. Wchodzimy z nim w etap badań klinicznych w ponad 20 ośrodkach na świecie. Prowadzimy także zaawansowane prace nad immunologicznym lekiem na łuszczycę. We wczesnych fazach przygotowań są także kolejne leki - w tym dwa przeciwnowotworowe.
Kiedy pierwsze leki biopodobne produkowane przez Polpharmę Biologics pojawią się w aptekach?
Pierwszy lek, przeznaczony dla pacjentów z AMD powinien pojawić się w aptekach w 2021 roku. Dwa lata później - nasz lek na stwardnienie rozsiane.



W kraju i na świecie



Tadeusz Majchrowicz: nie chcemy wysadzać państwa ani rządu w powietrze!

Komisja Krajowa powołała swoich przedstawicieli do dwóch zespołów roboczych, które będą negocjowały konkretne porozumienia z rządem. W poniedziałek przedstawiciele PiS i rządu spotkali się z przewodniczącym "Solidarności", Piotrem Dudą. W Polskim Radiu 24 komentarz Tadeusza Majchrowicza, wiceprzewodniczącego "S".
Przewodniczący KK NSZZ "Solidarność" Piotr Duda ocenił po spotkaniu w siedzibie PiS, że "w wielu kwestiach doszliśmy prawie do porozumienia". Pytany, o jakich postulatach rozmawiano na spotkaniu, powiedział, że "tak umówiliśmy się ze stroną rządową, że dziś nie będziemy mówić, jakie postulaty, które przedstawiliśmy będą zrealizowane w 50, 90 czy 100 procentach". - Nie chcemy wysadzać państwa ani rządu w powietrze. Chcemy rozmawiać - zapewnił na antenie Tadeusz Majchrowicz, przypominając również o postulatach związku. - Mówimy o odmrożeniu odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych, zwiększeniu kwoty wolnej od podatku, chcemy też, by składka członkowska, którą płaci członek związku, mogła być wliczania w koszty uzyskania przychodu. Jeżeli pracodawcy (…) mogą wliczać w koszty swoje składki do konfederacji, to dlaczego członek związku, w tym "S", ma sobie tego nie odliczyć? To nie są kwoty oszałamiające w skali roku - wskazywał gość PR24.






Miara Mirosław                  
 Przewodniczący KM NSZZ  Solidarność


czwartek, 21 lutego 2019

PIGUŁKA nr 7/19


PIGUŁKA                Warszawa 22.02.2019r.
Co słychać w Solidarności                    Nr 07/19
Tygodnik NSZZ Solidarność Polfa Warszawa S.A.
___________________________________________________________________________________________________________________________________

W Polfie Warszawa  S.A.

Wybory przedstawicieli załogi

W marcu najprawdopodobniej dwukrotnie, będziemy wybierać swoich przedstawicieli, siedem osób do Rady Pracowników Polfy Warszawa S.A. oraz trzy osoby do Rady Nadzorczej Polfy Warszawa S.A.
Aby wybory przedstawicieli do Rady Pracowników mogły się odbyć, zgodnie z ustawą musi być inicjatywa pracowników w postaci zebrania podpisów 10% załogi i te podpisy już zbieramy a właściwie już kończymy zbieranie, czyli można stwierdzić, że wkrótce wybory się odbędą. Aby wybory przedstawicieli do Rady Nadzorczej się odbyły takiej inicjatywy nie potrzeba, po prostu się odbędą.
Tradycyjnie jak dotąd zawsze  bywało, organizacje związkowe a więc Międzyzakładowy Związek Chemików oraz NSZZ Solidarność, dokonały wewnętrznych uzgodnień i będą zgłaszać wspólnie ustaloną listę kandydatów zarówno do Rady Pracowników jak i do Rady Nadzorczej. Po ukazaniu się komunikatów Komisji Wyborczej, organizacje związkowe przedstawią wspólną listę kandydatów i zaprezentują ich sylwetki.

Teraz mogę tylko zwrócić się w imieniu dwóch organizacji związkowych do wszystkich pracowników o wsparcie w wyborach kandydatów, których wytypują i przedstawią wspólnie związki zawodowe działające w Polfie.

To jest bardzo ważne aby wesprzeć naszych kandydatów, ponieważ związkom zawodowym do dobrego profesjonalnego działania potrzebna jest dobra współpraca z przedstawicielami zarówno Rady Pracowników i Rady Nadzorczej. Mówiąc wprost chcemy mieć w Radzie Pracowników i w Radzie Nadzorczej osoby z którymi wspólnie możemy skuteczniej zadbać o interesy całej załogi i naszej Spółki.

Musimy sobie wszyscy zdać sprawę z tego, że nowa kadencja Rady Nadzorczej i Rady Pracowników, to będzie okres transformacji naszej firmy, wyprowadzania produktów z Karolkowej oraz uruchamianie nowej fabryki w Duchnicach. W tym czasie musimy należycie zadbać o naszych pracowników, zawrzeć porozumienia na jakich zasadach będą przechodzić do nowej firmy lub na jakich zasadach odchodzić z Polfy.

Jeśli związki zawodowe mają się należycie wywiązać z czekających ich zadań, to potrzebują wsparcia załogi. Również w takiej sprawie jak zbliżające się wybory, sądzę, że każdy z nas to rozumie.

Na tą chwilę tyle w temacie zbliżających się wyborów, tak jak wspomniałem wyżej, po ukazaniu się komunikatów Komisji Wyborczej przedstawimy wspólne listy kandydatów.

Płace
Mamy póki co przerwę w negocjacjach płacowych, tydzień temu opisywałem ostatnie spotkanie. Następne rozmowy zaplanowane są na 26 lutego, ale czy się porozumiemy „nie mam pojęcia”. Oferta Zarządu jest słaba, uważam że taki pracodawca, lider na rynku, powinien mierzyć w górę a nie w dół, co według mnie powinno oznaczać, że co roku płace powinny wzrastać więcej a nie mniej w stosunku do roku poprzedniego, tym bardziej, że rynek pracy jest coraz bardziej pracowniczy i możemy stracić naszych dobrych pracowników, którzy uznają, że nie muszą pracować na trzy zmiany w Polfie i za podobne płace znajdą zatrudnienie gdzie indziej.
Wycieczka  Kulig

W dniach 14 -17 luty odbyła się wycieczka członków NSZZ Solidarność do „Wisły” połączona z kuligiem.
Koszt wycieczki wynosił 880,00 zł ale członkowie związku skorzystali z dofinansowania NSZZ Solidarność i płacili za wyjazd 300,00 zł. Z informacji jakie udało mi się otrzymać od wielu uczestników wiem, że wyjazd należał do bardzo udanych i pomimo właściwie wiosennej słonecznej pogody, kulig był prawdziwy w górach i na saniach. W wycieczce uczestniczyło 43 osoby, znakomita większość to członkowie NSZZ Solidarność.



Za dwa miesiące, dziewięciodniowa  wycieczka do Izraela w której udział weźmie 45 osób.

U właściciela ; W farmacji



Ambasadorowie państw członkowskich UE poparli w środę (20 lutego) porozumienie w sprawie przepisów dotyczących wchodzenia na rynek leków generycznych i biopodobnych po wygaśnięciu obowiązującego okresu ochronnego. Nowe regulacje mają zwiększyć konkurencyjność unijnych firm, które wytwarzają zamienniki leków. Chodzi o rozporządzenie, które wprowadza wyjątek od ochrony przyznawanej oryginalnemu lekowi przez dodatkowe świadectwo ochronne (SPC). Wyjątkiem mają być objęte leki na eksport albo przeznaczone do magazynu (z którego później trafią na rynek). W UE czas ochrony patentowej wynosi 20 lat. Okres ten ma zachęcać firmy farmaceutyczne, perspektywą kilkunastu lat wysokich zysków, do inwestowania w badania i opracowywanie nowych, lepszych preparatów. Dodatkowo w UE obowiązuje od lat 90. rozwiązanie o nazwie dodatkowe świadectwo ochronne - SPC. Dzięki niemu firmy farmaceutyczne mogą wystąpić o to, by ich lek - już po wygaśnięciu patentu - był chroniony dodatkowo jeszcze przez maksymalnie pięć lat. Każdy dodatkowy rok ochrony to setki milionów euro sprzedaży, dlatego koncernom zależy na utrzymaniu takiego rozwiązania. Dzięki wprowadzonemu właśnie wyjątkowi unijni producenci leków generycznych i biopodobnych będą mogli produkować chronione farmaceutyki już okresie obowiązywania SPC. Jest jednak zastrzeżenie - muszą być one przeznaczone na rynek znajdujący się poza UE, na którym ochrona wygasła lub nigdy nie istniała. Firmy z Unii będą też mogły produkować chronione leki do magazynu, tak by już dzień po wygaśnięciu ochrony mogły one trafić na rynek. UE jest przekonana, że pomoże to firmom farmaceutycznym zlokalizowanym w państwach unijnych rozwijać się i zwiększać sprzedaż. "28" jest bardzo poważnym graczem, jeśli chodzi o produkcję leków, jednak w ostatnich latach wzrosła rola m.in. Chin. Państwo Środka, ale też Indie czy Brazylia nie mają rozwiązań w rodzaju dodatkowego świadectwa ochronnego. 10 lat temu na rynku UE leki nieoryginalne pochodziły w 80 proc. od producentów europejskich, obecnie jest to jedynie 20 proc. Globalny popyt na leki rośnie w dużym tempie. Według danych Rady UE w 2017 r. rynek ten był wart 1,1 bln euro. Zakładając, że udział zamienników będzie rósł w dotychczasowym tempie prawie 7 proc. rocznie, do 2020 r. leki generyczne i biopodobne będą stanowiły 80 proc. wszystkich medykamentów. Co ważne, do końca obecnej dekady wygaśnie ochrona na leki biologiczne pierwszej generacji o wartości ponad 90 mld euro. Z szacunków KE wynika, że w UE działa 4 tys. przedsiębiorstw produkujących leki, z których około 60 proc. eksportuje poza Unię. W Polsce z nowych rozwiązań może skorzystać około 50 firm.

Insulina w kapsułce zamiast zastrzyku   Rzeczpospolita

Nowa metoda podawania leku może ułatwić życie zarówno cukrzykom, jak i chorym na choroby autoimmunologiczne. Naukowcy z Massachusetts Institute of Technology (MIT) opracowali kapsułkę, która może zastąpić codzienne podskórne iniekcje insuliny u pacjentów cierpiących na cukrzyce typu 2 . Kapsułka zawiera małą igiełkę ze sprasowanej, liofilizowanej insuliny, która jest wbijana w ścianę żołądka natychmiast, gdy do niego dotrze. Pozostała część przyrządu jest zbudowana z biodegradowalnego polimeru i elementów ze stali nierdzewnej. Kiedy już kapsułka uwolni swoją zawartość leczniczą, może bezpiecznie opuścić układ trawienny normalną drogą. Igła urządzenia jest wbijana w ścianę żołądka za pomocą miniaturowej sprężyny, która jest blokowana za pomocą krążka wykonanego z cukru. Kiedy kapsułka dotrze do wilgotnego środowiska naszych wnętrzności, cukier rozpuszcza się, a sprężynka wbija igłę w tkanki. Ponieważ ściany żołądka są pozbawione receptorów bólu, cały proces odbywa się bezboleśnie. Aby upewnić się, że lek trafi w odpowiednie miejsce, naukowcy tak zaprojektowali swój system, że bez względu na to, jak kapsułka ląduje w układzie trawiennym, może się zorientować, że igła jest w kontakcie z wyściółką żołądka. Kształt kapsułki pozwala na ustawienie jej w odpowiedniej pozycji nawet w tak dynamicznym środowisku jak żołądek. Insulina do organizmu jest wprowadzana z urządzenia właśnie w postaci igły wykonanej z liofilizowanego hormonu w procesie identycznym jak ten użyty do formowania tabletek leków. Po wbiciu igły w ścianę żołądka insulina rozpuszcza się. Tempo rozpuszczania zostało zaprogramowane na etapie przygotowywania igły - trwa około godziny, ale może być modyfikowane. W testach na zwierzętach naukowcy wykazali, że są w stanie dostarczyć z powodzeniem do 5 miligramów hormonu, co jest porównywalne z ilością, jaką musiałby sobie wstrzyknąć pacjent z cukrzycą typu 2. Zespół MIT kontynuuje badania wspólnie z firmą Novo Nordisk. Celem jest rozwój technologii i optymalizacja produkcji kapsułek. Naukowcy uważają, że ten sposób podawania medykamentu może być przydatny dla każdego leku białkowego, który musi być wstrzykiwany. Przykładem są leki immunosupresyjne, stosowane w chorobach autoimmunologicznych, np. reumatoidalnym zapaleniu stawów.

W kraju i na świecie


Wiec protestacyjny pracowników FCA Poland

Wiec protestacyjny pracowników, będący wezwaniem do niezwłocznego rozpoczęcia rzeczowych, merytorycznych negocjacji płacowych oraz wprowadzenia zbiorowej podwyżki płac odbędzie się w czwartek 21 lutego 2019 o godz. 14.05 na parkingu przed bramą główną tyskiego zakładu FCA Poland. Protest pracowników tyskiego Fiata jest reakcją na trwające od lat ignorowanie i łamanie przez dyrekcje FCA Poland oraz jej spółek zależnych podstawowych zasad dialogu społecznego – nie podejmowanie rozmów płacowych, podważanie i blokowanie sporów zbiorowych, nie przekazywanie danych ekonomicznych niezbędnych do prowadzenia statutowej działalności związkowej, nie wywiązywanie się z postanowień zakładowego układu zbiorowego pracy. W efekcie w FCA Poland w ciągu ostatnich ośmiu lat tylko raz (w 2015 r. i do tego dalece niewystarczającej w wysokości jedynie 110 zł miesięcznie płacy zasadniczej ) miała miejsce zbiorowa podwyżka stawek zasadniczych! Tymczasem w tym samym czasie ustawowo płaca minimalna wzrosła o 864 zł, czyli osiem razy więcej! Od lat domagamy się podniesienia wynagrodzeń pracowników FCA Poland oraz innych polskich spółek grupy FCA do poziomu odpowiadającego ich wysiłkowi i zaangażowaniu
– podkreśla Wanda Stróżyk, przewodnicząca NSZZ „Solidarność” FCA Poland. – Jednak zgłaszane przez systematycznie przez związki zawodowe żądania zbiorowej podwyżki płac, są przez dyrekcję zbywane milczeniem .Wszystkie organizacje związkowe działające w FCA Poland złożyły wspólne żądanie wzrostu godzinowej stawki o 5 zł brutto dla każdego pracownika ze skutkiem od 1 stycznia 2019 r.
Dlatego też w proteście 21 lutego 2019, wezmą udział wszystkie działające w tyskim FCA Poland organizacje związkowe, protest będzie jednocześnie wezwaniem do poszanowania praw pracowniczych i związkowych oraz zasad dialogu społecznego. Poparcie dla protestujących i przybycie na czwartkowy wiec zapowiedzieli jednocześnie przewodniczący Zarządu Regionu Podbeskidzie NSZZ Solidarność oraz  za-ca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

Strajk zawieszony w starogardzkim ROPS

7 lutego 2019 r. w Warszawie członkowie Komitetu Protestacyjno-Strajkowego NSZZ Solidarność, który zrzesza m.in. pracowników Regionalnego Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Starogardzie Gdańskim, spotkali się ze Zbigniewem Królem, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia. Podpisano ustalenia, które mają wprowadzić długofalowe zamiany służące poprawie warunków wynagradzania osób zatrudnionych w ROPS. „Solidarność” starogardzką reprezentowała Grażyna Wika, przewodnicząca KZ NSZZ „Solidarność” w ROPS w Starogardzie Gdańskim, oraz sekretarz Mariola Zając. – W rozmowach bardzo wspierała nas Maria Ochman, przewodnicząca Krajowej Sekcji Służby Zdrowia NSZZS „Solidarność”, za co jesteśmy jej bardzo wdzięczni. Z ustaleń wynika, że pielęgniarki otrzymają podwyżkę 1200 zł do podstawy, od stycznia tego roku (porozumienie z 2015 r. tzw. Zembalowe, które dotychczas było obok wynagrodzenia), a pozostali pracownicy 400 zł do podstawy również od stycznia. Kolejna transza wynagrodzeń będzie w drugiej połowie tego roku, a następna w przyszłym roku. Dodatek za kontakt z pacjentem niebezpiecznym (Art. 88 Ustawy o działalności leczniczej z 2011r.) ma wzrosnąć do minimum 30 proc. najwcześniej w przyszłym roku, chociaż może uda się jeszcze w tym roku je podwyższyć. Obecnie jest na poziomie 10 proc. W kolejnych latach podwyżki pracowników ROPS mają być uwzględniane przy nowelizacjach budżetu – mówi Grażyna Wika. Od przewodniczącej Wika dowiadujemy się również, że zmieni się kwalifikacja pracowników ochrony. Nie nastąpi to od razu, ponieważ opracowane przeze Grażynę Wika dokumenty dotyczące tejże kwalifikacji są konsultowane w Departamencie Szkolnictwa Wyższego. Docelowo ma zostać zmienione nazewnictwo stanowiska, prawdopodobnie będzie to pracownik ochrony psychiatrii sądowej. Rozmawiano też o dodatkowym urlopie za przepracowane lata. Ma się tym zająć Departament Dialogu. – Rozmowy w ministerstwie były obiecujące. Jest nadzieja, że ktoś zajął się naszymi sprawami. Teraz mają się odbywać regularne spotkania dotyczące psychiatrii sądowej. Pierwsze zaplanowano na marzec. Jednak dopóki nie będziemy mieli potwierdzenia obietnic w formie wypłat nie odwołujemy strajku. Strajk jest na razie zawieszony – dodaje Krzysztof Kamysz, zastępca przewodniczącego KZ NSZZ „Solidarność” w ROPS w Starogardzie Gdańskim.

Miara Mirosław                  
 Przewodniczący KM NSZZ  Solidarność


czwartek, 14 lutego 2019

PIGUŁKA nr 6/19


PIGUŁKA                Warszawa 15.02.2019r.
Co słychać w Solidarności                    Nr 06/19
Tygodnik NSZZ Solidarność Polfa Warszawa S.A.
___________________________________________________________________________________________________________________________________

W Polfie Warszawa  S.A.

W tygodniu

W poniedziałek 11 lutego 2019 r. odbyło się kolejne spotkanie negocjacyjne w sprawie podwyżek płac.
Jedyne co mogę pozytywnego powiedzieć o tym spotkaniu to to, że spotkanie w poniedziałek jak również spotkania poprzednie, odbyło w spokojnej prawie że miłej atmosferze. Co do atmosfery, to rzeczywiście jakoś tak się stało, że rozmawia nam się od pewnego czasu sympatyczniej, bez niepotrzebnego spinania i nerwowej atmosfery, no ale to niestety tyle pozytywnych wieści. Co do meritum spotkania i ustaleń, to już niestety dramat. Po pierwsze propozycje podwyżek przedstawiane przez Zarząd są od początku do tego spotkania, poniżej naszych oczekiwań. Nie sądziłem, że w tym roku będziemy  się droczyć z Zarządem, aby po wielu spotkaniach być może osiągnąć poziom z poprzedniego roku. Rozstaliśmy się bez uzgodnień, chociaż w firmach w Starogardzie i w Nowej Dębie już negocjacje zakończono porozumieniem. Następne spotkanie odbędzie się 26 lutego, ale czy zakończy się porozumieniem – trudno powiedzieć, być może, że będzie brak porozumienia, odejdziemy od stołu negocjacyjnego a pracodawca sam wprowadzi podwyżki bez uzgodnień ze związkami, tak już też bywało – zobaczymy.
To poniedziałkowe spotkanie dla mnie było też osobistą klęską, bo uznałem, że dałem się ograć jak dziecko i zgubiła mnie ufność w słowne ustalenia. Rok temu przy ustalaniu zmian w taryfikatorze naszym zdaniem zabrakło stanowiska laborantów, wśród kilku awansów o kategorię wyżej, niektórych grup zawodowych.
Mogliśmy nie podpisywać taryfikatora domagając się tej zmiany, ale uzgodniliśmy moim zdaniem, że ta grupa zawodowa zmieni nazwę i automatycznie znajdzie się w kategorii wyżej. Po podpisaniu porozumienia płacowego okazało się, że zaczynają się „schody” w tym temacie. Najpierw nam udowadniano, że tylko dla kilku osób z kilkunastu, można zmienić nazwę stanowiska. Potem nam obiecano, że stanowisko laboranta zostanie ponownie wyceniono, no a później było tylko gorzej. Co spotkanie cykliczne pytaliśmy co z wyceną i okazało się, że tak nas przetrzymano do poniedziałku właśnie, czyli rok, przetrzymano przez rok, po to tylko, żebyśmy usłyszeli, że wycena się odbyła a stanowisko zostało wycenione poniżej obecnego stanu. Nie chcę wprowadzać wrogiej atmosfery, dlatego skomentuję to tylko w ten sposób, dałem się ograć jak dziecko, wszystko trzeba zapisywać w porozumieniu, nie można nic uzgadniać na słowo. Ja w każdym razie na długo sobie zapamiętam jakiej metody użyto, jestem rozgoryczony, zdegustowany i nie zostawię tego bez echa, bo moim zdaniem tak po prostu się nie gra.
Przepraszam za ciut przydługi wywód, bo sprawa nie dotyczy większości pracowników, tylko kilkunastoosobowej grupy, która jednak moim zdaniem zdecydowanie nie zasłużyła na takie potraktowanie i moim zdaniem przy ustanawiania zmian w taryfikatorze w tamtym roku, została skrzywdzona. Natomiast tłumaczenie, że starszy laborant nie może być w grupie np. ze starszym elektrykiem i starszym mechanikiem, bo nie zna języka angielskiego dla mnie jest p……….. a nie argumentem, bo ci laboranci robią swoją robotę od lat, w kolejce po analizy stoją razem ze specjalistami i są ważnymi i potrzebnymi pracownikami w Kontroli Jakości. Mogę ich tylko przeprosić, że nie potrafiłem skutecznie się za nimi ująć.

Reasumując, uzgodnień podwyżkowych nie ma, nie wiem czy dojdziemy do porozumienia, pracodawca twierdzi, że fluktuacja pracowników w Polfie Warszawa jest mała, czyli odsetek zwalniających się z pracy jest nieduży w porównaniu z rynkiem lokalnym, to i nie bardzo widzi powody do większych wzrostów płac. Może w ciągu roku nastąpi refleksja, ale osobiście uważam, że to właśnie teraz powinny być skuteczne decyzje, żeby nie obudzić się „ z ręką w nocniku”.
Jeszcze jeden temat ostatnio był bardzo drażliwy a dotyczył wysyłania pracowników na urlopy. Nie będę opisywał sprawy szczegółowo, bo po interwencjach sprawę rozwiązaliśmy polubownie, natomiast uczulam pracowników aby zwracali uwagę na temat urlopów. Niżej fragment Kodeksu Pracy w tym temacie:
Art. 163.
§1. Urlopy powinny być udzielane zgodnie z planem urlopów. Plan urlopów ustala pracodawca, biorąc pod uwagę wnioski pracowników i konieczność zapewnienia normalnego toku pracy. Planem urlopów nie obejmuje się części urlopu udzielanego pracownikowi zgodnie z art. 1672.
§11. Pracodawca nie ustala planu urlopów, jeżeli zakładowa organizacja związkowa wyraziła na to zgodę; dotyczy to także pracodawcy, u którego nie działa zakładowa organizacja związkowa. W takich przypadkach pracodawca ustala termin urlopu po porozumieniu z pracownikiem. Przepis § 1 zdanie drugie i trzecie stosuje się odpowiednio.
§2. Plan urlopów podaje się do wiadomości pracowników w sposób przyjęty u danego pracodawcy.

Reasumując, mam nadzieję, że sytuacja która niedawno miała miejsce, już więcej się nie powtórzy a przełożeni będą bacznie zwracać uwagę na  cel i przeznaczenie urlopów wypoczynkowych oraz będą zarządzać urlopami zgodnie z prawem pracy.

U właściciela ; W farmacji


Porażka, chaos! System wykrywania sfałszowanych leków budzi skrajne emocje   Dziennik

To, jak wdrażamy przepisy dyrektywy fałszywkowej, najlepiej przedstawia mentalność Polaków. Unijne gremia przyjęły przepisy i dały państwom członkowskim kilka lat na dostosowanie się do nich. Biało-czerwony zwyczaj zaś nakazuje przez dłuższy czas się uśmiechać, mówić sobie, że jest wiele czasu, by w ostatniej chwili złapać się za głowę i pokrzykiwać: To już? Tego się nie da zrobić w tak krótkim czasie! Wszystkich, oprócz pośpiechu, łączy jedno: szukają winnych. Zdaniem farmaceutów winne są rząd i fundacja KOWAL, której powierzono wdrożenie systemu. Zdaniem rządu winni są farmaceuci i fundacja KOWAL. A zdaniem fundacji KOWAL pewnie winni są farmaceuci i rząd.
Wiele wskazuje na to, że fundacja KOWAL rzeczywiście nie podołała zadaniu i najbliższe miesiące będą trudne i dla aptekarzy, i dla pacjentów. Pamiętać jednak należy, że podmiot ten tworzą przedstawiciele branży farmaceutycznej. Pretensje więc powinni mieć do samych siebie. Sytuacja jest poważna. Leki bowiem będą sprawdzane pod kątem ich oryginalności. Tyle że weryfikowane będą także niektóre z tych już wyprodukowanych. I one w znaczącej mierze będą zapalały wszelkie czerwone lampki. Bo choć leki najprawdopodobniej będą oryginalne, to system będzie w nich widział fałszywki. Co prawda KOWAL przekonuje farmaceutów, by wydawać takie leki pacjentom, ale aptekarze zwracają uwagę, że wytyczne „jakiejś tam fundacji” to nie ustanowione prawo. Część aptek w ogóle do systemu nie będzie w najbliższych dniach podłączona. Nie otrzymały bowiem danych dostępowych. Trudno się temu dziwić, skoro wiele przesyłek wysyłano na nieaktualne adresy. Ustawodawca z kolei uważa, że wszystko można rozwiązać za pomocą groźby karania. Procedowany projekt nowelizacji prawa farmaceutycznego (powinna wejść w życie 9 lutego 2019 r., ale oczywiście nawet z tym nie zdążono) przewiduje kary do pół miliona zł dla wszystkich tych, którzy do nowych regulacji nie będą się stosować. A to, że w Polsce nikt tak naprawdę nie wie, jak się do nich zastosować - to przecież już problem przedsiębiorców, a nie władzy. Przespaliśmy ponad dwa lata. O nowych unijnych przepisach wiemy od 2016 r., ale i tak nie jesteśmy na nie gotowi. Szykuje się problem dla tysięcy farmaceutów i ryzyko dla pacjentów. Co na to resort zdrowia? Dolewa oliwy do ognia i planuje milionowe kary - Ogromny chaos - mówi Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET. Nieuchronna porażka - dodaje Łukasz Waligórski, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej, redaktor naczelny branżowego portalu Mgr. Farm.  Ryzyko dla pacjentów i gigantyczne wyzwanie stojące przed farmaceutami - stwierdza Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. „Uda się wszystko wprowadzić” - słyszymy z kolei w oficjalnych wypowiedziach urzędników wysokiego szczebla. Ale zaraz dodają: „Oby” i od razu zastrzegają, że to zwątpienie to oczywiście nieoficjalnie. Już w tę sobotę, tj. 9 lutego 2019 r., wchodzi do polskich aptek system wykrywania sfałszowanych leków. Od tego dnia każdy farmaceuta zanim wyda jakikolwiek specyfik, musi zweryfikować jego autentyczność. Choć o nowych ogólnounijnych regułach wszyscy wiedzieli od co najmniej 2016 r., to Polska jako państwo jest zupełnie nieprzygotowana do ich wdrożenia. Przy czym najwięcej zadań będą mieli aptekarze, który już podkreślają, że niejasności w interpretacji przepisów i wyzwań technicznych jest tyle, że nie chcą ponosić odpowiedzialności za ewentualną porażkę. A ta może być dotkliwa dla pacjentów. Bo jak słyszymy od pracowników aptek, może się okazać, że niektóre placówki - z ostrożności - przestaną wydawać część leków przychodzącym do nich chorym. Za systemem wykrywania sfałszowanych leków produktów medycznych, który spędza sen z powiek niemal całej branży farmaceutycznej stoi, tzw. dyrektywa fałszywkowa. To dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/62/UE z 8 czerwca 2011 r. zmieniająca dyrektywę 2001/83/WE w sprawie wspólnotowego kodeksu odnoszącego się do produktów leczniczych stosowanych u ludzi - w zakresie zapobiegania wprowadzaniu sfałszowanych produktów leczniczych do legalnego łańcucha dystrybucji. Uzupełniono ją rozporządzeniem delegowanym Komisji (UE) nr 2016/161 z 2 października 2015 r., w którym datę graniczną wprowadzenia nowych przepisów wyznaczono właśnie na 9 lutego 2019 r. I nie ma znaczenia, że polski ustawodawca nie zdążył przyjąć ustawy implementującej. Przepisy unijne należy stosować wprost. Niby proste, a wątpliwości przybywa Wdrożenie antyfałszywkowego systemu powierzono w Polsce fundacji KOWAL, czyli Krajowej Organizacji Weryfikacji Autentyczności Leków, a całą procedurę weryfikacji autentyczności medykamentów w dużym uproszczeniu można przedstawić tak: niemal każdy ze sprzedawanych leków na receptę oraz niektóre bez recepty będą musiały posiadać na swych opakowaniach unikalny kod. Aptekarz, wydając pacjentowi produkt, będzie musiał do tego oznaczenia przyłożyć specjalny czytnik. Jeśli system wskaże, że lek pochodzi z legalnego źródła, do sprzedaży dojdzie. Jeśli pojawi się alarm, aptekarz leku nie sprzeda, za to będzie musiał powiadomić inspekcję farmaceutyczną o tym, że ma na stanie najprawdopodobniej sfałszowany produkt. Zeskanowanie przed sprzedażą opakowania np. z tabletkami spowoduje, że jego oznaczenie zostanie wycofane z użytku. Tak więc, jeśli w przyszłości pojawiłoby się opakowanie oznaczone tak samo, ogólnounijny system błyskawicznie ostrzeże, że mamy do czynienia z fałszywką. Brzmi prosto, prawda? Niestety, to pozory, bo tak wcale nie jest. Farmaceuci mają ogrom wątpliwości. Co prawda wiele z nich rozwiewa główny inspektor farmaceutyczny (patrz: „Urząd wyjaśnia”, s. c5), ale obawy i tak zostają. Głowią się farmaceuci Największy problem dotyczy okresu przejściowego. Jest bowiem tak, że po 9 lutego 2019 r. leki u producentów będą miały nadawane specjalne oznaczenie. Wiele produktów wytworzonych przed datą graniczną jednak odpowiednich oznaczeń nie ma. Część producentów postanowiła przepakować swoje leki. Od pewnego czasu wprowadzają oni do obrotu produkty w opakowaniach zawierających zabezpieczenia - kod 2D oraz kod ATD (ATD czyli Anti-tempering device jest przewidzianym w rozporządzeniu delegowanym jednym z zabezpieczeń - obok niepowtarzalnego Identyfikatora - pozwalającym na stwierdzenie faktu uprzedniego otwarcia opakowania; w praktyce pojawia się na opakowaniach w postaci banderol, zabezpieczeń foliowych, opakowań wymagających uszkodzenia przy otwieraniu). Obecnie w obrocie znajdują się opakowania zawierające tylko jedno z zabezpieczeń lub oba zabezpieczenia łącznie, a część podmiotów odpowiedzialnych rozpoczęła już zasilanie centralnego repozytorium (europejskiej bazy) numerami identyfikującymi opakowania z serii już wprowadzonych do obrotu. Wielu wpisów jednak jeszcze nie ma. - Powyższa sytuacja po 9 lutego 2019 r. może skutkować tym, że farmaceuta wydając lek pacjentowi, widząc umieszczone na opakowaniu zabezpieczenia, będzie próbował dokonać weryfikacji autentyczności leku w krajowej bazie w odniesieniu do serii wprowadzonych przed 9 lutego 2019 r., co z dużym prawdopodobieństwem wygeneruje alert systemu - wyjaśnia Michał Kaczmarski, prezes KOWAL. Organizacja nazywa to „alertem fałszywie dodatnim”. Czyli w skrócie: opakowania wielu leków wyprodukowanych przed datą wejścia w życie przepisów mają już kod umożliwiający skanowanie produktu, ale zarazem po zeskanowaniu go system będzie zwracał komunikat, że lek może być sfałszowany. Farmaceuta, wiedząc, że ma do czynienia z alertem fałszywie dodatnim, powinien jednak wydać pacjentowi lek - słyszymy w fundacji KOWAL………………………………………………………………………………….…………………  ..
W kraju i na świecie


Podwyżki w Timken Polska
Dzięki staraniom zakładowej Solidarności od 1 marca 2019 roku fundusz płac w spółce Timken Polska w Sosnowcu wzrośnie o 5,5 proc. Wysokość podwyżek dla poszczególnych pracowników będzie przedmiotem odrębnych negocjacji między przedstawicielami związków zawodowych i pracodawcą. Rozmowy powinny zostać zakończone do końca lutego. Jak informuje Zbigniew Michalkiewicz przewodniczący Solidarności w Timken Polska w Sosnowcu, będzie to już kolejny rok z rzędu, w którym związkowcy skutecznie negocjują z pracodawcą wzrost płac. – Zawsze staramy się, żeby pieniądze na podwyżki zostały podzielone między pracowników w  optymalny sposób – mówi Zbigniew Michałkiewicz, przewodniczący Solidarności w spółce Timken Polska w Sosnowcu. Jak wyjaśnia, każdy z pracowników spółki ma indywidualnie określone zadania do wykonania. Wysokość podwyżki dla poszczególnych osób będzie zależała od tego, w jakim stopniu zrealizowały swoje plany. W 2018 roku fundusz płac w spółce został podniesiony o 4,5 proc. Wtedy też wysokość podwyżek była uzależniona od stopnia wykonania założonych planów. Pracownicy, którzy zrealizowali wyznaczone im zadania, otrzymali podwyżki w wysokości nie mniejszej niż 150 zł miesięcznie, a osoby, które  przekroczyły plan, co najmniej 230 zł miesięcznie. Sukcesem Solidarności jest także zmiana zasad naliczania premii. – Dotychczas w naszej firmie obowiązywały inne reguły dotyczące premii dla pracowników fizycznych, a inne dla umysłowych. Po latach starań udało nam się ujednolicić te zasady, co jest znacznie korzystniejsze dla pracowników, a premia będzie stanowić istotny składnik wynagrodzenia – wskazuje przewodniczący.  W tym roku dzieci pracowników Timken po raz kolejny skorzystają z wynegocjowanego przez Solidarność dofinansowania do ferii zimowych z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. – Zarówno w przypadku ferii, jak i letnich wakacji pracownicy mogą liczyć na dofinansowanie wypoczynku dzieci nawet do 75 proc. kosztów wyjazdu – podkreśla Michałkiewicz.

Referendum strajkowe w Biedronkach!
Solidarność działająca w Biedronce rozpoczęła referendum strajkowe. Głosowanie potrwa do końca kwietnia. To praca ponad siły – mówią pracownicy sieci Biedronka. W sklepie odpowiadają za wszystko, od zamiatania parkingu po rozładunek TIR-ów z towarem. Obowiązków ciągle przybywa, a liczba pracowników na zmianie od lat jest taka sama.  – W moim sklepie na zmianie są 3 osoby plus kierownik. Gdy dodatkowo ktoś np. weźmie urlop na żądanie robi się horror. Gdy wracam do domu po takiej dniówce nie mam nawet siły ugotować dzieciom obiadu – mówi pani Ewa, kasjerka z jednego ze sklepów Biedronki w dużym śląskim mieście. Pracownik „wielozadaniowy” Ewa wskazuje jednak, że „kasjerka" to określenie, które niezbyt przystaje do rzeczywistości, bo w Biedronce każdy pracownik jest „wielozadaniowy”. – W teorii odpowiadam za pierwszą alejkę, czyli wypiekanie pieczywa i warzywniak. W praktyce robię wszystko. Uzupełniam towar na półkach, sprzątam sklep i parking, pracuje w magazynie. Gdy podjedzie TIR, lecę go rozładować, a jak zadzwoni dzwonek, biegnę na kasę, gdzie na dodatek słucham pretensji od klientów, którzy muszą stać w kolejkach. Tak jakby to była moja wina – żali się pani Ewa. Na fatalne warunki pracownicy Biedronki skarżą się od lat. Tych skarg jednak nikt nie chce słuchać. Jak opowiada pani Magda, która w Biedronce jest zatrudniona od 10 lat, pracownicy nie mogą doprosić się u pracodawcy załatwienia najprostszych spraw, takich jak np. zaopatrzenie sklepu w podstawowy sprzęt do sprzątania. – Na cały sklep mamy jedno wiadro z mopem. Zmiotki i szufelki do zamiatania przyniosłyśmy sobie z domu. Kiedy zgłosiłam, że z krzesła obrotowego na kasie odpadły dwa kółka i nie da się na nim siedzieć, na nowe czekałam dwa miesiące – wylicza pani Magda. 
 Biedronka daje zarobić? Poprawa warunków pracy jest jednym z głównych postulatów Solidarności w sporze zbiorowym, który trwa w sieci Biedronka od sierpnia ubiegłego roku. Solidarność oraz pozostałe związki zawodowe, które przystąpiły do sporu, domagają się również skrócenia do 21.00 godzin pracy w dni przypadające przed niedzielą wolną od handlu (dziś niektóre Biedronki są w soboty otwarte nawet do 23.00) oraz wprowadzenia regulaminu wynagradzania z jasnymi kryteriami premiowania. – Biedronka bardzo często chwali się w mediach, o ile podwyższyła wynagrodzenia czy premie dla pracowników. Jednak zazwyczaj te „podwyżki” skonstruowane są w taki sposób, że część pracowników widzi je tylko w artykułach prasowych – tłumaczy Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności w Jeronimo Martins Polska, firmie do której należy sieć Biedronka. Sporu nie udało się rozwiązać przy stole negocjacyjnym. Jak podkreśla Piotr Adamczak, pracodawca mimo braku porozumienia w sprawie postulatów zgłoszonych przez pracowników, podjął decyzję o zakończeniu mediacji z udziałem mediatora wyznaczonego przez resort pracy. W tej sytuacji związkom zawodowym pozostało tylko rozpoczęcie referendum strajkowego. Formalnie głosowanie wystartowało 15 stycznia i potrwa do końca kwietnia. Zawiadomienie do prokuratury Jednak jeszcze przed rozpoczęciem głosowania, zaczęły się problemy. Pracodawca nie udostępnił związkom list pracowników, które są potrzebne do przeprowadzenia referendum. Zabronił im również wejścia z urnami do głosowania na teren sklepów. – Złożyliśmy w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury – podkreśla Piotr Adamczyk. Sieć Biedronka ma w Polsce ok. 3 tys. sklepów, w których zatrudnia ponad 65 tys. osób. Przeprowadzenie referendum strajkowego w tak dużym przedsiębiorstwie jest olbrzymim wyzwaniem logistycznym. Aby było ono ważne, głosy musi oddać co najmniej połowa wszystkich uprawnionych pracowników. – Pomimo tego, że pracodawca robi w naszej ocenie wszystko, aby utrudnić przeprowadzenie referendum, zainteresowanie pracowników jest bardzo duże. Do czasu wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę pracownicy mogą głosować np. w biurach regionów i oddziałów Solidarności w całym kraju. Oprócz tego mamy urny mobilne, z którymi jeździmy od sklepu do sklepu – tłumaczy przewodniczący.

Miara Mirosław                  
 Przewodniczący KM NSZZ  Solidarność