czwartek, 17 października 2019

PIGUŁKA 32/19


PIGUŁKA                Warszawa 18.10.2019r.
Co słychać w Solidarności                    Nr 32/19
Tygodnik NSZZ Solidarność Polfa Warszawa S.A.
___________________________________________________________________________________________________________________________________

W Polfie Warszawa  S.A.

W Tygodniu

W dniu 17 października odbyło się kolejne spotkanie negocjacyjne dotyczące określenia zasad przejścia pracowników do nowej fabryki w Duchnicach. Związki zawodowe praktycznie już od kilku lat podnosiły ten problem, chcąc od dawna przystąpić do negocjacji w celu podpisania porozumienia. Niestety dopiero niedawno udało się przekonać Zarząd Polfy, że warto takie porozumienie w sprawie zasad przejścia pracowników negocjować. To jest o wiele miesięcy za późno, ponieważ przejścia pracowników już jakiś czas temu się zaczęły i działo się to w pewnym chaosie, niepewności itd. Ale jak to się mówi „lepiej późno niż wcale” i dobrze, że w końcu Zarząd Polfy podjął się negocjacji.
Odbyło się kilka spotkań i mogę zdecydowanie powiedzieć, że po czwartkowym spotkaniu jesteśmy bardzo blisko podpisania porozumienia. Nie mogę potwierdzić, że będzie to bardzo fajne porozumienie na miarę „Umowy Społecznej” jaką podpisaliśmy w 2004 roku z PHF, ale uczciwie mogę stwierdzić, że jeśli podpiszemy to porozumienie, czego jak wspomniałem jesteśmy blisko, to będzie to niezłe porozumienie, dające przede wszystkim jasność zasad przechodzenia do Duchnic lub „nie przechodzenia”. Jakbym miał ocenić to porozumienie w skali od 1 do 10 to zaryzykowałbym ocenę między 6 a 7 mojego zadowolenia z negocjacji 😊. No więcej nic póki co, nie mogę napisać, bo i obowiązuje tajemnica i porozumienie bliskie ale jeszcze nie podpisane.

Druga ważna informacja z ostatnich dni, to sprzedaż naszego ośrodka w Marksewie. Trwają czynności które najprawdopodobniej w niedługim czasie doprowadzą do ostatecznej sprzedaży tego ośrodka.
Pieniądze ze sprzedaży zasilą nasz fundusz socjalny, czyli praktycznie wszyscy będą mogli finansowo skorzystać z tej puli pieniędzy uzyskanej ze sprzedaży. Po zakończeniu procesu sprzedaży będziemy chcieli określić z Zarządem zasady podziału środków uzyskanych ze sprzedaży. Oczywiście na tym etapie nie mogę napisać o jaka wysokość środków finansowych chodzi.


Na zakończenie chciałbym przypomnieć a przede wszystkim zachęcić członków NSZZ Solidarność do korzystania z kart CDO24 jakie swego czasu od nas otrzymali. Karty te upoważniają do korzystania z pomocy prawnej w każdej sprawie, zarówno prawa pracy ale i prawa cywilnego, karnego, rodzinnego itd.
Ciągle mam telefony z pytaniami o aspekty prawne i po rozmowach mam wrażenie, że wielu z nas zapomniało, że takie karty i takie możliwości ma. Mam takie przeświadczenie, że jak coś otrzymujemy „że tak powiem za darmo” to nie bardzo to doceniamy. Oczywiście te karty nie są za darmo, bo członkowie płacą składki, to wiadomo, ale przypomnę, że kancelarii co miesiąc płacimy za każdego członka składkę aby mógł z tej karty korzystać. Zastanawiam się czy w nowym roku nie zweryfikować tych kart i nie zapytać naszych członków, kto chce mieć nadal tę kartę a komu jest zbędna, bo może warto z jakiejś ilości zrezygnować i nie płacić jeśli nie mamy zamiaru z nich korzystać. Proszę o wasze opinie mailowe w tej sprawie, czy weryfikujemy, czy zostawiamy tak jak jest. Natomiast póki co przypominam, że posiadacie takie karty, odszukajcie je i korzystajcie z nich na bieżąco w każdej sprawie.
Przy okazji przypomnienie, że można również korzystać z kart rabatowych na stacjach paliwowych Lotos, jak również mamy możliwość zniżek w ubezpieczeniach PZU, jeśli posiadamy legitymację elektroniczną NSZZ Solidarność.
U właściciela ; W farmacji


MUSIMY ZWIĘKSZYĆ DOSTĘPNOŚĆ LEKÓW BIOLOGICZNYCH    Puls Biznesu

Przemysł farmaceutyczny Oszczędności wynikające ze spadku cen leków biologicznych nie przekładają się na zwiększenie dostępności takich terapii w Polsce. Tymczasem są one dla wielu chorych jedyną szansą na normalne życie. Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski obiecuje, że więcej chorych będzie mogło korzystać z takiego leczenia. Dostępność leków biologicznych w Polsce jest najgorsza w UE — podkreślano podczas konferencji pt. „Kliniczne i ekonomiczne aspekty leczenia biologicznego w Polsce" (8 października 2019 r.) w Warszawie. W przeszłości przyczyną tej sytuacji były bardzo wysokie ceny leków biologicznych. Dlatego zaczęto je stosować w ramach programów lekowych o bardzo restrykcyjnych kryteriach włączania chorych, często odbiegających od rekomendacji polskich i europejskich towarzystw naukowych. Wygasanie patentów na leki biologiczne i pojawienie się na rynku konkurencji spowodowało, że ich ceny znacząco spadły.
Dostępność do poprawki Jak podkreśla Izabela Obarska, ekspert ochrony zdrowia, współautorka zaprezentowanego podczas konferencji raportu „Dostęp do leczenia biologicznego w Polsce", jesteśmy jedynym krajem w Europie, w którym skuteczne leczenie biologiczne jest przerywane po wyznaczonym w programie czasie i wznawiane dopiero po nawrocie cho- roby. Jest to nie tylko nieetyczne, ale również paradoksalnie skutkuje większymi kosztami, bo efektywność leków po ponownym ich włączeniu może być mniejsza i prowadzi w wielu przypadkach do zmiany terapii na droższą. W innych krajach leczenie prowadzi się, dopóki jest skuteczne. W przypadku chorób zapalnych jelit czas refundacji leczenia biologicznego w Polsce wynosi od 12 do 24 miesięcy. Chorzy na reumatoidalne zapalenie stawów (RZS) mogą korzystać z terapii 18 miesięcy, a na łuszczycę — w zależności od leku — od 24 do 96 tygodni. Bardzo wyśrubowane są też kryteria kwalifikacji do leczenia biologicznego. W przypadku chorób zapalnych jelit często nawet dzieci z ciężką postacią choroby nie są włączane do programu. W 2018 r. leczonych z powodu choroby Leśniowskiego-Crohna było w Polsce zaledwie 9,5 proc. pacjentów. Tymczasem na Węgrzech 19,1 proc., a we Francji ponad 30 proc. Obecnie w programach lekowych leczy się zaledwie 1,5 proc. chorych na RZS. W krajach Europy Zachodniej odsetek ten waha się od 15 proc. w Wielkiej Brytanii do 75 proc. w Irlandii. U nas do programu włączani są wyłącznie pacjenci z dużą aktywnością choroby albo dopiero wówczas, gdy grozi im kalectwo lub zagrożone jest ich życie. W 2018 r. terapią biologiczną w Polsce objętych było około 0,1 proc. pacjentów, w Europie Zachodniej 20 proc.
Oszczędności a dostępność. Po wygaśnięciu ochrony patentowej leku biologicznego jego produkcję rozpoczyna wielu innych producentów. Aby zarejestrować swoje leki, muszą na podstawie badań klinicznych wykazać, że działają one tak, jak lek już obecny na rynku. To znaczy, że są równie skuteczne i bezpieczne. Jeśli badania wykazują ich równoważność z lekiem obecnym już na rynku, Europejska Agencja Leków dopuszcza je do leczenia. W stosunku do nowych leków stosuje się różne nazwy: ang. biosimilars (leki biologiczne biopodobne) lub bardziej precyzyjnie — leki biologiczne równoważne. Ich pojawianie się na rynku stymuluje konkurencję i obniża ceny. Jak pokazuje zaprezentowany raport, obecna cena najtańszego infliksymabu jest niższa o 62 proc. od tej z końca grudnia 2013 r„ etanerceptu o 43 proc., trastuzumabu o 50 proc., adalimumabu o 53 proc., a rytuksymabu o 53 proc. Szacunki IQVIA Institute dowodzą, że w wyniku tej konkurencji polski system ochrony zdrowia zaoszczędzi ponad 100 mln EUR do końca 2020 r. Należy podkreślić, że leki biologiczne równoważne mogą w istotny sposób wpłynąć na rokowania obecnych i przyszłych pokoleń pacjentów, dając im szansę na normalne życie w pełnej sprawności bez objawów choroby. Osiągnięcie przełomu będzie możliwe, jeśli dostęp do leczenia zapewnimy wszystkim pacjentom, którzy tego potrzebują na wczesnym etapie choroby — mówi współautor raportu dr Marcin Stajszczyk, kierownik Oddziału Reumatologii i Chorób Autoimmunologicznych Śląskiego Centrum Reumatologii, Rehabilitacji i Zapobiegania Niepełnosprawności w Ustroniu.
Rekomendacje dla Polski Zwiększenie dostępu powinno nastąpić poprzez poszerzenie kryteriów włączania pacjentów do programów lekowych we wcześniejszym stadium choroby, bez ograniczenia czasu trwania terapii. Kolejnym sposobem jest umożliwienie zakupu refundowanych leków biologicznych w aptece — mówi Dominique Petit, prezes Sandoz Polska, światowego lidera w produkcji leków biologicznych równoważnych.
Obecnie w większości krajów UE (m.in. w Bułgarii, Danii, Słowacji, Rumunii) leki biologiczne są dostępne w aptece na receptę. Zaoszczędzone na obniżkach cen leków środki powinny być przeznaczane na sfinansowanie leczenia większej ilości chorych. — Należy jak najszybciej wpisywać na listy refundacyjne nowe konkurujące ceną leki. Warto też powołać Zespół Parlamentarny, który będzie pilnować, aby każda obniżka cen przekładała się na lepszy dostęp do leczenia biologicznego — dodaje Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.
Beata Ambroziewicz, prezes Polskiej Unii Organizacji Pacjentów, podkreśla, że dziś już nikt nie ma wątpliwości, że zamiana leku jednego producenta na tańszy innego nie wypływa na skuteczność i bezpieczeństwo leczenia. Potrzebna jest jednak edukacja pacjentów w tym względzie.

W kraju i na świecie


Pozytywny wpływ dialogu - „Solidarność” uczestniczy w „Together at Work”

http://www.solidarnosc.org.pl/aktualnosci/wiadomosci/zagranica/item/19013-pozytywny-wplyw-dialogu-solidarnosc-uczestniczy-w-together-at-work

 

NSZZ „Solidarność” włączy się w kampanię EKZZ – „Razem w Pracy”, która ma na celu zwiększenie roli układów zbiorowych, wzmocnienia możliwości negocjowania i zagwarantowania dobrych płac i warunków pracy, dzięki czemu możliwe będzie budowanie bardziej sprawiedliwego społeczeństwa. Założenia kampanii prezentował podczas obrad Komisji Krajowej w Jarnołtówku Mirosław Miara, szef Sekretariatu Przemysłu Chemicznego NSZZ „Solidarność”. „Together at Work” (Razem w Pracy), to hasło kampanii, którą we wrześniu rozpoczęła konfederacja europejskich związków zawodowych IndustriALL European. Konfederacja skupia ponad  8 milionów członków z  europejskich organizacji związkowych z branży chemicznej, górniczej, metalowej, energetycznej oraz przemysłu lekkiego (odzieżowy, obuwniczy). Członkami IndustriALL European są Krajowe Sekretariaty: Górnictwa i Energetyki, Metalowców oraz Chemii  NSZZ Solidarność. Głównym celem kampanii jest wykazanie pozytywnego wpływu negocjacji zbiorowych, wspieranych przez silne związki zawodowe, dla  polepszenia  życia pracowników. Właśnie ruszył pierwszy etap kampanii.

 

Zmiany w ZUZP korzystne dla pracowników

Organizacje związkowe działające w Orlen Południe S.A. w Trzebini, wśród nich NSZZ „Solidarność”, wynegocjowały z pracodawcą zmiany w Zakładowym Układzie Zbiorowym Pracy. Nowe zapisy dotyczą m.in. podwyższenia stawek zaszeregowania na poszczególnych stanowiskach i obowiązują od 1 października.
Jak informuje Tomasz Żochowski, przewodniczący zakładowej „S” najniższe wynagrodzenia w poszczególnych grupach zawodowych wzrosły o kwoty wynoszące od 200 do 1000 zł brutto miesięcznie. Z kolei maksymalne stawki, jakie pracownicy mogą otrzymać, zostały podniesione o kwoty od 110 do 1400 zł brutto. Kolejna zmiana odnosi się do zasad wypłacania nagrody rocznej. Będzie ona przysługiwała za czas pracy w spółce. – Nawet jeśli pracownik w ciągu roku odejdzie do innej firmy, to i tak dostanie nagrodę za każdy miesiąc przepracowany u nas – podkreśla przewodniczący „S”.
Równocześnie doprecyzowano wymagania dotyczące wykształcenia i doświadczenia zawodowego, jakie każda osoba musi spełniać, by móc pracować na danym stanowisku. Było to związane z tzw. wartościowaniem stanowisk pracy przeprowadzonym przez firmę zewnętrzną na wniosek związków zawodowych. – Bardzo nam na tym zależało. Z jednej strony ścieżki kariery stały się przejrzyste. Z drugiej, mamy gwarancję, że osoby zatrudniane w firmie będą miały odpowiednie kompetencje – dodaje Tomasz Żochowski.
ZUZP wszedł w życie 1 stycznia 2019 roku, zmiany do układu zostały wprowadzone zaledwie 9 miesięcy później. Jednak trzeba pamiętać, że wcześniej negocjacje na temat zapisów ZUZP trwały blisko 4 lata i strona związkowa nie chciała czekać z jego podpisaniem do zakończenia wartościowania stanowisk pracy. – Chcieliśmy, żeby układ zaczął obowiązywać jak najszybciej i to się stało 1 stycznia, a jednocześnie umówiliśmy się z pracodawcą, że po zakończeniu wartościowania stanowisk, wprowadzimy do układu odpowiednie korekty – informuje.
Zapisy ZUZP są korzystne dla pracowników, ponieważ gwarantują m.in. coroczny wzrost płac. Wysokość podwyżek została powiązana ze stopniem realizacji celów inwestycyjnych firmy. W styczniu, po wejściu układu w życie wynagrodzenia zasadnicze wszystkich pracowników, z wyjątkiem kadry menedżerskiej, wzrosły o 15 proc. Jeden z zapisów dokumentu dotyczy także premii kwartalnej, która będzie wzrastać o 5 proc. rocznie i w 2022 roku wyniesie 30 proc. płacy zasadniczej pracownika.
 W Orlen Południe S.A. w Trzebini pracuje ponad 630 osób.


Podwyżki płac w Adient Seating Poland w Siemianowicach Śląskich

 

Średnio o 11 proc. wzrastają od tego miesiąca wynagrodzenia pracowników produkcyjnych zatrudnionych w spółce Adient Seating Poland w Siemianowicach Śląskich. 9 października strona związkowa zawarła z pracodawcą porozumienie w tej sprawie.

Jak informuje Grzegorz Śpiewak, przewodniczący zakładowej „Solidarności”, stawki godzinowe zostaną podwyższone o kwoty od 2,2 zł do 2,5 zł brutto. Część podwyżki zostanie uzależniona od oceny uzyskanej przez pracownika. To oznacza, że miesięczne zarobki będą wyższe od ok. 370 zł do ok. 420 zł brutto.

Równocześnie o 2 zł brutto wzrosły najniższe stawki dla pracowników zatrudnionych za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej i tych, którzy dopiero zaczęli pracę w Adient Seating Poland. Analogicznie będą one wynosić 15,5 zł i 16 zł brutto za godzin e. Jak informuje Grzegorz Śpiewak, każdy nowy pracownik najpierw jest zatrudniany przez agencję, a po upływie od 3 do 6 miesięcy przechodzi do firmy. – Jesteśmy zadowoleni z zapisów porozumienia, chociaż wiadomo, że każdy chciałby wynegocjować jeszcze więcej. Mam nadzieję, że dzięki tym podwyżkom wynagrodzenia staną się bardziej konkurencyjne, co pozwoli na przyciągnięcie nowych pracowników – dodaje przewodniczący „S” w spółce.

Porozumienie wejdzie w życie już w tym miesiącu, a wyższe wypłaty wpłyną na konta pracowników produkcyjnych na początku listopada. Rozpoczęcie rozmów o podwyżkach dla osób zatrudnionych w administracji strona związkowa zaplanowała na koniec grudnia.

W Adient Seating Poland w Siemianowicach Śląskich zatrudnionych jest blisko 2350 osób, z czego ok. 450 pracuje za pośrednictwem agencji. Zakład produkuje stelaże do siedzeń samochodowych.



Miara Mirosław                  
 Przewodniczący KM NSZZ  Solidarność


czwartek, 3 października 2019

PIGUŁKA nr.31/19


PIGUŁKA                Warszawa 04.10.2019r.
Co słychać w Solidarności                     Nr 31/19
Tygodnik NSZZ Solidarność Polfa Warszawa S.A.
___________________________________________________________________________________________________________________________________

W Polfie Warszawa  S.A.

W Tygodniu

W poprzednim tygodniu miało miejsce wydarzenie, które warto szerzej omówić. Jak wszyscy wiemy nasi pracownicy  pracują na trzy zmiany a co za tym idzie, pracują również na zmianę nocną. Ta zmiana jest bardzo nielubiana przez naszych pracowników i nie będę tłumaczył dlaczego, bo każdy z nas jest sobie zapewne wyobrazić koszmar pracy ośmiogodzinnej, przez kolejne pięć nocy. Ja nie muszę sobie tego wyobrażać, bo w swoim życiu pracowałem kilka tygodni na takiej zmianie i nigdy więcej nie chciałbym tego doświadczyć. Tym bardziej trudno sobie wyobrazić, żeby piątej nocy ( z piątku na sobotę) powziąć wiadomość, że jest potrzeba pozostania jeszcze przez trzy godziny (praca w nadgodzinach). No niestety życie może przynieść takie niespodzianki, nagła potrzeba wykonania jakiejś pracy, bo jej niewykonanie może grozić olbrzymimi stratami.
Podobna sytuacja wydarzyła się u nas. Ta ostatnia piąta noc często w rozmowach przez pracowników jest określana jako już totalny koszmar, twierdzą, że już „nie wiedzą jak się nazywają”, po tylu kolejnych pracujących nocach. Zaistniała właśnie sytuacja, pozostania po tej piątej nocy jeszcze trzy godziny i tu dochodzimy do sedna problemu, który chcę opisać. Jaką to niemiłą niespodziankę w takiej sytuacji zgotowało nam nasze „prawo pracy”. Otóż Kodeks Pracy zasadniczo nie przewiduje możliwości zapłacenia za nadgodziny w soboty, gdy sobota jest dniem wolnym. Nawet jeśli pracownik ma przyjść dodatkowo do pracy w nadgodzinach w sobotę,  na dwie czy trzy godziny, to zgodnie z prawem należy mu się cały dzień  do odbioru. Teraz dochodzimy do największej niespodzianki prawnej a właściwie do „paranoi prawnej” moim zdaniem. Otóż jakby pracownik pracował na noc z piątku na sobotę i wyszedł z pracy o 6.00 a potem miałby przyjść np. na 7.00 na trzy godziny, to za te trzy godziny należy się dzień wolny za pracę w sobotę, no i to jest ok, ale jak pracownik pracował od 22.00 z piątku do 6.00 w sobotę i został  dodatkowo trzy godziny w ramach nadgodzin, to już nie należy się dzień wolny za pracę w sobotę, bo w tym przypadku interpretacja prawna jest taka, że doba pracy tego pracownika jest od 22.00 w piątek do 22.00 w sobotę i nastąpiło tylko przekroczenie doby pracowniczej w ramach nadgodzin. Należy się tylko zapłata za trzy godziny pracy w nadgodzinach. Czy to jest logiczne, czy to ktoś rozumie, czy to jest sprawiedliwe, takie pytania mnie się osobiście nasuwają. No ale tak jest.
Po takim wydarzeniu nasuwa się mi taka myśl, takie pytania: czy powinno się namawiać pracowników po pięciu przepracowanych nocach do pracy dodatkowej przez np. trzy godziny w sobotę rano. No generalnie uważam, że to nie powinno się zdarzać absolutnie, absolutnie ( po pierwsze najważniejszy jest pracownik – prawda?) no chyba, że sytuacja jest bardzo, bardzo wyjątkowa tzn. zdarzyła się awaria, czy rzecz nieprzewidywalna wcześniej i wyjątkowo trzeba tak zadziałać. Myślę jednak i mam nadzieję, że takie decyzje nie wynikają np. z chęci nadgonienia planu, bo to byłoby moim zdaniem już bardzo niefajnie wobec pracowników.
Praca na noc moim zdaniem już sama w sobie jest nieprzyjazna dla człowieka, wręcz „nieludzka” rzekłbym, chociaż wiem, że taka praca w niektórych zawodach jest nieodzowna.
Druga rzecz jaka mi się nasuwa po takim zdarzeniu, uważam iż przełożeni takich pracowników, którzy po piątej nocy zostali w pracy w sobotę na trzy godziny, powinni wystąpić do Zarządu Polfy o dodatkową nagrodę dla tych pracowników. Osobiście też postaram się namówić Zarząd Polfy do finansowego wyróżnienia takich pracowników, skoro prawo pracy w takim przypadku obeszło się wobec nich tak „niesprawiedliwie” moim zdaniem.
Trzecia sprawa, to mam nadzieję, że to była wyjątkowa sytuacja, awaryjna i nie będzie się zdarzać a „broń Boże” nie będzie na chłodno planowana.
U właściciela ; W farmacji


Leki skażone rakotwórczymi substancjami na rynku. Europejska Agencja Leków szuka winnych
Onet.pl
Kiedy w zeszłym roku doszło do głośnej afery i z rynku wycofano kilkadziesiąt leków na nadciśnienie, ze względu na zanieczyszczenie rakotwórczą substancją, podejrzenia padły na chińskie i indyjskie fabryki. Może się jednak okazać, że winę ponoszą europejscy producenci. Zanieczyszczenia w lekach Europejska Agencja Leków (EMA) wezwała wszystkich producentów do sprawdzenia ... Kiedy w zeszłym roku doszło do głośnej afery i z rynku wycofano kilkadziesiąt leków na nadciśnienie, ze względu na zanieczyszczenie rakotwórczą substancją, podejrzenia padły na chińskie i indyjskie fabryki. Może się jednak okazać, że winę ponoszą europejscy producenci. Zanieczyszczenia w lekach. Europejska Agencja Leków (EMA) wezwała wszystkich producentów do sprawdzenia, czy w procesie produkcji leków nie dochodzi do powstawania trujących nitrozoaminów - podał “Dziennik Gazeta Prawna”. Producenci mają na to sześć miesięcy.
EMA zareagowała na coraz częstsze wycofania produktów leczniczych ze względu na obecność substancji, które mogą być rakotwórcze. Tak było rok temu, gdy masowo wycofano leki na nadciśnienie zawierające walsartan. Z rynku zniknęło wtedy kilkadziesiąt różnych środków. Kolejne niepokojące informacje pojawiły się 19 września 2019 - Główny Inspektorat Farmaceutyczny wstrzymał sprzedaż aż 11 różnych leków na zgagę, w tym bardzo popularnych środków, jak Ranigast czy Riflux. Okazało się, że wszystkie zawierały tę samą substancję czynną - ranitydynę. Jako przyczynę wstrzymania w obrocie podano zanieczyszczenie N-nitrozodimetylenoaminą (NDMA). Ale na tym nie koniec, bo obecność nitrozoaminów wykazano również w pioglitazonie - związku stosowanym w leczeniu cukrzycy typu 2. EMA początkowo podejrzewała, że winę ponoszą zakłady produkujące substancje czynne w Chinach i Indiach. Jednak teraz nakazała kontrole producentom, co może oznaczać, że do zatrucia leków może dochodzić na etapie produkcji. Nie wiadomo, jak duże mogą być nieprawidłowości. “Unijny organ dopiero sprawdza skalę zjawiska i nie wiemy, jakie będą jego ustalenia po analizach przeprowadzonych przez producentów leków” - mówił w “DGP” Marek Toków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej. Eksperci obawiają się, że jeśli w toku kontroli okaże się, że różne substancje są wadliwe, to konieczne będzie wycofanie ze sprzedaży wielu leków, które są teraz dostępne w aptekach. Nitrozoaminy - co to jest? Nitrozoaminy to związki chemiczne, które wykazują działanie rakotwórcze. Wśród nich najbardziej szkodliwa jest N-nitrozodimentylenoamina - udowodniono, że ma właściwości kancerogenne, mutagenne oraz teratogenne (powodujące wady płodu). Toksycznie działa też na wątrobę i błony śluzowe. Naukowcy wykorzystują tę substancję w badaniach, gdy chcą wywołać nowotwory u myszy. Jakie mogą skutki zażywania leków zanieczyszczonych nitrozoaminami? EMA podała, że 30 na 100 tys. pacjentów przyjmujących zatruty walsartan przez kilka lat w maksymalnej dawce, jest narażonych na zachorowanie na raka. Jednocześnie agencja uspokaja, że ryzyko jest stosu.

KTO ODPOWIADA ZA SKAŻONE LEKI   Dziennik
Wytwórcy leków mają pół roku na sprawdzenie, czy w procesie wytwarzania ich produktów powstają trujące nitrozoaminy. To efekty ubiegłorocznej afery, kiedy stwierdzono obecność trującego związku chemicznego NDMA w wielu preparatach na nadciśnienie, oraz niedawnego wstrzymania farmaceutyków na zgagę. Dotychczas winowajców skażenia leków upatrywano w chińskich oraz hinduskich fabrykach substancji czynnych Może się okazać, że winni tej sytuacji są producenci.

W kraju i na świecie


„Solidarność” będzie obecna na pogrzebie Kornela Morawieckiego

Msza święta pogrzebowa śp. Marszałka Seniora Kornela Morawieckiego odbędzie się w sobotę o godz. 12:00 w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. Ceremonia pogrzebowa będzie miała miejsce na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach bezpośrednio po mszy świętej, około godz. 15:00.
Z ogromnym żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Pana Ojca, Kornela Morawieckiego. Człowieka „Solidarności”, osoby niezwykle nam bliskiej, wielkiego Bohatera polskiej drogi do wolności – napisał w liście kondolencyjnym do Premiera Mateusza Morawieckiego Piotr Duda.

Trochę wyższy wskaźnik naliczania zakładowego funduszu socjalnego

 

 Senat bez poprawek przyjął rządową nowelizację ustawy o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych, ustalającą podstawę wskaźnika naliczania funduszu wg przeciętnego wynagrodzenia z drugiej połowy roku 2014. To korzystniejsze od pierwotnej propozycji rządu, który za podstawę wskazywał przeciętne wynagrodzenie z pierwszej połowy roku 2014. To efekt negocjacji „Solidarności” z Rządem i choć oczekiwany był większy wzrost, obecną nowelizację należy traktować jako umiarkowany sukces Związku.
Zgodnie z ustawą wskaźnik naliczania zakładowego funduszu socjalnego określa się w odniesieniu do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Powinien być corocznie waloryzowany, jednak przez 8 lat był zamrożony na poziomie 2012 r.  "Solidarność" zdecydowanie zabiega o jak najszybsze nadrobienie zaległości. Postulat ten umieściła jako jeden z głównych w ramach tzw. "Piątki Solidarności".
Fundusz tworzony jest obowiązkowo w zakładach pracy zatrudniających powyżej 50 pracowników. Poniżej tworzony jest na zasadzie dobrowolności. Powstaje przez obowiązkowy odpis wyliczany wg wspomnianego powyżej wskaźnika.
Obecnie ustawa została przekazana do Sejmu i będzie głosowana na najbliższym posiedzeniu.

Koniec taniej siły roboczej?

 

Zapowiedź szybkiego wzrostu płacy minimalnej świadczy o zupełnie innym podejściu obecnej ekipy rządzącej do polityki rynku pracy w porównaniu do poprzednich rządów. To dobra wiadomość, z jednym poważnym zastrzeżeniem. Pracownicy zyskają tylko wówczas, gdy przepisy o najniższym wynagrodzeniu nie będą omijane. 
 Zgodnie z ogłoszonym niedawno programem Prawa i Sprawiedliwości, jeśli to ugrupowanie wygra październikowe wybory, płaca minimalna ma w najbliższych latach rosnąć w niespotykanym dotąd tempie. W przyszłym roku, co jest już pewne bez względu na wynik wyborów, wyniesie ona 2600 zł brutto. Z kolei w 2021 najniższe wynagrodzenie ma wzrosnąć do 3000 zł, a w 2023 roku do 4000 zł, jeśli PiS zdoła utrzymać władzę i spełni swoje obietnice. 
Już dawno powinno być więcej
Podnoszenie płacy minimalnej stanowi jeden z priorytetowych postulatów Solidarności, a jak pokazują dane gospodarcze jest to żądanie w pełni uzasadnione. W naszym kraju przez wiele lat pensje rosły znacznie wolniej od wydajności pracy. Jak wyliczył już kilka lat temu prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Polityki Społecznej w Warszawie, gdyby wzrost wynagrodzeń był proporcjonalny do rosnącej produktywności, już 2013 roku średnie wynagrodzenie w Polsce powinno przekroczyć 5 tys. zł brutto. Fakt, że płace w naszym kraju przez wiele lat nie nadążały za wzrostem gospodarczym, potwierdzają też m.in. dane dotyczące udziału wynagrodzeń w Produkcie Krajowym Brutto, który według danych Komisji Europejskiej jest w Polsce znacznie niższy niż wynosi unijna średnia. Jedną z przyczyn tej sytuacji był przyjęty w latach 90. ubiegłego wieku i kontynuowany przez kolejne ekipy rządzące model rozwoju gospodarczego oparty głównie na budowaniu konkurencyjności polskiej gospodarki właśnie na niskich płacach, lub mówiąc bardziej dosadnie, na taniej sile roboczej. Podobne myślenie towarzyszyło kolejnym rządom w zakresie kształtowania aktywnej polityki rynku pracy, która koncentrowała się w zasadzie jedynie na ograniczaniu bezrobocia, na dalszy plan spychając jakość już istniejących i nowo tworzonych miejsc pracy. W efekcie mieliśmy do czynienia z lawinowym wzrostem zatrudniania na czas określony, lub na podstawie umów cywilnoprawnych. 
Inne podejście
Zapowiedź szybkiego podwyższenia płacy minimalnej bez wątpienia świadczy o odmiennym spojrzeniu obecnego rządu na rolę państwa w kształtowaniu rynku pracy. Podobnie jak wiele innych elementów wprowadzonych w ostatnich latach, takich jak np. realizacja postulatów NSZZ Solidarność i innych związków zawodowych dotyczących stawki godzinowej, czy ograniczenia umów na czas określony. – Faktem jest, że tym pozytywnym zmianom towarzyszy dobra koniunktura gospodarcza, co sprawia, że ich wprowadzenie jest znacznie łatwiejsze. Trzeba jednak oddać obecnemu rządowi, że wykorzystał dobrą sytuację gospodarczą, aby poprawić jakość i warunki pracy – mówi dr hab. Adam Mrozowicki, socjolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Pytanie brzmi jednak, jaki nowy sposób omijania kodeksowych umów o pracę zostanie wymyślony i która luka w systemie zostanie wykorzystana, żeby ominąć płacę minimalną, bo takie luki wciąż istnieją – dodaje. 
Zwyciężyła logika polityczna
Socjolog wskazuje, że o ile znaczące podwyższenie płacy minimalnej może stanowić bodziec dla pozytywnych procesów gospodarczych związanych ze wzrostem siły nabywczej najgorzej zarabiających grup pracowników, to sposób, w jaki podwyżka ma być wprowadzana, jest daleki od ideału, co długofalowo może przynieść opłakane skutki. – Podwyżka płacy minimalnej rzeczywiście poprawi sytuację najmniej zarabiających pracowników, jeśli nie będzie w różny sposób omijana przez pracodawców. Dlatego bardzo ważne jest w tym przypadku wzmocnienie roli związków zawodowych, dialogu społecznego i instytucji, które są za ten dialog odpowiedzialne. Tymczasem rząd w tej sprawie działa jednostronnie i tym samym marginalizuje Radę Dialogu Społecznego, gdzie wysokość minimalnego wynagrodzenia w każdym kolejnym roku powinna być uzgadniana w formie kompromisu między związkami zawodowymi i pracodawcami. Niestety zwyciężyła tu logika polityczna, a nie myślenie systemowe – tłumaczy dr hab. Adam Mrozowicki.  Prezentując swój program wyborczy, PiS zadeklarował nie tylko, ile będzie wynosić płaca minimalna w przyszłym roku, ale również w kolejnych latach. W takiej sytuacji jakakolwiek dyskusja między związkami zawodowymi i organizacjami pracodawców na ten temat została zamknięta, zanim zdążyła się rozpocząć. – W mojej ocenie to bardzo dobrze, że płaca minimalna rośnie. Trzeba jednak pamiętać, że skoro teraz rząd mógł podwyższyć minimalne wynagrodzenie bez odpowiednich uzgodnień z partnerami społecznymi, tak w przyszłości ten lub inny rząd będzie mógł płacę minimalną obniżyć w równie arbitralny sposób, np. gdy będziemy mieli do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym – podkreśla socjolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. 





Miara Mirosław                  
 Przewodniczący KM NSZZ  Solidarność