Co słychać w Solidarności Nr 16/19
Tygodnik NSZZ Solidarność Polfa Warszawa S.A.
___________________________________________________________________________________________________________________________________
W
Polfie Warszawa S.A.
|
|
W tygodniu
„Święta święta i po świętach” ale
mnie został pewien niesmak. Tuż przed świętami zwracałem się do Prezesa Zarządu
o zwolnienie pracowników o dwie godziny wcześniej z pracy w Wielki Piątek.
Wcześniejsze wyjście z pracy tego dnia, to tradycja kultywowana w naszej firmie
od niepamiętnych czasów. Zawsze tak było, że w Wielki Piątek pracownicy z
poszczególnych działów wychodzili z pracy już tak w okolicach godziny 12.00,
czasem nawet wcześniej. Niestety od czasów prywatyzacji a rocznica tego
wydarzenia wypadła właśnie tym razem w Wielki Piątek, mamy kłopot z
poszanowaniem tej tradycji, pomimo zapisów w Zakładowym Układzie Zbiorowym
Pracy o przestrzeganiu tradycji. Prezes odpowiedział na moją prośbę negatywnie,
zwróciłem się więc w tej sprawie do
Wiceprzewodniczącej Rady Nadzorczej i tu jeszcze gorzej, bo nawet nie
otrzymałem odpowiedzi. Tak jak napisałem na wstępie, został duży niesmak, dwie
godziny pracy to według mnie nie jest rzecz, która uratuje finanse Grupy a
zadowolenie pracowników ma według mnie kolosalne znaczenie.
Większość pracowników naszej
firmy to kobiety a dla nich to wcześniejsze wyjście z pracy tuż przed świętami
ma duże znaczenie i poprzednie zarządy to doskonale rozumiały.
Ostatnio jak widać mamy kłopoty z
porozumieniem się z Zarządem Polfy, bo przypomnę, że podobnie było z negocjacjami
podwyżek. Nie udało nam się porozumieć, pomimo naszych kolejnych propozycji
kompromisowych. Nie wiem jak Zarząd zamierza poprawić nastroje załogi, jeśli w
takich sprawach jak wymienione wyżej, nie wyraża zgody na porozumienie.
Wymaga się od pracowników tylko
wzmożonej pracy a już widać, chociażby po ostatnich wydarzeniach, że raczej trzeba
się przyjrzeć, czy obecne procedury i organizacja pracy nie powodują nadmiernego
zaangażowania pracowników, co powoduje problemy. Nie będę szczegółowo pisał o
co chodzi, ale osoby zainteresowane zapewne wiedzą. Wielokrotnie pisałem o złej
atmosferze pracy na produkcji i nadal tak jest i nadal nie widzę odpowiednich
działań aby to zmienić, poprawić. Natomiast Zarząd Polfy chciałby wymóc trzymiesięczny
okres rozliczeniowy, złożył nawet propozycję zwiększenia dodatków za pracę w
nocy w .zamian za trzymiesięczny okres rozliczeniowy, ale ta propozycja została
podczas konsultacji, zdecydowanie
odrzucona przez pracowników produkcji. Moim zdaniem odrzucenie tej
propozycji wynika po pierwsze z za niskiej propozycji wzrostu dodatków, ale
wynika również a może przede wszystkim z tego co napisałem wyżej, ze złej
atmosfery, zlej organizacji pracy i przepracowania. Po raz kolejny apeluję do
decydentów aby pochylili się nad tym zjawiskiem, które ciągle poruszam. Nasz
słynny Prezes – Władysław Karaś mawiał dawniej „z niewolnika nie ma pracownika”
i to są święte słowa. Jeśli Zarząd Polfy chce mieć wyniki, chce dużego
zaangażowania, to musi odpowiednio zadbać o zadowolenie pracowników a teraz
moim zdaniem zamiast zadowolenia pracowników produkcji jest, przepraszam za określenie
– „wściekłość”. Tak dosadnie to ujmuję, bo to określa odpowiednio nastrój
panujący na produkcji. Jak coś się stanie, to ktoś mądry na górze wymyśla, aby
ukarać pracowników a ja powiem tak: ukarałbym tych na górze za to, że „olewają”
ciągle te sygnały które bardzo wyraźnie od dawna opisuję. Najważniejszy
powinien być pracownik, to proste hasło, trzeba je tylko przekuć w czyn.
Zaczyna się proces zatrudniania
pracowników do nowej fabryki. Napisałem pismo do Zarządu o rozpoczęciu
negocjacji w celu uzgodnienia i zapisania zasad przechodzenia pracowników do
nowej spółki i co i nic. Oczywiście gdzieś tam słownie usłyszałem, tak, tak
musimy rozmawiać, ale na pismo odpowiedzi brak a to co się już dzieje w sprawie
przechodzenia pracowników, jest skandaliczne moim zdaniem i już musiałem
kilkakrotnie interweniować. Tyle „mądrych” rzeczy wydajemy, kodeksy etyki,
antykorupcyjne itp., ale żeby zapisać solidne porozumienie w sprawie kluczowej
dla Spółki, to proszę , proszę i cisza. Nie wróżę sukcesu w transformacji, jak
tak będzie się postępować, oby ktoś nie obudził się „z ręką w nocniku”.
U
właściciela ; W farmacji
|
|
|||
Szokujący
pomysł Ministerstwa Zdrowia. Mści się na Fakcie? Fakt
Po tym jak ujawniliśmy w
Fakcie nieprawidłowości przy podejmowaniu decyzji refundacyjnych w resorcie
zdrowia, jego szef Łukasz Szumowski chce, aby informacje o lekach i ich cenie
stanowiły tajemnicę. Za ujawnianie takich danych ma grozić 5 lat więzienia.
Czy to zemsta na mediach, które opisywały kontrowersyjne decyzje ministerstwa
i na urzędnikach, którzy alarmowali o nieprawidłowościach?
Mobbing, leki bez
refundacji droższe niż z refundacją (jak w przypadku opisywanego przez nas
Xarelto), pisma prezesa NFZ
Andrzeja Jacyny, w których apeluje do resortu, że grożą nam straty na
poziomie nawet 100 mln zł, jeśli chodzi o
program na raka piersi, opisany przez „Gazetę Wyborczą” wypad włodarzy
resortu do hotelu, należącego do jednego z koncernów farmaceutycznych. To
tylko niektóre patologiczne sytuacje w resorcie zdrowia, nagłaśniane
przez nas i inne media w ostatnich miesiącach.
W wielu publikacjach
opisywaliśmy historię Edyty Matusik, naczelnik wydziału
refundacyjno-analitycznego Departamentu Polityki Lekowej w Ministerstwie
Zdrowia. Urzędniczka informowała przełożonych o swoich wątpliwościach w
zakresie decyzji refundacyjnych, podejmowanych przez resort. Pisała do
ministra Łukasza Szumowskiego wprost, uważając że łamane jest prawo, a
ministerstwo działa pod dyktando koncernów. Ani minister, ani jego zastępca
Marcin Czech nie reagowali. Potem zwolnili ją z pracy
Po naszych licznych
publikacjach, sprawą refundacji w resorcie zajęło się CBA, ABW, a także
sejmowa Komisja Zdrowia, która domagała się wyjaśnień od ministra zdrowia
Łukasza Szumowskiego, ale temu nie udało dotrzeć się na jej posiedzenie, więc
wysłał swojego zastępcę Marcina Czecha, który następnie – jak
twierdził – z „przyczyn zdrowotnych” zrezygnował z dalszej pracy w
resorcie. W ministerstwie odpowiadał właśnie za refundację.
Czech bez ogródek
przyznawał w rozmowie z
„Dziennikiem Gazetą Prawną”, że idzie na
rękę koncernom, zamiast ostro negocjować ceny leków dla polskich
pacjentów. – Pracowałem w firmach farmaceutycznych, więc wiem, jak to
wygląda. Każdy biznes działa dla zysku, farmaceutyczny również –
tłumaczył się wiceminister. – Nas trzymają w szachu, ale pod biciem –
używając terminologii szachowej – są pacjenci – mówił. W międzyczasie partia Razem
złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa
przez pracowników resortu. W grę wchodził
wątek korupcyjny na poziomie negocjacji resortu z koncernami. Prokurator
generalny Zbigniew Ziobro nie był jednak zainteresowany sprawą i przekazał ją
Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Ta pierwotnie odmówiła wszczęcia
śledztwa, jednak pod koniec stycznia 2019 r. dotarliśmy do pisma podpisanego
przez zastępcę prokuratora okręgowego w Warszawie Pawła Szpringera, który
zadecydował, aby „postępowanie podjąć na nowo”. Teraz „Gazeta Wyborcza”
opisuje pomysł włodarzy resortu, którzy chcą ograniczyć dostęp do
wszelkich informacji dotyczących leków i ich cen. Nowy projekt nowelizacji
ustawy refundacyjnej, przygotowany przez Departament Polityki Lekowej i
Farmacji zakłada, że we wnioskach o refundację danych leków, które składają
koncerny farmaceutyczne, utajnione będą wszystkie dane: od porównania do
innych leków stosowanych przy tej samej chorobie, przez proces negocjacji, po
rzecz najważniejszą, czyli cenę, za którą firma chce sprzedać NFZ
medykament.
Za ujawnienie informacji
dotyczących decyzji refundacyjnych ma grozić do 5 lat pozbawienia wolności. Tajemnica ma obowiązywać ministra, wszystkich pracowników
resortu, wszystkich pracowników Agencji Oceny Technologii i Taryfikacji, NFZ,
członków komisji ekonomicznej, która negocjuje ceny leków z koncernami, a
także stażystów i praktykantów. Mało tego! Tajemnica ma obowiązywać także
byłych pracowników.
|
||||
W kraju
i na świecie
|
|
|||
Dialog
społeczny w Polsce i Europie jest niezbędny
Polski system stosunków
przemysłowych jest jednym z najsłabszych w Europie i brakuje gotowości po
stronie państwa, by tę sytuację zmienić. Dzieje się tak mimo wyzwań, które
stoją przed światem pracy – to podstawowy wniosek, który można wyciągnąć z
wypowiedzi uczestników seminarium „Dialog społeczny w Polsce i Europie jest
niezbędny" – dyskusja wokół Raportu Eurofound Measuring varieties of
industrial relations in Europe: A quantitative analysis, które odbyło się 11
kwietnia w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie.
Jako pierwsza głos zabrała Barbara
Surdykowska, ekspert Komisji Krajowej, która przedstawiła strukturę raportu i
główne wnioski płynące z jego treści. Stosunki przemysłowe zostały w nim
opisane z wykorzystaniem analizy czterech obszarów: demokracji
przemysłowej, konkurencyjności, sprawiedliwości społecznej oraz jakości
miejsc pracy i zatrudnienia. Ekspertka zaprezentowała wyniki badań. Wyłonił się
z nich obraz niezwykle zróżnicowanych systemów stosunków przemysłowych w Europie.
Wskaźniki dotyczące Polski jawią się zaś jako alarmujące. W przypadku
większości wskaźników wziętych pod uwagę, Polska zajmuje ostatnie lokaty.
Ogółem, po uwzględnieniu wszystkich podkategorii, wskaźnik stosunków
przemysłowych dla Polski wyniósł 39,19 punktów co pozwoliło wyprzedzić jedynie
Rumunię. Najwyżej sklasyfikowane zostały takie kraje jak Dania, Szwecja i
Austria, gdzie wskaźnik ten oscyluje wokół 70 punktów. Głos w tej części zabrał
także Andrzej Rudka z Konfederacji Lewiatan, który przedstawił najnowsze
działania w sferze socjalnej w Unii Europejskiej. Szczegółowo do poszczególnych
zagadnień poruszonych w raporcie odnieśli się w drugiej części naukowcy: Prof.
UW dr hab. Łukasz Pisarczyk, dr hab. Joanna Unterschutz, dr Jan Czarzasty oraz
dr Marcin Wujczyk. Pierwsze dwa wystąpienia, koncentrowały się wokół
problematyki transformacji i zróżnicowania stosunków przemysłowych w Unii
Europejskiej. Prof. Łukasz Pisarczyk koncentrował się na kwestii postępującej
od lat ’80 decentralizacji rokowań zbiorowych, natomiast dr Jan Czarzasty
przedstawił bardziej szczegółowo szerokim spektrum różnych systemów stosunków
przemysłowych w Europie, wspominając o powodach takiego ukształtowania tradycji
rokowań zbiorowych w UE. Dr hab. Joanna Unterschutz skupiła się w swoim
wystąpieniu na omówieniu inicjatyw, które mają na celu realizację postanowień
Europejskiego Filara Praw Socjalnych. Konkluzja tej części sprowadzała się do
stwierdzenia, że wiele, w tym stopniowe zbliżanie się poszczególnych systemów
rokowań, zależy od działań poszczególnych państw. Bez ich woli trudno
spodziewać się, by sytuacja uległa w krótkim czasie zmianom. Dr Marcin Wujczyk
przedstawił koncepcję „dobrych” stosunków przemysłowych, której celem jest
łączenie celów ekonomicznych i społecznych. Prelegenci, na zakończenie tej
części dyskusji skomentowali wybrane wskaźniki składające się na wskaźnik
stosunków przemysłowych. Panel prowadził Mateusz Szymański, ekspert Komisji
Krajowej NSZZ „Solidarność”. Trzecia część seminarium koncertowała się na opiniach
przedstawicieli partnerów społecznych. Udział wzięli w niej Jacek Męcina z
Konfederacji Lewiatan, Jarosław Lange reprezentujący NSZZ „Solidarność” oraz
Piotr Wołejko, przedstawiciel Pracodawców RP. Dyskusję prowadził Andrzej Rutka,
reprezentujący Konfederację Lewiatan. Wskazywano szereg problemów, które
ograniczają rozwój rokowań zbiorowych oraz dialogu społecznego w Polsce.
Dotyczyć mają rozwiązań legislacyjnych oraz sposobu sprawowania władzy, który
wyklucza pełną partycypację partnerów społecznych. Szczególnym przykładem jest
niewłaściwie prowadzony proces konsultacji społecznych, który prowadzi do
lekceważenia partnerów społecznych i ograniczenia zaufania wszystkich stron
dialogu społecznego.
|