środa, 28 kwietnia 2021

PIGUŁKA nr.14/21

 

PIGUŁKA

 Co słychać  w   Solidarności                    

Warszawa  

30.04.2021r.

nr 14/21             

 

W Polfie Warszawa  S.A.


 Czas na decyzje

Wielokrotnie wspominałem, że trudne czasy przed nami. Ostatnie lata istnienia Polfy to zapewne będzie trudny czas dla pracowników i dla związków zawodowych. Dlatego wzajemnie się potrzebujemy. Pracownicy podczas tych ostatnich lat będą potrzebowali wsparcia, merytorycznego, prawnego itd. Kto jak nie związek zawodowy jest w stanie skutecznie wesprzeć pracowników w takich sytuacjach ?

NSZZ Solidarność Polfa Warszawa, jak wielokrotnie również powtarzałem, to profesjonalizm liderów ale przede wszystkim naszą siłą jest liczebność członków związku. Siła związku, to ilość zrzeszonych w nim pracowników. Istniejące dwie organizacje związkowe w Polfie obecnie zrzeszają dostateczną ilość pracowników, ale to się będzie zmieniać, pracownicy w wieku przedemerytalnym i emerytalnym odchodzą z pracy, dlatego apeluję do pracowników, którzy nie należą do żadnej organizacji związkowej o zapisywanie się do NSZZ Solidarność. Potrzebujemy Was a Wy jestem przekonany, będziecie potrzebować naszego wsparcia. Od przyszłego roku a może nawet wcześniej, rozpocznie się proces przenoszenia naszych produktów a co za tym idzie, nastąpi konieczność zmniejszania zatrudnienia. Jako związek zawodowy musimy zawalczyć, aby ten proces był jak najmniej dotkliwy. Najważniejsze zadania przed nami, musimy zadziałać skutecznie, aby jak największa ilość pracowników tracących pracę na Karolkowej, mogła kontynuować pracę w nowej fabryce. Będziemy musieli podejmować szereg działań, aby tak się stało. Tworzymy plan działania, ale potrzebujemy przede wszystkim wsparcia pracowników. Dlatego jak wspomniałem wyżej, zapraszamy wszystkich niezrzeszonych pracowników do wstąpienia do NSZZ Solidarność, będziemy wkrótce wzajemnie się potrzebować. Piszę o wstępowaniu do NSZZ Solidarność, bo ten związek mam zaszczyt reprezentować, ale oczywiście jeśli ktoś z pracowników nie chce wstąpić do nas, to mamy w Polfie również Związek Zawodowy Chemików, jest możliwość wyboru, proszę aby nie stać z boku, tylko podjąć decyzję o zasileniu jednej z dwóch działających organizacji.

Niżej przypominam jakie świadczenia otrzymują członkowie NSZZ Solidarność, oprócz ochrony o obrony praw pracowniczych:

Zasiłki Statutowe

Przypominam, wypłacamy  zasiłki statutowe: 1000,00 zł na urodzenie dziecka; 500,00 zł – śmierć członka rodziny lub członka związku,  oraz dodatek odchodzącym na emeryturę w wysokości 600,00 zł.

Kulturalny Członek Związku

Przypominam o realizacji programu „Kulturalny Członek Związku”, zwracamy do kwoty 300,00 zł., wartość biletów na imprezy kulturalne.

CDO 24

Każdy członek NSZZ Solidarność otrzymał lub może otrzymać kartę, która upoważnia go do osobistego korzystania z wszelkich porad prawnych w Kancelarii CDO 24. Proszę korzystać z tej usługi a kto jeszcze nie ma karty proszę się do nas zgłosić.

Karta rabatowa LOTOS

Każdy członek NSZZ Solidarność otrzymał lub może otrzymać kartę rabatową LOTOS, która upoważnia do korzystania ze zniżek podczas tankowania na stacjach LOTOS. Proszę korzystać z tej usługi a kto jeszcze nie ma karty proszę się do nas zgłosić.

Wycieczki

Dofinansowywane są również wycieczki: krajowe - uczestnik płaci 35% całkowitego kosztu a w przypadku wycieczek wielodniowych zagranicznych -  uczestnik płaci 70 % całkowitego kosztu.

Zniżka 10% w PZU dla członków NSZZ Solidarność

Członkowie Solidarności mogą otrzymać 10 proc. zniżki na ubezpieczenia w PZU. Wszystko dzięki programowi „Klub PZU Pomoc dla NSZZ Solidarność”. Warunkiem przystąpienia do Klubu PZU Pomoc dla NSZZ Solidarność jest wypełnienie formularza dostępnego na stronie: https://klubpzupomoc.pzu.pl/nszz-solidarnosc. Po dokonaniu aktywacji w Klubie każdy otrzyma kartę uprawniającą do 10 proc. zniżki przy zakupie niżej wskazanych ubezpieczeń. Wystarczy wypełnić formularz przystąpienia do Klubu PZU dla NSZZ Solidarność ( potrzebna legitymacja elektroniczna, którą wydawaliśmy naszym członkom), a następnie udać się do agenta PZU SA i przed zawarciem umowy ubezpieczenia podać numer PESEL lub numer otrzymanej karty. Agent sprawdzi uprawnienia do zniżki. Po pozytywnej weryfikacji udzieli zniżki. O czym należy pamiętać? Zniżka dotyczy wyłącznie umów z rocznym okresem ubezpieczenia; właściciel karty musi występować w umowie jako ubezpieczony; zniżka musi być zgodna z regulacjami dotyczącymi składki minimalnej; z tytułu posiadania Karty PZU Pomoc przysługuje tylko jedna zniżka w ramach jednej umowy ubezpieczenia. Na jakie ubezpieczenia przysługuje zniżka? PZU Auto: AC, OC, NNW, NNW Max; PZU Dom; PZU NNW; PZU Gospodarstwo Rolne: Obowiązkowe ubezpieczenie budynków, OC Rolnika, Mienie ruchome, NNW Rolnika; Ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej osób fizycznych w życiu prywatnym, a także Ubezpieczenie PZU Bezpieczny Rowerzysta.

Oferta Banku Pekao dla członków NSZZ Solidarność

Dodatkową ofertę  dla członków Klubu PZU Pomoc NSZZ Solidarność przygotował także Bank Pekao S.A. Warunkiem skorzystania z niej, jest przedstawienie legitymacji NSZZ „Solidarność” w placówce Banku Pekao SA. Zakłada ona chociażby darmowe: prowadzenie rachunku płatniczego, obsługę karty debetowej, czy wypłaty z obcych bankomatów przez 24 miesiące od daty zawarcia umowy o kartę. Bank Pekao S.A. przygotował także ofertę specjalną dla organizacji działających w ramach NSZZ „Solidarność”.

Mini Ambulatorium

Przypominam również, że w biurze NSZZ Solidarność można w razie potrzeby zmierzyć sobie ciśnienie tętnicze oraz dokonać pomiaru „poziomu cukru”.

Zapraszamy do „S”

Jak widać gama świadczeń związkowych oprócz ochrony i obrony praw pracowniczych, jest wysoka, warto jest więc zapewne rozważyć zapisanie się do NSZZ Solidarność Polfa Warszawa S.A., ponieważ po prostu          ZORGANIZOWANI MAJĄ LEPIEJ” - tak brzmi nasze hasło.

Na zakończenie informacja: w biurze NSZZ Solidarność od 5 maja w środy, czwartki i piątki w godz. 8.00 – 15.00 pełni dyżur Pani Sandra Domagalska u której można zrealizować wypłatę zasiłków statutowych, Kulturalnego Członka Związku, załatwić formalności związane z wyrobieniem karty CDO24, legitymacją związkową czy kartą rabatową Lotos. Dane (tj. tel. mail) są zawsze ( jak widać poniżej) w stopce każdej „Pigułki”.

Wstąpić do NSZZ Solidarność można również załatwiając formalności online. Proszę do mnie lub do Pani Sandry napisać o chęci zapisania się do związku. Wyślemy deklarację a po wypełnieniu jej podpisaniu i zeskanowaniu lub zrobieniu zdjęcia, należy deklarację do nas odesłać. Wysokość składki - 0,8% wynagrodzenia. Zapraszamy.

 

U właściciela ; W farmacji


 Covid w Indiach: bogaci kupują leki i tlen na czarnym rynku. Biedni umierają  Rynek Aptek

 Druga fala epidemii covid  w Indiach jest dla wszystkich szokiem. Kogo stać, wykupuje leki i butle z tlenem na czarną godzinę. Ludzie szukają przede wszystkim remdesiviru.

W szpitalach w Indiach brakuje łóżek, ludzie wykorzystują znajomości, by znaleźć miejsca dla bliskich. Bogatsi gromadzą leki i tlen, wykupując zapasy na czarnym rynku. W Delhi buduje się dodatkowe stosy pogrzebowe, krematoria są przeciążone. Szczyt drugiej fali epidemii Covid-19 w Indiach z 440 tys. infekcji dziennie ma przypaść 8 maja.

Wszystkie chwyty dozwolone

Cały czas odsyłam pacjentów do szpitali - mówi PAP dr Ravi Sharma, który prowadzi prywatną przychodnię we wschodnim Delhi: - Po wielu godzinach wracają błagając o leki. Trudno im wytłumaczyć, że nic nie mogę zrobić i wymagają leczenia w szpitalu.

Lekarz tłumaczy, że pacjentami kliniki są biedniejsi delhijczycy mieszkający między bogatymi osiedlami w Dilshad Garden i slumsami Seemapuri. - W okolicy jest sześć, siedem szpitali, ale wszystkie zapełnione - przyznaje dodając, że może tylko pomóc, sprawdzając w rządowej aplikacji "Corona", czy gdzieś są wolne miejsca. Tylko że gdy ludzie zadzwonią do szpitala, a później tam dojadą, zazwyczaj już nie ma łóżka. To loteria. Wtedy pozostają znajomości i pieniądze. Wszystkie chwyty dozwolone - opowiada emerytowany lekarz Vishnu Sharma.

Druga fala była dla wszystkich szokiem

Zdesperowane rodziny szukają dla swoich bliskich łóżek w szpitalach w sąsiednich stanach. Portal IndiaToday opisuje historię rodzeństwa Harsha i Bhavny, którzy próbowali umieścić słabnącego ojca w trzech delhijskich szpitalach, w tym w szpitalu uniwersyteckim. W żadnym z nich dla chorego nie było już miejsca. - Nasi krewni zasugerowali zabranie ojca do Pendżabu. Teraz jest na intensywnej terapii pod tlenem w małym ośrodku w Mohali. Czuje się znacznie lepiej - mówią. Prywatne szpitale dużo kosztują. Są tu (w Pendżabie) pacjenci z Delhi i Pendżabu. Czasami miejscowi nie są przyjmowani, aby zrobić miejsce dla pacjentów z Delhi, bo tam brakuje tlenu - opowiada IndiaToday Alok, który zarzuca jednemu ze szpitali faworyzowanie delhijskich pacjentów. Matka Aloka zmarła w prywatnym szpitalu pod Patialą.

- Druga fala była dla wszystkich szokiem. Kto może, kogo stać, wykupuje leki i butle z tlenem na czarną godzinę. Ludzie wykupują przede wszystkim lek remdesivir, którego potem brakuje w szpitalach - dodaje dr Vishnu Sharma

Niedźwiedzia przysługa polityków

Panikę próbował opanować dyrektor szpitala uniwersyteckiego w Delhi (AIIMS), dr Randeep Guleria. - Remdesivir nie jest magicznym lekiem i podaje się go hospitalizowanym pacjentom, którzy mają objawy o średnim do ciężkim natężeniu, z saturacją tlenu we krwi poniżej 93 procent - cytował jego słowa dziennik "Hindustan Times". Guleria ostrzegał przed stosowaniem leku i tlenu na własną rękę.

Remdesivir, lek niedostępny w aptekach i przeznaczony tylko do dystrybucji szpitalnej, zaczęli rozdawać lokalni politycy w stanie Maharastra. Gazeta "The Indian Express" ustaliła, że posłowie lokalnego parlamentu przekazali wyborcom co najmniej 7,5 tys. dawek leku.

- Otrzymujemy lek po niższej cenie 775 rupii (38 zł) za dawkę i rozdajemy za jeszcze niższą cenę biednym ludziom. Robimy to, by ratować życie innych ludzi - powiedział dziennikowi poseł Amrish Patel z Shirpuru.

26 kwietnia w okolicy metra Ghitorni delhijska policja aresztowała trzech mężczyzn sprzedających butle z tlenem za 30 i 50 tys. rupii (1500-2500 zł) - informowała telewizja ZeeNews.

Trudna sytuacja mieszkańców

Przestraszyliśmy się, kiedy dużo naszych znajomych zachorowało. Tylko my się ostaliśmy - mówi PAP Tatiana Szurlej, która uczy języka polskiego na Uniwersytecie Delhijskim i mieszka w północnej części miasta z mężem Udayem. Od dwóch tygodni siedzimy tylko w domu i nie wiemy co się dzieje na zewnątrz. Zamawiamy posiłki przez internet, pracujemy z domu, jesteśmy całkiem uprzywilejowani. Obcokrajowcy są tu w lepszej sytuacji niż miejscowi - podkreśla.

Zdaniem Szurlej ze względu na gęste zaludnienie Indii i liczbę mieszkańców, można się było spodziewać drugiej fali epidemii. - Indusi są podobni do Polaków. Oba narody mają w genach nieposłuszeństwo wobec władzy i zasad. Na początku lockdownu wszyscy siedzieli posłusznie w domach. Potem zorientowali się, że to nic nie daje - ocenia Polka.

Zwraca uwagę na to, jak wiele osób straciło pracę w czasie ogólnokrajowego zamknięcia. Według danych rządowych ok. 10 mln bezrobotnych ludzi zdecydowało się opuścić miasta i wrócić do rodzinnych wiosek.

Szczyt pandemii 8 maja

Liczba dziennych infekcji jest obecnie ponad trzykrotnie większa niż jesienią 2020 r., gdy nie przekaczała 100 tys. przypadków. Według oficjalnych danych każdego dnia umiera ponad 2,4 tys. zakażonych. Dziennik "The Hindu" opisywał budowę 20 dodatkowych stosów pogrzebowych w delhijskim parku w pobliżu krematorium Sarai Kale Khan, które pracuje bez przerwy od 6 rano do północy.

- Palenie zwłok w ten sposób jest tutaj czymś normalnym, ale wywołuje szok w Europie. To może sugerować gorszą sytuację niż w Europie i USA - zwraca uwagę Szurlej. 8 stycznia w liczących 330 mln mieszkańców USA odnotowano szczyt 307 tys. zachorowań, podczas gdy w zamieszkanych przez 1,3 mld osób Indiach w poniedziałek wykryto rekordowe 352 tys. nowych przypadków.

Model matematyczny ekspertów z politechnik w Kanpurze i Hajdarabadzie przewiduje szczyt 440 tys. dziennych zakażeń do 8 maja - poinformowała 27 kwietnia agencja PTI.

 

W kraju i na świecie

 



 Solidarność nie odstąpi od postulatu emerytur stażowych!

Wprowadzenie emerytur stażowych to jest dla nas najważniejszy postulat i od tego związek zawodowy Solidarność nie odstąpi – zadeklarował w piątek szef Solidarności Piotr Duda. W ciągu kilku tygodni związek ma przedstawić ścieżkę dojścia do tego, by projektem zajął się Sejm.

Wprowadzenie emerytur stażowych, z których kobiety mogłyby korzystać po 35 latach opłacania składek emerytalnych, a mężczyźni po 40 latach (bez względu na wiek), było jednym z punktów umów programowych, jakie Solidarność zawarła w kampanii prezydenckiej 2015 i 2020 r. z Andrzejem Dudą.

Podczas piątkowej konferencji prasowej w Katowicach przewodniczący Solidarności przypomniał, że w 2015 r., gdy z inicjatywy prezydenta Dudy obniżano wiek emerytalny, w projekcie stosownej ustawy mowa była również o emeryturach stażowych, jednak na ich wprowadzenie nie zgodziła się wówczas – jak mówił Piotr Duda – Zjednoczona Prawica.

„Dzisiaj widzimy, że i Zjednoczona Prawica, ale także Pałac Prezydencki jest w tym temacie pasywny. Dlatego związek zawodowy Solidarność w najbliższych kilku tygodniach przedstawi swoją drogę dojścia do sytuacji, w której (…) ten gotowy, przygotowany przez +S+ projekt, znajdzie swoje miejsce - czyli w parlamencie zostanie przegłosowany przez posłów i wejdzie w życie”

– zadeklarował przewodniczący Solidarności.

 „To jest dla nas najważniejszy postulat i od tego związek zawodowy Solidarność nie odstąpi”

– zapewnił.

Przy emeryturach stażowych nie miałby znaczenia wiek, tak jak jest to teraz. Obecnie Polacy mogą przejść na emeryturę w wieku 60 lat – kobiety i 65 lat – mężczyźni.

Podczas katowickiej konferencji prasowej, poświęconej przede wszystkim sprzeciwowi Solidarności wobec potencjalnego podziału grupy energetycznej Tauron, Piotr Duda po raz kolejny zaapelował także do ministra zdrowia i rządu, by tzw. dodatki covidowe przysługiwały nie tylko lekarzom i pielęgniarkom, ale całemu personelowi walczącemu z COVID-19 – także m.in. sanitariuszom, salowym i pracownikom technicznym.

„To, że nadal nie otrzymują oni tego dodatku, jest dla nas kompletnie niezrozumiałe. W taki sposób dzieli się to środowisko. Apeluję, aby ująć w tych dodatkach także tych pracowników”

– powiedział Piotr Duda.(PAP)

 

„Solidarność” sprzeciwia się podziałowi Grupy Tauron

Nie ma zgody „Solidarności” i mam nadzieję całej strony społecznej, aby podzielić grupę Tauron. Chcemy konkretnych rozmów – powiedział przewodniczący „Solidarności” Piotr Duda podczas konferencji prasowej zorganizowanej 23 kwietnia przed siedzibą zarządu Tauron Polska Energia w Katowicach.

W konferencji obok Piotra Dudy wzięli udział szefowie regionalnych i branżowych struktur NSZZ „Solidarność” oraz liderzy organizacji związkowych funkcjonujących w Grupie Tauron. Przewodniczący Komisji Krajowej „S” podkreślił, że powodem narastającego niepokoju wśród pracowników Tauron PE jest brak woli prowadzenia dialogu społecznego zarówno ze strony władz Grupy, jak i polskiego rządu. Podkreślił, że rządzący z jednej strony deklarują chęć prowadzenia rozmów ze stroną społeczną na temat transformacji energetyki, a z drugiej podejmują bez jakichkolwiek konsultacji decyzje o kluczowym znaczeniu dla dziesiątek tysięcy pracowników tego sektora. – Widzimy w przekazach medialnych, że pan premier (Jacek Sasin – przyp. red) już oznajmia, że będzie Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, że wydzielone zostaną do niej aktywa węglowe. Czyli związkowcom ma zostać tylko przekazana informacja, jak to będzie wyglądać. Nie, to nie jest dialog – powiedział Piotr Duda. Szef Komisji Krajowej związku po raz kolejny zaapelował do premiera Mateusza Morawieckiego o spotkanie i rzetelne rozmowy w sprawie przyszłości spółek energetycznych.

Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowksiej „Solidarności” przypomniał, że 22 kwietnia udało się uzgodnić treść umowy społecznej dotyczącej przyszłości górnictwa i transformacji gospodarki Górnego Śląska. Wskazał, że do prac nad umową przystąpiono dopiero w wyniku podziemnego protestu przeprowadzonego przez górników we wrześniu ubiegłego roku. – Patrząc na to, co dzieje się Grupie Tauron, aż ciśnie się na usta pytanie: po co komu następny konflikt? Czy rzeczywiście dialog musi być wymuszony strajkiem? Czy dopiero po protestach jesteśmy w stanie rozmawiać normalnie? – pytał szef śląsko-dąbrowskiej „S”.

Przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „Solidarność” Jarosław Grzesik podkreślił, że za decyzje podejmowane w polskiej energetyce nie chce brać odpowiedzialności ani polski rząd, ani zarządy grup energetycznych. – Dzisiaj szefowie Grupy Tauron zasłaniają się decyzjami rządu, a rząd zasłania się decyzjami Komisji Europejskiej. Oni szukają usprawiedliwienia dla niszczenia polskiego górnictwa i polskiej energetyki opartej na węglu – wskazał szef KSGiE. – Dzisiaj, gdy polski rząd zgadza się na dyktat Komisji Europejskiej, gdy zgadza się na podwyższanie celów redukcji emisji CO2 widzimy, że nas oszukali, że nas sprzedali – mówił Jarosław Grzesik.

Waldemar Sopata, przewodniczący „Solidarności” w Tauron Wydobycie zarzucił zarządowi Grupy lekceważenie pracowników. Przypomniał, że mimo iż we wszystkich spółkach Grupy od ponad miesiąca trwają spory zbiorowe, zarząd dotychczas nie spotkał się z reprezentantami związków zawodowych. – Nie ma na to zgody, żebyśmy oddali, rozczłonkowali, rozebrali Grupę Tauron. Nie pozwolimy zmarnować dorobku, wyrzeczeń, krwawicy pracowników – powiedział Waldemar Sopata.

W połowie kwietnia Ministerstwo Aktywów Państwowych złożyło wniosek o wpisanie do wykazu prac rządu programu transformacji sektora elektroenergetycznego, zakładającego, przeniesienie do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego aktywów związanych z wytwarzaniem energii z węgla, które obecnie znajdują się w strukturach PGE, Tauronu i Enei. W ramach tych koncernów energetycznych funkcjonuje 70 energetycznych bloków węglowych. W ocenie „Solidarności” z Tauronu zapowiadane zmiany doprowadzą do likwidacji tej Grupy oraz zwolnień pracowników.

 

Miara Mirosław                    Przewodniczący KM NSZZ


 

czwartek, 22 kwietnia 2021

PIGUŁKA nr.13/21

 

PIGUŁKA

 Co słychać  w   Solidarności                    


Warszawa  

23.04.2021r.

nr 13/21             

 

W Polfie Warszawa  S.A.


 

W tygodniu

W poniedziałek 19 kwietnia 2021 r. moglibyśmy obchodzić rocznicę sprzedaży Polfy. Tak, tak minęło właśnie w tym tygodniu, dziewięć lat od dnia podpisania dokumentów związanych ze sprzedażą naszej fabryki. Napisałem, moglibyśmy obchodzić rocznicę, ponieważ raczej nikt nie kwapi się do świętowania tej daty, ani właściciel a już na pewno nie my pracownicy. Nie cieszy nas ta rocznica, bo akt sprzedaży Polfy Warszawa w dniu 19 kwietnia 2012 powoduje to, co nas czeka w 2023 r. czyli likwidację Polfy. Nie cieszy również zbudowana nowa fabryka w Duchnicach, bo jak na dzisiaj nie widzimy tu działań, które powinny doprowadzić do przejęcia naszych pracowników przez tę nową firmę. Ja pamiętam i będę pamiętał obietnicę właściciela, że nie likwiduje nam fabryki, bo buduje nam nową. W 2023 roku zobaczymy jak sprawdzi się ta obietnica tzn. zobaczymy czy nasi pracownicy tracąc pracę w Polfie zostaną zatrudnieni w nowej fabryce w Duchnicach. Oczywiście pierwszym sprawdzianem obietnicy, będą pracownicy zwalniani już w 2022 roku z powodu przenoszenia produkcji do Starogardu Gdańskiego, oni powinni być zatrudnieni do Duchnic, zobaczymy jak będzie. Póki co nie mamy żadnych powodów do świętowania wspomnianej wyżej rocznicy, oj nie mamy.

Sytuacja covidowa w Polfie raczej na poziomie stabilnym, około 13 osób na zwolnieniach i kwarantannach a w kraju  zanosi się na znaczny spadek zachorowań. Może odetchniemy od tego koszmaru w końcu. Szczepień coraz więcej, zachorowań mniej, to by wskazywało, że kraj powinien zmierzać do normalności. Niestety znów słychać o jakiejś mutacji indyjskiej o możliwości czwartej fali i tak naprawdę nie wiemy co będzie. Dobrze byłoby wrócić do normalności, bo ludzie stają się coraz bardziej wyczerpani, znerwicowani nasilają się stany depresyjne. Ci co chodzą  do pracy narzekają, że muszą chodzić a ich koledzy siedzą na Home Office. Ci co siedzą w domach i pracują online, wpadają w depresje a nawet w alkoholizm, dochodzi do przemocy w rodzinach, jak można się dowiedzieć z różnych przekazów medialnych. Nawet  w naszej firmie można dostrzec pewne animozje jednych do drugich, taki powstał nowy podział pracowników na strategicznych przychodzących do firmy i tych co mogą pracować z domu. Od strony logicznej wszystko jest jasne, że pracownicy mogący pracować zdalnie powinni tak pracować, ale to wszystko już za długo trwa i budzą się w ludziach różne nie zawsze do końca słuszne emocje. Pracownicy Polfy są w wyjątkowo trudnej sytuacji, bo ponad rok zagrożenia covidowego i końca tego nie widać a widać niestety koniec ich firmy. To powoduje frustrację pracowników  i zaczyna się robić nerwowo i moim zdaniem to będzie narastać. Dlatego potrzebny jest jak najszybszy koniec tego koszmaru pandemii, na co mamy wpływ w bardzo małym stopniu i jest potrzebny plan zagospodarowania naszych pracowników w nowej fabryce, na co mają wpływ nasi decydenci. Mam nadzieję, że naprawdę ktoś zacznie mocno nad tym pracować i przedstawi chociażby zgrubne założenia zatrudnienia naszych pracowników podczas procesu wygaszania Polfy. Nie chcę być złym prorokiem, ale jeśli pracownicy Polfy nie zobaczą w tym roku konkretnego światełka dotyczącego ich przyszłości, to zarządzający firmą obudzą się jak to się mówi „z ręką w nocniku”, bo pracownicy zaczną szukać sami rozwiązań, nie czekając bez końca na konkretne założenia i druga rata retencji może nie wystarczyć, aby zatrzymać ludzi. Moim zdaniem potrzebny jest w tym roku konkretny plan, konkretne porozumienie dające obecnym pracownikom gwarancje pracy po zamknięciu Polfy. Mam nadzieję, że tak się stanie, że usłyszymy konkrety, że powstanie jakieś porozumienie dotyczące przyszłego zatrudnienia. To spowoduje, że nasi pracownicy będą do końca wypełniać swoje obowiązki jak tylko potrafią najlepiej, bo będą mieli świadomość przyszłości. Nie zawsze można zapewnić przyszłość pracownikom podczas zamykania firmy, to wiem, ale w tym przypadku można, bo powstaje nowa fabryka, tylko ktoś musi chcieć to zrobić. Może to nie jest proste, ale jestem pewien, że do wykonania.

 

U właściciela ; W farmacji



Aż połowa pacjentów kupuje wprowadzony lek na rynek pod wpływem reklam
  
Rynek Zdrowia

 Przewlekle chorzy muszą uważać na leki bez recepty. Wiele popularnych leków "na przeziębienie", czy "na ból zatok" zawiera substancje, które nie powinny być stosowane u osób przewlekle chorych.

Osoby cierpiące na choroby przewlekłe powinny zachować szczególną ostrożność stosując leki OTC Najczęściej sięgamy po leki przeciwbólowe, leki na objawy przeziębienia i grypy, witaminy i minerały oraz leki na dolegliwości ze strony układu pokarmowego Za zakupem leków bez recepty często stoi ich powszechna reklama Eksperci wskazuję, że chodzi o osoby z takimi chorobami jak nadciśnienie tętnicze, jaskra, nadczynność tarczycy i choroba wieńcowa. Przyjmowanie leków, które są dostępne bez recepty (tzw. leków OTC) to obecnie plaga. W ciągu ostatnich kilkunastu lat popyt na te leki w Polsce wzrósł ponad czterokrotnie. Zajmujemy jedno z pierwszych miejsc w Europie pod względem liczby opakowań preparatów farmaceutycznych kupowanych w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Pandemia jeszcze nasiliła ten problem, bo przy trudniejszym dostępie do lekarza i w obawie przed zakażeniem częściej próbujemy pozbyć się dolegliwości na własną rękę. Wskazana szczególna ostrożność Osoby cierpiące na choroby przewlekłe powinny zachować szczególną ostrożność stosując leki OTC i korzystać z porady lekarza lub farmaceuty w celu uniknięcia niepożądanych skutków zdrowotnych - powiedziała w poniedziałek (19 kwietnia) prof. Dorota Wrześniok z Katedry i Zakładu Chemii i Analizy Leków Wydziału Nauk Farmaceutycznych w Sosnowcu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego (SUM) w Katowicach. Jak wskazuje dr hab. Artur Beberok z SUM, za zakupem leków bez recepty często stoi ich powszechna reklama, która - jak się okazuje - ma ogromny wpływ na wybory pacjentów. Aż połowa z nich kupuje wprowadzony lek na rynek pod wpływem kampanii reklamowych. Najczęściej sięgamy po leki przeciwbólowe, leki na objawy przeziębienia i grypy, witaminy i minerały oraz leki na dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Bezpieczne, bo bez recepty? Wiele osób uważa, że leki bez recepty są bezpieczne, ponieważ można je łatwo kupić nie tylko w aptece, ale i w sklepie, czy na stacji benzynowej. To wywołuje przekonanie, że można je stosować bez ograniczeń i bez kontroli lekarza czy farmaceuty. Jednak stosowanie tych leków w nadmiernych ilościach, niezgodnie z zaleceniami oraz przyjmowanie tych samych substancji pod postacią różnych nazw handlowych może prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych, w tym przedawkowania lub zatrucia - podkreśla prof. Dorota Wrześniok. Realnym zagrożeniem, związanym ze stosowaniem preparatów bez recepty, jest wystąpienie szkodliwych reakcji w połączeniu z innymi lekarstwami, zwłaszcza tymi przyjmowanymi w chorobach przewlekłych. Na przykład zażywanie popularnych leków przeciwbólowych może prowadzić do zmniejszenia skuteczności niektórych leków przeciwnadciśnieniowych. - W przypadku nadużywania leków przeciwbólowych, najbardziej widoczne jest uodpornienie organizmu, które wiąże się z tym, że dla osiągnięcia efektu, czyli uśmierzenia bólu, pacjent potrzebuje coraz większych dawek, które musi przyjmować coraz częściej - dodaje Artur Beberok.

Musimy mieć możliwość produkowania szczepionek w Polsce    Termedia

Trzeba zaszczepić 6 mld ludzi, a ciągle brakuje szczepionek przeciw COVID-19. Ze względu na tzw. bezpieczeństwo farmaceutyczne musimy mieć możliwość produkowania i opracowywania szczepionek na własne potrzeby – mówi prof. dr hab. inż. Tomasz Ciach, kierownik Zakładu Biotechnologii i Inżynierii Bioprocesowej Wydziału Inżynierii Chemicznej i Procesowej Politechniki Warszawskiej, kierujący zespołem pracującym nad polską szczepionką przeciw COVID-19. Opracowanie nowej szczepionki to długi i złożony proces. Każdy preparat szczepionkowy musi pomyślnie przejść kolejne etapy badań w laboratorium, badań przedklinicznych na zwierzętach oraz klinicznych na ludziach. Na jakim etapie jest szczepionka przeciw COVID-19, nad którą pracuje zespół badaczy z Politechniki Warszawskiej, którym pan kieruje?

– Przeanalizowaliśmy genom wirusa, wybraliśmy z niego kilka fragmentów białek jako potencjalne antygeny, sprawdziliśmy je pod kątem stabilności genetycznej. Wirus SARS-CoV-2 ma tendencje do mutowania, więc staraliśmy się wybrać fragmenty względnie „konserwatywne”, żeby zbyt szybko nie mutowały. Teraz widzę, że dokonaliśmy bardzo dobrego wyboru, bo te fragmenty białek są do dziś stabilne, czyli jest szansa, że szczepionka mimo mutacji wirusa będzie długo działała. Fragmenty białek zakodowaliśmy w postaci DNA do tzw. plazmidu, który wprowadziliśmy do bakterii Escherichia coli. Bakterie te są często stosowane do produkcji białek, wiele leków wytwarza się z ich wykorzystaniem. Stworzyliśmy cztery szczepy modyfikowanych genetycznie bakterii E. coli, wytwarzających fragmenty białek charakterystycznych dla SARS-CoV-2, tzw. kolców, tworzących koronę wirusa. Zaczęliśmy oczyszczanie produkowanych przez bakterie białek wirusa. Przenieśliśmy produkcję, czyli hodowlę, do pomieszczeń o bardzo wysokiej czystości. Pracujemy już nad formulacją szczepionki, czyli mamy nanocząstki, do których białka wirusa będą przyczepiane chemicznie. Te nanocząstki z przyczepionymi białkami wirusa zostaną podane myszom, a potem ludziom. Jesteśmy jeszcze przed badaniami na zwie rzętach. Do nich potrzebny jest nam partner. My na politechnice nie mamy zwierząt. Prowadzimy rozmowy z polskimi i zagranicznymi firmami, które być może wesprą nasze działania. Od jak dawna trwają badania nad tą szczepionką?  Zaczęliśmy w maju–czerwcu 2020 r. To był okres totalnego lockdownu, więc wielu odczynników i sprzętu nie można było kupić, musieliśmy na nie czekać miesiącami. Teraz mamy już bardzo dobrze wyposażone i zorganizowane laboratorium, w którym będziemy mogli opracowywać kolejną szczepionkę lub przystosowywać tę, nad którą pracujemy, do nowego wariantu zmutowanego wirusa. Do etapu badań na zwierzętach potrzebujemy jeszcze miesiąca, może dwóch miesięcy.

Czy to jest niezależny projekt, niesponsorowany przez żadną firmę? Projekt jest finansowany wyłącznie z funduszy własnych Politechniki Warszawskiej, dlatego tempo prac jest takie, a nie inne. Ale jestem bardzo zadowolony z tego, co już udało się nam zrobić. Wszystko jest gotowe i potrzebujemy kilku tygodni, żeby wprowadzić zmiany w genomie, aby produkować nowe białko na nową odmianę wirusa. Niestety, nie mamy tak potężnego zaplecza jak np. Pfizer, nasz zespół to ok. 10 osób, ale bardzo intensywnie wszyscy pracujemy na trzy zmiany. Co zawiera potencjalna polska szczepionka przeciw COVID-19? Jest to szczepionka białkowa oparta na białkach rekombinowanych, hodowanych w bakteriach. Tą metodą są produkowane np. szczepionki przeciw żółtaczce wszczepiennej. Jest to szczepionka bezpieczna i skuteczna. Jej zaletą jest to, że nie musi być przechowywana w szczególnych warunkach – wystarczy lodówka. Jak to możliwe, że według wyliczeń szczepionka opracowywana na uczelni mogłaby kosztować około 1 euro, podczas gdy cena obecnych na rynku wynosi 10–30 euro? To dlatego, że stosujemy technologię nastawioną na masową produkcję. Pfizer zastosował technologię, która pozwoliła na stworzenie pierwszej dawki szczepionki w jak najkrótszym czasie. My nastawiliśmy się na otrzymanie szczepionki taką technologią, żeby ją można było produkować na kilogramy. Trwają poszukiwania sponsora, który sfinansowałby dalsze badania.

W jakiej wysokości dofinansowanie jest potrzebne? Sponsor to jedno, ale przede wszystkim poszukujemy partnera, który nam pomoże w dalszych pracach. Poszukujemy partnera mającego wiedzę i doświadczenie w produkcji szczepionek, posiadającego laboratoria i linie produkcyjne, które posłużą do wytwarzania naszej szczepionki. Już do badań na ludziach szczepionka nie może powstać w laboratorium politechniki, tylko na linii produkcyjnej zakładu farmaceutycznego. Nikt nie pozwoli szczepić ludzi szczepionką z takiego laboratorium jak nasze. Jeśli udałoby się znaleźć sponsora i partnera, w jakim czasie pana zespół byłby w stanie doprowadzić do prób klinicznych? – Badania na myszach można by rozpocząć w ciągu dwóch miesięcy, a na ludziach w ciągu sześciu. Czy uważa pan, że teraz, kiedy na rynku jest już kilka szczepionek, w jakiś sposób sprawdzonych, znajdzie się jeszcze miejsce na tę przygotowywaną w Polsce?

 – Musimy zaszczepić 6 mld ludzi, a ciągle brakuje szczepionek przeciw COVID-19. Trzeba pamiętać, że jeśli nie zaszczepimy 80 proc. populacji, to wirus zmutuje i wróci w innej odmianie. Konieczne jest więc wyprodukowanie 6 mld dawek szczepionek, dlatego jest miejsce dla kolejnych kilkudziesięciu firm farmaceutycznych. Uważam, że ze względu na tzw. bezpieczeństwo farmaceutyczne musimy mieć w Polsce możliwość produkowania i opracowywania szczepionek na własne potrzeby.

 

W kraju i na świecie

 




Co zrobić z pieniędzmi uciułanymi w OFE? Będą 2 miesiące na podjęcie decyzji!

Ponad 15 milionów Polaków będzie musiało podjąć decyzję czy wybrać IKE plus czy ZUS jako miejsce przekazania swoich oszczędności zgromadzonych w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Jeżeli tego nie zrobią, państwo skieruje ich do IKE plus.

Konieczność podjęcia tej decyzji wynika z rządowych planów likwidacji OFE. Obecnie zgromadzonych jest tam około 148 mld zł środków co oznacza średnio po 9 tys. 630 zł na członka OFE. Projekt stosownej ustawy procedowany jest obecnie w Sejmie. Na jego temat bardzo krytycznie wypowiedziała się „Solidarność”. W ocenie naszego związku,  projekt obciążony jest fundamentalną wadą- domyślą opcją winna być opcja transferu środków do ZUS (z którego wypłacane będzie świadczenie dożywotnie) a nie do IKE plus (wypłata świadczenia nie będzie miała charakteru świadczenia dożywotniego).

Na początku przedstawmy planowany harmonogram likwidacji OFE:

1 czerwca 2021 – planowane wejście w życie ustawy;

1 czerwca 2021 - 2 sierpnia 2021 – czas na podjęcie decyzji przez członka OFE. Jeżeli zachowamy się biernie i nie złożymy oświadczenia środki trafiają do IKE plus;

1 grudnia 2021 – przekazanie środków z OFE do ZUS (w odniesieniu do osób, które podejmą decyzję o transferze środków do ZUS i złożą drogą pocztową oświadczenie).

Środki przekazane do IKE plus (opcja domyślna – gdy nie złożymy żadnego oświadczenia) będą obciążone opłatą przekształceniową w wysokości 15%. W momencie wypłaty środków (gdy uzyskamy powszechny wiek emerytalny) nie jest planowany podatek dochodowy. Środki będą mogły być wypłacone raz lub w ratach. Jeżeli nie dożyjemy wieku emerytalnego środki podlegają dziedziczeniu. Jeżeli chodzi o waloryzację tych środków mamy możliwość dużej zmienności (możliwe są także wartości ujemne czyli mówiąc najprościej środki się skurczą).

Podjęcie decyzji o transferze środków do ZUS łączy się z brakiem opłaty przekształceniowej. Środki wpłyną na wysokość przyszłej dożywotniej emerytury. Emerytura w momencie jej wypłaty podlega podatkowi dochodowemu od osób fizycznych. Środki te nie podlegają dziedziczeniu. Ich waloryzacja jest gwarantowana- zależy od inflacji i liczby osób pracujących i ubezpieczonych w FUS.

Rządzący nie ułatwiają ubezpieczonym podjęcia racjonalnej decyzji: w tej chwili mamy do czynienia z rosnącą liczbą niewiadomych w tym równaniu. Nie wiemy jakiej wysokości rząd planuje kwotę wolną od podatku (a zgodnie z nieoficjalnymi zapowiedziami jej poważna modyfikacja ma być częścią Nowego Ładu), nie wiemy jak ma zostać przebudowany system podatkowy. Dodatkowo stres związany z Covid-19 nie ułatwia podjęcia racjonalnej decyzji.

Należy jednak bardzo wyraźnie podkreślić, że w wypadku kobiet (które żyją dłużej od mężczyzn) i mają dłuższe okresy przerw w zatrudnieniu (a co za tym idzie zgromadzone niższe środki w FUS) opcja podniesienia wysokości dożywotniego świadczenia jest zdecydowanie bardziej racjonalnym posunięciem. 

Przy okazji przypomnijmy, że na naszych subkontach w ZUS znajdują się środki z poprzedniego transferu środków z OFE do ZUS w 2014 r.  Zaksięgowane jest tam łącznie 538 mld zł. To pieniądze zarówno tych, którzy w 2014 r. zdecydowali się przenieść z otwartych funduszy emerytalnych do ZUS, jak i tych, którzy w OFE są do dziś. Co jest ważne – te środki podlegają dziedziczeniu. W 2020 r. roku ZUS wypłacił spadkobiercom osób przedwcześnie zmarłych około pół miliarda złotych. Trzeba pamiętać, że uzyskanie tych środków wymaga aktywnego działania spadkobiercy (lub osoby wskazanej przez ubezpieczonego).

 

https://www.solidarnosc.org.pl/aktualnosci/wiadomosci/kraj/item/20358-co-zrobic-z-pieniedzmi-uciulanymi-w-ofe-beda-2-miesiace-na-podjecie-decyzji

 

 

Miara Mirosław                    Przewodniczący KM NSZZ


 

czwartek, 15 kwietnia 2021

PIGUŁKA nr.12/21

 

PIGUŁKA

 Co słychać  w   Solidarności                    

Warszawa  

16.04.2021r.

nr 12/21             

 

W Polfie Warszawa  S.A.



W tygodniu

Kilka działań w tym tygodniu się wydarzyło. Po pierwsze słysząc o pomyśle rządowym dotyczącym możliwości szczepień przez pracodawców ( w sensie, że można uruchomić szczepienia pracowników a nie że Prezes będzie nas szczepił 😊 ), oraz słysząc, że Grupa Polpharma  zgłosiła swoją gotowość do takiej akcji, napisałem pismo do Ministra Michała Dworczyka, aby Grupę Polpharma umieścił  na liście pilotażowej do szczepień. To spowodowałoby uruchomienie szczepień dla naszych pracowników trochę wcześniej, niż ruszy cała akcja szczepień w firmach w całej Polsce. Zobaczymy jaka będzie decyzja i kiedy uda się szczepienia pracowników rozpocząć, dobrze byłoby jak najwcześniej moim zdaniem. Oczywiście przypomnę, że tego typu szczepienia są dobrowolne i nikt nikogo nie może zmuszać do zaszczepienia, czy w inny sposób dyskryminować osoby niezaszczepione. Natomiast wiem, że jesteśmy załogą bardzo świadomą, pracując w farmacji wiemy, że jest potrzeba szczepień i znakomita większość naszych pracowników zapewne się zaszczepi.

W środę mieliśmy wideokonferencję organizacji zrzeszonych w Krajowej Sekcji Pracowników Przemysłu Farmaceutycznego NSZZ Solidarność ( 15 największych firm farmaceutycznych w Polsce). Podczas obrad wymieniliśmy się informacjami i okazuje się, że praktycznie we wszystkich firmach sytuacja w okresie pandemii jest bardzo podobna. Podobne są stosowane działania, aby chronić pracowników, podobne kłopoty. Jedna rzecz jaka nas różni od wielu firm zrzeszonych w Sekcji, to fakt, że u nas wstrzymano podwyżki w tym roku a w tamtych firmach podwyżki wynegocjonowano w wysokościach około  3 – 4 %. Faktem jest, że w poprzednim roku u nas podwyżki były wyższe, niż w we wspomnianych firmach, ale to nie zmienia faktu, że wypadliśmy obecnie blado. No całe szczęście, że udało się nam wynegocjować dodatkową retencję, to trochę łagodzi „ból” braku podwyżek.

Również w środę z inicjatywy przedstawicieli Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego i mojej, odbyła się wideokonferencja z posłem Januszem Śniadkiem. Podczas tej konferencji przedstawiciel ZPPF oraz ja, przedstawiliśmy obecną ( w okresie pandemii) sytuację przemysłu farmaceutycznego w Polsce, jakie mamy problemy, jakie są niezbędne postulaty do zrealizowania itp. Mam nadzieję, że tego typu spotkania mogą spełnić ważną rolę, edukując posłów, uwrażliwiamy ich (oby 😊) na nasze problemy a przede wszystkim uświadamiamy, jak ważnym strategicznym dla kraju jest przemysł farmaceutyczny a przede wszystkim jak negatywnie może wpłynąć na sytuację w kraju w okresach tak trudnych jak obecnie, brak wsparcia rządowego dla przemysłu farmaceutycznego.

Na sztabie kryzysowym w czwartek nie odnotowałem raczej niepokojących informacji. Ilość osób chorych i na kwarantannie uległa zmniejszeniu. Wygląda raczej na to, że trzecia fala na szczęście się zmniejsza.  Było ostatnio zgłoszenie do „przebadani.pl” (firma która przeprowadza u nas testy) o niekomfortowym przeprowadzaniu testów przez jednego z obsługujących naszych pracowników. Czekamy na reakcje firmy. Te badania jak podkreślałem wielokrotnie, są obecnie bardzo potrzebne  dla zachowania bezpieczeństwa, ale muszą być przeprowadzane w sposób jak najmniej uciążliwy dla naszych pracowników. Dlatego wszelkie uwagi należy natychmiast zgłaszać do osoby, która kontaktuje się bezpośrednio z tą firmą i zgłasza wszystkie nasze uwagi i skargi tzn.  z Panią Hanią Pietrzak.

W ostatnim okresie nieznacznie, ale jednak, zmniejsza się nam „uzwiązkowienie”. Pracownicy odchodzą na emerytury, część pracowników w okresie ochronnym przyjmuje oferty finansowe pracodawcy i na mocy porozumienia stron również odchodzi z firmy. Nieuchronnie zbliża się również okres gdy rozpocznie się proces przenoszenia produkcji a więc uzwiązkowienie nadal będzie się automatycznie zmniejszać.

Dlatego zwracam się do pracowników, którzy do tej pory nie zdecydowali się na przynależność do żadnej organizacji związkowej, aby zapisali się do NSZZ Solidarność. Porozmawiajcie ze starszymi pracownikami, którzy należą do naszej organizacji i popytajcie czy warto.

Piszę i zachęcam do zapisywania się do związku nie dlatego, że coś nam grozi. Nic nam nie grozi, związek będzie istniał do końca produkcji na Karolkowej a później będzie kontynuował swoją działalność w Duchnicach. Natomiast zawsze to podkreślałem i będę ciągle podkreślał, że siła związku to mądrość liderów i liczebność związku. Liczebność jest ważna. Natomiast pracownicy też powinni mieć świadomość, że przed nami wszystkimi najtrudniejszy okres wygaszania firmy, będą zmiany, będą zwolnienia a wówczas watro mieć kogoś do kogo można pójść, warto mieć kogoś kto pomoże, doradzi a nawet pokryje koszty prawnika gdy będzie potrzeba. Oczywiście tym kimś może być przełożony, ale może to być również organizacja związkowa. No ja zawsze uważałem, że organizacja związkowa to ta lepsza opcja. Warto się zastanowić, przemyśleć i zdecydować – zapraszam. Wystarczy zadzwonić do mnie lub do Pani Sandry Domagalskiej (namiary w stopce na dole strony), wypełnić deklaracje i przesłać. Zapraszamy do NSZZ Solidarność.

U właściciela ; W farmacji



POLSKIE FIRMY PRACUJĄ NAD LEKAMI NA COVID-19
   Rzeczpospolita

Szczepionki i leki na Covid-19 to dziś najbardziej deficytowy produkt. Do walki z pandemią aktywnie włączyły się również przedsiębiorstwa znad Wisły.

Statystyki dotyczące liczby zachorowań i zgonów na Covid-19 nieubłaganie rosną. Na szczęście sektor biotechnologiczny dysponuje coraz lepszym orężem w tej walce. Szczepionki pod lupą Pfizer, Moderna, AstraZeneca, Johnson & Johnson – to tylko przykłady firm, które już wyprodukowały szczepionkę na Covid-19. W grze są też producenci z Chin i Rosji oraz kolejne firmy z Zachodu, jak CureVac czy Novavax. I tu pojawia się ciekawy, polski akcent. W łańcuch produkcyjny szczepionki amerykańskiego koncernu Novavax włączył się Mabion. – Po podpisaniu umowy na transfer technologii i wykonanie serii technicznych od razu rozpoczęliśmy transfer technologii. Po zakończeniu tego procesu powinniśmy wejść w fazę produkcji komercyjnej – mówi „Rzeczpospolitej” Adam Pietruszkiewicz z zarządu Mabionu. Umowa komercyjna nie jest jeszcze podpisana, ale polska firma nie zaczyna od zera. Ma wstępnie ustalone warunki finansowe, a obie strony wyrażają chęć podpisania umowy komercyjnej. – Warto jednak podkreślić, że nie mamy wpływu na wiele czynników, które finalnie wpływają na produkcję komercyjną Novavaxu. Mam tu na myśli chociażby zezwolenia regulacyjne oraz łańcuch dostaw materiałów niezbędnych do produkcji – podkreśla Pietruszkiewicz. Przy czym przypomina, że Novavax ma obecnie 1,4 mld dawek zamówionych, które musi jak najszybciej wyprodukować i dostarczyć do poszczególnych krajów. Mabion deklaruje, że transfer technologii i przygotowania do wykonania serii technicznej idą zgodnie z planem. – Mamy wsparcie naszego amerykańskiego partnera poprzez ciągłą komunikację z jego zespołem technicznym oraz obecność w naszej fabryce w Konstantynowie Łódzkim jednego z ich technologów, który jest odpowiedzialny właśnie za wdrażanie nowych partnerów takich jak Mabion do struktur łańcuchu dostaw w Novavaksie – informuje Pietruszkiewicz. Obecnie Mabion pracuje dwutorowo: z jednej strony „doposaża” istniejącą linię produkcyjną w kilka niezbędnych urządzeń, które zostały już zamówione i są finansowane przez Novavaxa.

Z drugiej chce mocno zwiększyć obecne moce m.in. poprzez zakup kolejnych dwóch tzw. bioreaktorów, aby zwiększyć produktywność zakładu. – Walczymy o to, aby ta druga linia pojawiła się jak najszybciej i tu mamy wsparcie Polskiego Funduszu Rozwoju w postaci kapitału, który został zainwestowany przy ostatniej emisji akcj,i oraz dodatkowego kredytu inwestycyjnego. Koszt podwojenia mocy produkcyjnej to 35–40 mln zł – podsumowuje przedstawiciel Mabionu. W poszukiwaniu leku Szczepionki są kluczem do wygaszenia pandemii, ale bardzo ważne są również leki, które pomagają wygrać walkę z Covid-19 osobom już zakażonym. Tu też mamy polskie akcenty. Przykładem jest lek produkowany przez Biomed- -Lublin. Bazuje na osoczu ozdrowieńców. Latem zeszłego roku polska firma wyprodukowała pierwszą partię, a kilka tygodni temu złożyła wniosek do Agencji Badań Medycznych o ustalenie warunków wykorzystania wyników niekomercyjnego badania klinicznego leku. Niebawem powinniśmy poznać wstępną ocenę jego skuteczności. Jeśli wyniki będą pozytywne, wówczas Biomed wystąpi o wprowadzenie leku w specjalnej, szybszej procedurze dopuszczenia do stosowania u chorych na Covid-19. Głośno jest również o innym leku, który jest obecny na rynku już od kilkudziesięciu lat. Odkąd wybuchła pandemia, pojawiają się doniesienia, że lek ten może pomagać w walce z Covid-19. Chodzi o amantadynę. Kwestia jej skuteczności w leczeniu Covid-19 budzi duże kontrowersje i wątpliwości. Czas pokaże, co wykaże procedura badawcza, która niedawno ruszyła. – Potwierdzam, że zakończyliśmy decyzją pozytywną postępowanie dotyczące wniosku o rozpoczęcie badania klinicznego z amantadyną złożonego przez sponsora z Katowic. Potwierdzam również, że zakończyliśmy decyzją pozytywną postępowanie dotyczące wniosku o rozpoczęcie badania klinicznego z amantadyną złożonego przez sponsora z Lublina – poinformował nas Jarosław Buczek, rzecznik Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Sektor rośnie w siłę Pandemia koronawirusa stała się katalizatorem rozwoju branży biotechnologicznej.

Nagle głośno zrobiło się o takich firmach jak wspomniany już Mabion czy Biomed. Ciekawych biotechnologicznych spółek w Polsce jest dużo więcej i część z nich również bierze udział w walce z pandemią. Przykładem jest Celon Pharma, która prowadzi trzy projekty lekowe w zakresie Covid-19. Jeden z nich w przyszłym roku może wejść w fazę badań klinicznych. Narastającym problemem jest nie tylko samo zakażenie Covid-19, ale też powikłania. Ich spektrum jest niepokojąco szerokie. Dotyczą układu oddechowego, nerwowego czy krążenia. Dużym problemem jest zwłóknienie płuc. Nad lekami w tym obszarze pracuje polska firma OncoArendi Therapeutics. Ta sama, która w zeszłym roku podpisała umowę z globalnym koncernem Galapagos o wartości 322 mln euro. To największy kontrakt w historii polskiej biotechnologii.

 

W kraju i na świecie

 




Po rozmowach śląsko-dąbrowskiej "S" z rządem: Gwarancje zatrudnienia w kopalniach będą zapisane w ustawie

Gwarancje zatrudnienia w kopalniach do emerytury będą zapisane w nowej ustawie o funkcjonowaniu górnictwa, łącznie z całym systemem osłon socjalnych – poinformował po wtorkowych rozmowach ze stroną rządową na temat umowy społecznej dla górnictwa szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.

Sposób zapisania gwarancji zatrudnienia do emerytury dla górników obecnie pracujących w kopalniach był jednym z trzech punktów spornych, jakie pozostały do uzgodnienia w ramach toczących się negocjacji umowy społecznej, mającej określić szczegóły wygaszania kopalń do 2049 roku.

Nadal nie ma porozumienia w sprawie postulowanej przez związkowców indeksacji wynagrodzeń w kopalniach oraz jednego z elementów związanych z notyfikacją umowy w Komisji Europejskiej. Rozmowy będą kontynuowane w najbliższy piątek. Podobnie jak we wtorek, spotkanie odbędzie się w formule online.

Wtorkowe negocjacje trwały pięć godzin i doprowadziły do porozumienia w jednym z najistotniejszych punktów spornych - ustawowych gwarancji zatrudnienia.

"Jeden z kluczowych elementów dotyczących gwarancji zatrudnienia do emerytury został uzgodniony. Gwarancje te będą zapisane w nowej ustawie o funkcjonowaniu górnictwa łącznie z całym systemem osłon socjalnych. Myślę, że to jest jeden z najistotniejszych punktów, który został dzisiaj uzgodniony i jeden z najistotniejszych punktów całej umowy społecznej”

– ocenił lider śląsko-dąbrowskiej "S", a zarazem jeden z głównych architektów projektu umowy społecznej.

Do zagwarantowania pracy do emerytury górnikom, zatrudnionym w kopalniach w dniu 25 września ub. roku, rząd zobowiązał się w zawartym tamtego dnia porozumieniu, będącym kanwą obecnie negocjowanej umowy społecznej. Początkowo strona rządowa nie godziła się jednak na wpisanie gwarancji do ustawy, wskazując na możliwą niekonstytucyjność takiego rozwiązania. Zamiast tego miały być one udzielone na szczeblu spółek węglowych. Do porozumienia w tym zakresie jednak nie doszło i związkowcy wrócili do postulatu gwarancji ustawowych.

Zgodnie z kompromisowym rozwiązaniem znowelizowana ustawa o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego ma zagwarantować górnikom pracę do emerytury, a w przypadku, gdy alokacja do innej kopalni nie byłaby możliwa – dać gwarancję osłon socjalnych: urlopu przedemerytalnego lub jednorazowej odprawy.

Jak poinformował Dominik Kolorz, w rozmowach nadal istnieją rozbieżności dotyczące indeksacji wynagrodzeń górników w zaplanowanym na 29 lat okresie funkcjonowania kopalń, a także rozbieżności dotyczące systemu notyfikacji umowy społecznej w Komisji Europejskiej – chodzi o zabezpieczenie na wypadek, kiedy Komisja nie zaakceptowałaby uzgodnionych w umowie dat zamykania poszczególnych kopalń. "Wynagrodzenia są równie ważnym elementem rozmów co gwarancje zatrudnienia, bo nikt sobie nie wyobraża, że poziom wynagrodzeń w górnictwie będzie realnie z roku na rok spadał przez te najbliższe - mamy nadzieję - 29 lat" – ocenił związkowiec, który dopuszcza możliwość, że ostatecznie strony uzgodnią indeksację nie dla całego okresu działania górnictwa, a jedynie jego części. Wcześniej związkowcy postulowali indeksację wynagrodzeń o 2 proc. powyżej inflacji. W odpowiedzi strona rządowa zaproponowała system premiowy – zróżnicowany w zależności od wyników poszczególnych kopalń – który pozwoliłby w ciągu roku górnikom z najbardziej efektywnych zakładów zarobić maksymalnie jedną dodatkową pensję w roku. Kolejna rozbieżność dotyczy systemu notyfikacji umowy społecznej przez Komisję Europejską. "Chodzi o to, żeby uniknąć sytuacji, w której rząd będzie miał carte blanche jeśli chodzi o ewentualny brak zgody KE na oś czasu, czyli na daty zamykania kopalń" – wyjaśnił Dominik Kolorz. Związkowcy chcą, by daty zamykania poszczególnych kopalń pozostały takie same jak w porozumieniu z września ubiegłego roku i nie były przyspieszone. "Myślę, że to wszystko jesteśmy w stanie w piątek dopiąć"

– ocenił lider śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Jego zdaniem jeżeli podczas najbliższej tury rozmów uda się uzgodnić sporne elementy, możliwe będą także techniczne uzgodnienia dotyczące terminu parafowania umowy społecznej. Zastrzegł, że wcześniej jej treść muszą zaakceptować ciała statutowe poszczególnych związków uczestniczących w rozmowach. "Ciała statutowe ze strony wszystkich związków, które biorą udział w tych rozmowach, muszą wyrazić zgodę na podpisanie tej umowy, bo jest to dokument zbyt poważny (…), dotyczący losów kilkuset tysięcy ludzi"– podsumował Kolorz.

Poprzednia, trwająca blisko 15 godzin tura rozmów na temat umowy społecznej odbyła się w Katowicach 18 marca. Ponad tydzień później resort aktywów państwowych przedstawił związkowcom kompromisowe propozycje w spornych kwestiach. Przed Wielkanocą związkowcy przedstawili swoje stanowisko w tej sprawie, a w ostatnich dniach dostali odpowiedź z MAP, by we wtorek wznowić negocjacje online.

W kompromisowej propozycji wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń zapewnił związkowców, że w ramach planowanego systemu nie zajdzie okoliczność, która mogłaby narazić pracownika kopalni na wcześniejszą niż to wynika z harmonogramu utratę pracy bez żadnej osłony. "W każdym przypadku likwidacji dotychczasowego miejsca pracy, niezależnie od harmonogramu, pracownik będzie miał zagwarantowaną alokację lub osłonę socjalną" – wskazał w marcowym piśmie do strony społecznej wiceminister Soboń. Resort aktywów wyliczył także, że postulowana przez związki indeksacja wynagrodzeń w kopalniach o 2 proc. powyżej średniej inflacji, w perspektywie 2049 r. zwiększyłaby koszty pracownicze w kopalniach łącznie o 67,8 mld zł, czyli średnio 2,5 mld zł rocznie – wobec 5,9 mld zł obecnych kosztów pracowniczych. Zamiast indeksacji wynagrodzeń, strona rządowa zaproponowała wprowadzenie w kopalniach systemu premiowego, "uwzględniającego możliwość wypłaty dodatkowej premii dla pracowników w ramach okresu funkcjonowania danej jednostki, przy spełnieniu określonych warunków".

Jednocześnie strona rządowa podtrzymała gwarancje pracownicze zawarte w porozumieniu z górniczymi związkami z 25 września ub. roku. Chodzi o zapewnienie, że w przypadku likwidacji jednostki następuje alokacja pracownika do innej kopalni, natomiast jeśli nie byłoby to możliwe – przyznanie osłony socjalnej. Taki mechanizm ma być ujęty w znowelizowanej ustawie o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego.

Komentarz:

Takie jedno zdanie o sile związku. Jak się jest w miarę silną organizacją związkową, można w swojej firmie wynegocjować sporo, dobre zapisy w układzie zbiorowym, funduszu socjalnym, pakiecie dobrowolnych odejść itp. a jak się jest bardzo, bardzo silną organizacją związkową, mającą członków gotowych na wszelkie działania związkowe ze strajkiem włącznie, to można wynegocjować prawie wszystko, bo jak widać w artykule wyżej, nawet zapisy gwarancji zatrudnienia w ustawie. Jak mówią zawsze górnicy: „jaka siła nacisku, taka siła uzysku”.

 

Miara Mirosław                    Przewodniczący KM NSZZ